Mowa o moim życiu. Twoim, drogi czytelniku, też. I nas wszystkich.
Wszystkich świętych, Dzień Zaduszny. Potem dni oktawy tej pierwszej uroczystości. To szczególny czas. Czas intensywniejszej modlitwy za zmarłych. Bliskich, mniej bliskich, dalszych, a nawet tych zupełnie nam nieznanych. Zwłaszcza tych, o których w modlitwie nikt nie pamięta. „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie” i inne modlitwy płyną w niebo z nadzieją, że czas oczyszczenia tych ludzi szybko się skończy i będą się mogli już cieszyć radością oglądania Boga twarzą w twarz.
Trochę poczułem się zaskoczony, gdy w jednym z tekstów zamieszczonym na naszym portalu przeczytałem, że cmentarz to dla chrześcijanina drugie po kościele najświętsze miejsce. Faktycznie, jak się zastanowić, to tak przecież jest. To przecież nie jakiś „park sztywnych”, a sanktuarium uświęcone relikwiami wielu bezimiennych świętych. Takiego nagromadzenia relikwii trudno gdzie indziej znaleźć. A że nie do końca wiadomo, kto już jest w niebie, kto na nie w czyśćcu czeka, a dla kogo nie ma już żadnej szansy? Mam nadzieję, że dzięki Bożej łaskawości i naszym modlitwom szansa jest dla każdego. A moje modlitwy, nawet zanoszone od lat za tych, którzy już ich nie potrzebują, nie zostaną zmarnowane. I dobry Bóg sam przekaże ich owoce tym, którzy na nie czekają, bo ludzie o nich w modlitwa zapomnieli. Zresztą, nawet gdyby nie: to co z tego? Każda modlitwa ma wartość, każda ma sens. Jakoś przymnaża światu świętości....
Z umieszczanych czasem na grobach inskrypcjach zazwyczaj przebija nadzieja. Bywa jednak i tak, że dominuje w nich żal. Że się zbyt młodo czyjeś życie skończyło. Że tyle jeszcze można było razem zrobić, tyle dobrych słów wypowiedzieć, a została tylko wyrwa w sercu... I w sumie rozumiem. Mam jednak nadzieję, osadzoną w wierze w zmartwychwstanie Chrystusa, że nie ma czym się smucić. Że ci ludzie już teraz - albo już wkrótce - cieszą się szczęśliwym życiem bez końca. Że patrząc na nas z góry serdecznie śmieją się z tych naszych obaw, smutków i tęsknot. Że znów są w gronie tych, którzy ich poprzedzili - swoich rodzin, swoich przyjaciół. I liczą tylko dni do chwili, kiedy spotkają się i z nami....
Bo to życie.... cóż, nieuchronnie przemija. Pewnie każdy z nas ma wypełnić tu jakieś zadanie, ale potem nieuchronnie stąd odchodzi. Nie mam tego przy grobie dziadka czy ojca, ale kiedy staję nad grobami dwóch swoich serdecznych przyjaciół z czasów młodości zawsze zastanawiam się, czemu oni już odeszli, a ja jeszcze tu jestem. Pewnie jest tak, że albo nie dojrzałem jeszcze do nieba albo po coś jestem tu jeszcze Bogu potrzebny. Ale to wszystko do czasu. Potem trzeba będzie odejść. Dzięki niech będą dobremu Bogu, że nie rozpływamy się w nicości, ale to co najcenniejsze - my sami, nasze przyjaźnie, nasze miłości - mogą trwać wiecznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.