"W liturgii nie ma miejsca dla widzów; w niej nie ma nic do oglądania czy do posłuchania, wszystko jest do przeżycia" - mówi w wywiadzie dla KAI ks. prał. dr Mateusz Matuszewski.
W rozmowie z Grzegorzem Polakiem duchowny, otwarcie mówiąc o wypaczeniach w sprawowaniu liturgii, wynikających m.in. z samowoli księży, przypomina, że „Konstytucja o świętej liturgii” była pierwszym dokumentem soboru, gdyż "ojcowie soborowi uważali, że na początku należy się zająć tym, co najważniejsze".
Ks. Matuszewski zwraca uwagę, że "jeżeli w religii chodzi o to, aby przy pomocy widzialnych znaków sakralnych zbliżyć się do tego, co nadprzyrodzone i wejść w kontakt z Niewidzialnym, to bardzo ważne, jakie będą owe zewnętrzne znaki. (...) O tym, co oznacza gest, informują towarzyszące czynności słowa. Ale co one dają, kiedy słów tych ani nie rozumiemy, ani nie słyszymy? Stąd takie kwestie, jak celebrowanie twarzą do wiernych i dopuszczenie do liturgii języków nowożytnych stały się na soborze priorytetem". Podkreśla zarazem, że "Sobór nie zniósł łaciny, która nadal pozostaje językiem liturgicznym Kościoła rzymskiego, ale jedynie dopuścił języki narodowe ze względu na duchowy pożytek wiernych".
Zdaniem ks. Matuszewskiego "wiele nieporozumień i wypaczeń w opisywaniu Kościoła przez ludzi nienależących do niego polega na tym, że ludzie ci nie widzą i nie odczuwają tego duchowego wymiaru, a przecież on jest najważniejszy". Zwraca też uwagę, że kluczowym terminem soborowej odnowy liturgii rzymskiej jest słowo „uczestnictwo” "W liturgii bowiem nie ma miejsca dla widzów; w niej nie ma nic do oglądania czy do posłuchania, wszystko jest do przeżycia".
Liturgista zauważa, że "podupadła kultura liturgiczna w naszych parafiach i zabrakło ludzkich zasobów", a i postawa celebransa w czasie sprawowania Mszy świętej nie zawsze jest właściwa. "Zawsze można się zacząć zachowywać jak showman i zawsze można być liturgicznym flejtuchem. Ten pierwszy, zamiast się modlić, może deklamować; ten drugi może niedbale i bez zrozumienia mamrotać pod nosem, zapominając, że jednak Ktoś go obserwuje i słucha. (...) Na dodatek grzeszymy brakiem dyscypliny. Księża zapominają, że tekstu liturgicznego nie wolno zmieniać, uzupełniać, opuszczać, a celebrowanie nie jest czynnością autorską, lecz jest posługą z mandatu i w imieniu Kościoła".
Nie mniej ważne jest zdaniem ks. Matuszewskiego "uporządkowanie przestrzeni sakralnej. Nasze nieestetyczne prezbiteria, ołtarze zastawione, czym się da, bardziej przypominające babciny kredens niż stół Ostatniej Wieczerzy, tandetne pulpity zamiast solidnej ambony – stołu Słowa Bożego, brak miejsca przewodniczenia i niezgodna z duchem liturgii sztuczność (sztuczne świece, kwiaty)".
Zdaniem kapłana "edukacja liturgiczna i doświadczanie liturgii w dobrze zorganizowanym zgromadzeniu powinny zaowocować jeszcze większym poczuciem, że liturgia jest czynnością w najwyższym stopniu świętą".
Nasza sonda: Czy zadowala cię liturgia (zaangażowanie kapłanów i świeckich) w twej parafii?
Przeczytaj całość rozmowy: Potrzebujemy edukacji liturgicznej
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.