Tam, gdzie jest Bóg, nawet zwyczajność staje się niezwyczajna.
W drugiej połowie lipca do diecezji opolskiej przybędzie 50 chrześcijańskich rodzin z Syrii.
Nie można selekcjonować tych, którym pomagam, na podstawie wyznania. To niemoralne. Ale nie można się w tym zapędzić.
Chcemy przyłączyć do wspólnoty zinstytucjonalizowanej obojętności, czy też pozostaniemy wierni naszym najlepszym tradycjom?
Będę się więcej modlić, czegoś sobie odmówię, coś komuś dam. Jeśli na trzy tzw. uczynki wielkopostne spojrzeć nieco inaczej, można dostrzec perspektywę znacznie przekraczającą 40 dni przygotowania do Wielkanocy.
– Boże, jesteś wielki, jesteś silny, zakończ tę wojnę – modlił się (już po polsku!) Ehssan, jeden z Syryjczyków, którzy w ubiegłym roku zamieszkali we Wrocławiu, przyjęci przez katolicką wspólnotę Hallelu Jah.
Tomasz: – Byli przybyszami bez domu, więc ich przyjąłem. Adel: – Bóg zesłał nam anioła i przyjaciela.
Poranek w Katowicach. Obok budynku z dużym napisem: „Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety” przy ulicy Warszawskiej gromadzi się spora grupa mężczyzn. To ci, do których siostry wyciągają ręce z chlebem, herbatą, zupą...
Ze wpółbrzmienia wielu głosów powstaje piękno i radość.
Szczegół to doskonały pretekst, by utopić ważniejszą sprawę, a tą jest kwestia przyjmowania uchodźców w Polsce.
Ta postać nie pasuje do łzawych, cukierkowych żywotów świętych.