Mają bardzo proste metody: modlitwa, piosenka, zabawa. Do tego uśmiech i otwarte serce. – To wystarczy, by głosić Dobrą Nowinę aż na krańcach ziemi – przekonują wakacyjni ewangelizatorzy. Ich „krańce ziemi” to niewielkie parafie diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
– Ewangelizacja wpisuje się model duszpasterstwa, który nazywam „łowieniem ludzi”. Już nie wystarczy, żeby duszpasterz spotkał się ze swoją owczarnią w Wieczerniku, ale musi też wyjść do ludzi, łowić ich dla Chrystusa – dodaje ks. Andrzej Zaniewski, ewangelizujący w Krzemieniewie. Najszybciej na ewangelizację odpowiadają najmłodsi. Od rana towarzyszą ewangelizatorom, razem z nimi śpiewają i modlą się. – Do południa bawimy się z dziećmi, potem te dzieci wracają do domu, opowiadają, jak spędziły dzień, i kiedy przychodzą na Mszę św., przyprowadzają swoich rodziców i dziadków – mówi kleryk Daniel Podpłoński. Potem jest czas na rozmowy z dorosłymi i zaproszenie na wieczorną Mszę św. Na zakończenie dnia zaś wspólne ognisko.
Młody Kościół
Głównym zadaniem jest ożywienie lokalnej społeczności parafialnej. – Proboszcz w wiejskiej parafii, mając pod opieką kilka filii, bez liku obowiązków, musi zadbać przede wszystkim o sakramenty. Nie jest w stanie dotknąć ewangelizacyjnie wszystkich tych, którzy się zgubili, bo nie starczy mu ani czasu, ani sił – opowiada o akcji ks. Radek. Czy to się uda? Proboszcz lokalnej wspólnoty, ks. Józef Klażyński, ma nadzieję, że tak właśnie się stanie.
– Jak w każdej parafii są tu tacy, którzy czują się jej częścią, ale i tacy, którym do Kościoła daleko. Może młody Kościół wychodzący do nich będzie dobrym kluczem, który poruszy sumienia i serca, a to zaowocuje podniesieniem świadomości, że przynależy się do konkretnej wspólnoty kościelnej, do cywilizacji chrześcijańskiej – mówi duszpasterz. – Pierwszy raz goszczę u siebie ewangelizatorów, pierwszy raz przeżywamy wspólnie takie swoiste rekolekcje. Jakie będą efekty – zobaczymy...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).