Musieli wyjechać z domu, żeby po kilku dniach do niego wrócić ze szczególnym doświadczeniem: Jezus żyje!
Dostali to, po co przyjechali
Państwo Smugarzewscy mają już dorosłe dzieci, więc mogą sobie pozwolić, by w święta pojechać na rekolekcje. – Najpierw chcieliśmy spędzić w klasztorze pallotynów cały Wielki Tydzień, począwszy od Niedzieli Palmowej, okazało się jednak, że z powodu obowiązków służbowych nie będzie to możliwe – mówi Sławomir. – Ja przyjechałem do Ząbkowic w Wielki Czwartek, żona w Wielką Sobotę, ale i to było dla nas mocną dawką Bożego życia. Co dostali? Każdego dnia kilkunastu uczestników „Wielkiego Tygodnia w klasztorze” mogło liczyć na dwie konferencje wprowadzające w tajemnicę dnia i liturgię. Można było skorzystać z propozycji rozmowy duchowej z prowadzącym skupienie ks. Tadeuszem Miszewskim, mistrzem nowicjatu, zatem człowiekiem szczególnie obeznanym z duchowością i chrześcijańską ascezą.
Liturgię Triduum rekolektanci przeżywali razem z miejscową wspólnotą parafialną. – Jednak były to warunki komfortowe, bo właściwie wszystko było pod jednym dachem: zarówno kościół, jak i kaplica, do której mieliśmy nieograniczony dostęp. To przemawiało do serca, wciągało w dialog i kazało nie tylko mówić do Boga, ale także Go słuchać, okazywać Mu czułość, trwać przy Nim, zaopiekować się Jezusem, gdy z godziny na godzinę coraz bardziej wyniszczały Go cierpienie fizyczne i udręka duchowa. Aż do śmierci i pośpiesznego pogrzebu – mówi Sławomir i nie kryje wdzięczności wobec ks. Tadeusza za jego prowadzenie śladami Chrystusowej pasji.
Tuż obok
– Szukaliśmy specjalnego czasu i specjalnego miejsca, bo było w nas pragnienie mocniejszego wejścia w zażyłość z Chrystusem, tym, który żyje i króluje na wieki wieków – podsumowuje Małgorzata. – Kiedyś musieliśmy po to jechać daleko od domu, teraz wystarczy pokonać 21 km – wylicza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.