Swą długą rozmowę Scalfari podsumował następująco: "Oto papież Franciszek. Jeśli Kościół stanie się taki, jak on o nim myśli i jakiego chce, zmieni się epoka".
To potwierdza nie tylko moje spostrzeżenia, że mamy do czynienia z początkiem rewolucji w Kościele. Jeszcze nie raz będziemy na ten temat dyskutować po kolejnych wypowiedziach Papieża Franciszka, który słowami przygotowuje nas na konkretne czyny. Sądzę, że niebawem będziemy mieli także z nimi do czynienia. To odrodzi Kościół, jak za czasów Kranciszka z Asyżu.
@Poznaniaku, nie sprzeczności. Wszelkie cytaty z Ewangelii należy brać ostrożnie i z wyczuciem. Jeśli wypowiedź Jezusa jest prawdziwa, a jak wykazują badania krytyczno-literackie, że w nich to było dużo późniejszych wpisów, nie pochodzących z czasów Jezusa. Poza tym, w ówczesnych czasach religia w państwach była dominująca i mieszała się ze sprawami państwowymi. Dziś jest inaczej, nastąpiło oddzielenie spraw sacrum od profanum. Nie wszystko to, co kiedyś było oczywiste, dziś jest przydatne, cywilizacja poczyniła ogromny krok w rozwoju społecznym, a Kościół zajmuje się też tymi sprawami. Uważam, że Franciszek przekłada wiele akcentów w innym kontekście, dopasowywując wiarę i Kościół do współczesności. To ogromna praca, i życzę papieżowi aby to co zamierza powiodło mu się.
@Poznaniaku, nie ma sprzeczności. Wszelkie cytaty z Ewangelii należy brać ostrożnie i z wyczuciem. Jeśli wypowiedź Jezusa jest prawdziwa, a jak wykazują badania krytyczno-literackie, że w nich to było dużo późniejszych wpisów, nie pochodzących z czasów Jezusa. Poza tym, w ówczesnych czasach religia w państwach była dominująca i mieszała się ze sprawami państwowymi. Dziś jest inaczej, nastąpiło oddzielenie spraw sacrum od profanum. Nie wszystko to, co kiedyś było oczywiste, dziś jest przydatne, cywilizacja poczyniła ogromny krok w rozwoju społecznym, a Kościół zajmuje się też tymi sprawami. Uważam, że Franciszek przekłada wiele akcentów w innym kontekście, dopasowywując wiarę i Kościół do współczesności. To ogromna praca, i życzę papieżowi aby to co zamierza powiodło mu się.
Przez wieki to Kościół zmieniał świat, nie odwrotnie. Dlaczego teraz miałby zmieniać się pod gusta Jego wrogów? Oni zaakceptują Kościół dopiero, gdy przestanie być Kościołem.
Czy redakcja mogłaby trochę więcej uwagi przywiązywać do tego co wypisuje!!!
Pierwsze wrażenie. Papież odradza prób nawracania!!!!
W wydanej 14 grudnia 2007 przez Kongregację Nauki Wiary "Nocie doktrynalnej na temat niektórych aspektów ewangelizacji" mówi się, że prozelityzm rozumiany jako niezdrowy przymus do zmiany wyznania nie powinien mieć miejsca w chrześcijańskiej ewangelizacji. Jednak nie można mówić o prozelityzmie (w negatywnym tego słowa znaczeniu), gdy "chrześcijanin niekatolik, z przyczyn sumienia i przekonany o prawdzie katolickiej, prosi o wejście w pełną jedność z Kościołem katolickim"[1] z wikipedii.
Jak to? To już zadaniem Kościoła nie jest nawracanie ludzi? Z poprzednich wypowiedzi papieża wynika, że dialogowanie. Przecież to ociera się o herezję. Czy największym problem Kościoła jest bezrobocie wśród młodych ludzi? To Kościół ma się zajmować sprawami należącymi do państwa?
Boję się o Kościół. Co się dzieje? Kim jest ten człowiek, który obecnie kieruje Kościołem?
Jezeli czyta sie pojedyncze zdania bez kontekstu, a nie calosc wypowiedzi papieza, to potem takie dziwy wychodza.
Papiez mowi w tym wywiadzie takze o tym, ze rola Kosciola nie jest polityka. Nie, ze katolicy maja sie do polityki nie mieszac, ale ze zadaniem Kosciola jako takiego, nie jest polityka.
Przyznaje tez, ze czesto w Kosciele dominowaly interesy doczesne i ze wielu czlonkow i dostojnikow Kosciola ma i dzis takie poczucie.
Dobrze mówi papież o pochlebcach w Kościele jako o szkodnikach. I na tym samym oddechu łyka pochlebstwa mediów, jak wypowiedź przeprowadzającego wywiad zawarta w ostatnim akapicie informacji. Zamienił stryjek siekierkę na kijek ...
Papież uśmiechnął się i powiedział: - Niektórzy moi koledzy, którzy Cię znają, powiedzieli mi, że będziesz mnie próbował nawrócić. - To żart - powiedziałem. - Moi przyjaciele myślą, że to Ty chcesz nawrócić mnie.
Uśmiechnął się znów i odpowiedział: - Prozelityzm jest wielką niedorzecznością (głupotą), nie ma sensu. Potrzebujemy poznać się nawzajem, wysłuchać i zwiększyć naszą wiedzę o otaczającym nas świecie. Zdarza się, że po spotkaniu chcę zaaranżować jeszcze jedno, ponieważ narodziły się nowe pomysły i odkryłem nowe potrzeby. To ważne: poznawać ludzi, słuchać, rozszerzać krąg idei. Świat jest poprzecinany drogami, które schodzą się i rozbiegają, ale najważniejsze jest, by prowadziły do Dobra.
To jeden z fragmentów, w których mowa o prozelityźmie. Tłumaczenie z angielskiego (oryginał tutaj: http://www.repubblica.it/cultura/2013/10/01/news/pope_s_conversation_with_scalfari_english-67643118/?ref=HREA-1)
Papież określa słowem "prozelityzm" podejście do człowieka z nastawieniem na spowodowanie jego przejścia do Kościoła. To podejście nie widzi człowieka, nie dostrzega jego problemów, jego życia jego widzenia świata. Traktuje go przedmiotowo.
Rozmawiam po to, żeby nawrócić? Nie. Nie mam takiego celu. Ważne jest, by się poznawać. Ważne, by świat stawał się dzięki nam coraz lepszy.
Papież bardzo dużo mówi o Jezusie Chrystusie. Jezus Chrystus nie jest "wielkim nieobecnym" w tej rozmowie. Wręcz przeciwnie. Papież cały czas głosi Chrystusa. Mówi o Chrystusie. Nie wpycha go nikomu w promocji na siłę i nie przekonuje do przyjęcia. Mówi, Kim jest i jak być powinno.
Deklaracja Dominus Iesus : "Dlatego też dialog, choć stanowi część misji ewangelizacyjnej, jest tylko jednym z działań Kościoła w ramach jego misji ad gentes 97. Równość, będąca podstawą dialogu, dotyczy równej godności osobistej partnerów, nie zaś treści doktrynalnych ani tym bardziej Jezusa Chrystusa — Boga, który stał się człowiekiem — w odniesieniu do założycieli innych religii. Kościół bowiem, powodowany miłością i poszanowaniem wolności 98, musi troszczyć się przede wszystkim o przepowiadanie wszystkim ludziom prawdy, objawionej w sposób definitywny przez Pana, oraz o głoszenie konieczności nawrócenia się do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia się z Kościołem przez chrzest i inne sakramenty, co jest warunkiem pełnego uczestnictwa w komunii z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym".
To zjednoczenie przez chrzest i inne sakramenty nie jest już konieczne, czy też w ogóle namawianie do takiego zjednoczenia z Chrystusem ( w Kosciele) jest już prozelityzmem ? Powie to Pani pokoleniom misjonarzy, że wciskali Jezusa w promocji, na siłę ? I to właśnie mówi także Franciszek ? Wątpię. Albo może powie to Pani pokoleniom sióstr klauzurowych że ich modlitwy i cierpienia ofiarowane za misje, oddawane były z niezrozumieniem prawdziwego celu krzewienia wiary ?
Proponowałabym zauważyć, że po pierwsze, słowa padły w konkretnej sytuacji. W spotkaniu z konkretnym człowiekiem, który deklaruje się jako ateista. Żeby zechciał się zjednoczyć z Jezusem Chrystusem musi Go poznać, prawda?
Kościół tak wierzy, jak się modli, więc przypomnę modlitwę wielkopiątkową:
Módlmy się za wszystkich, którzy nie uznają Boga, aby w szczerości serca postępowali za tym, co słuszne, i tak mogli odnaleźć samego Boga.
Wszechmogący, wieczny Boże, Ty stworzyłeś wszystkich ludzi, aby zawsze Ciebie szukali, a znajdując Cię, doznali pokoju; † spraw łaskawie, aby wszyscy, mimo przeszkód i niebezpieczeństw, dostrzegali znaki Twojej dobroci oraz świadectwo dobrych czynów tych ludzi, którzy w Ciebie wierzą, * i z radością wyznali wiarę w Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga i Ojca wszystkich ludzi. Przez Chrystusa, Pana naszego. W. Amen.
Dokładnie to mówi papież: rozmawiamy po to, by wspólnie znajdować to, co słuszne. Idąc za tym, co Dobre, można odnaleźć samego Boga. Dopiero wtedy przychodzi wola, by Go poznać i pragnienie zjednoczenia.
Misja to jest głoszenie Chrystusa Zmartwychwstałego. Bo dopiero ten kto uwierzy ma przyjąć chrzest. Najpierw go trzeba doprowadzić do wiary. Czasem trwa to wiele lat, czasem całe życie. Nie zaczyna się od chrztu.
Spotkanie z człowiekiem, który wciska coś jak towar w promocji, nie przekonuje. Naprawdę. Natomiast słuchanie, wejście w życie człowieka, wspólne szukanie dobra bez założenia że ja zawsze wiem lepiej może do Boga doprowadzić.
Powtórzę: papież bez przerwy mówi o Jezusie. Problem nie leży w tym, by nie mówić, ale w tym, jak traktuje się drugiego człowieka.
Tak tez te slowa rozumiem: nie chodzi o nawracanie dla nawracania, ale o spotkanie z drugim czlowiekiem. To jest najwazniejsze. Bez tego, tlyko na bazie bezosobowych kazan, bez naszego osobistego zaangazowania w spotkanie z druga osoba, nikt wiary katolickiej nie pozna. Bo wiara to milosc.
W wersji niemieckiej (a pewnie i w oryginale) jest zaraz po slowach o prozelityzmie tekst o milosci
" Die Liebe zum Anderen, die unser Herr gepredigt hat, ist kein Proselytismus, sondern Liebe. Liebe zum Nächsten, ein Sauerteig, der auch dem Gemeinwohl dient.“
http://de.radiovaticana.va/news/2013/10/01/%C3%BCberraschung:_papst-interview_mit_%E2%80%9Ela_repubblica%E2%80%9C/ted-733261
des Internetauftritts von Radio Vatikan
Milosc do bilzniego, ktora glosil nasz Pan, nie jest prozelityzmem, ale miloscia. Milosc blizniego, zaczyn, ktory sluzu dobru wspolnemu.
Całe pokolenia katolickich misjonarzy ( mam nadzieję że nie napisałem w tonie zbyt buńczucznym "katolickich" oraz "misjonarzy") to były tak naprawdę ekipy poszukiwaczy przygód nastawionych na "spotkanie z druga osobą" ? Tony Halik i Elżbieta Dzikowska z wizytą u ludów afrykańskich , tak ? Jak pisze Pana koleżanka z postu wyżej jechali tam "zobaczyć ludzkie problemy" ? No i mówili też o Jezusie. Ale broń Boże żeby nie przekroczyć tej umownej granicy dialogu za którą zaczyna się ów okropny prozelityzm. Tak po prostu pomiędzy piciem yerba mate a tańcem na czesć którego z bóstw wspominali o Jezusie ? Nie wiedziałem że oglądając National Geographic tak naprawdę oglądam program o misjach .
Zdarzało się, że nie publikowano mojego wpisu i znikał zarazem wpis do którego się odnosiłem, ale - jak tym razem - żeby wszystkie? :o Wiem, niepoprawnie o skutkach Soboru na Wierze pisać nie wypada, ale może bez przesady? :)
A przy okazji: strasznie długo przy otwieraniu stron info "Waiting for malygosc.pl".
A w temacie: właśnie miałem napisać komentarz czym jest prozelityzm, ale mnie ubiegliście. :)
Nawracanie, w znaczeniu Augustyńskiego nie-przymuszania , jako warunku spotkania z Chrystusem było celem misji Koscioła przez całe wieki. Te fakty próbuje się przeciwstawić obecnie, w duchu lewicowej inżynierii pojęciom takim jak np. dialog. To działania mają oczywiscie głębsze powody, bowiem dialog prowadzi się dzisiaj nie tylko w intencji nie-nawracania nie wierzących do Koscioła ale również poprzez odrzucenie paradygmatu powrotu do Koscioła ( per reditum ) braci odłączonych. Sól traci smak , zmiana desygnatu znaczenia słów nie jest niewinną postmodernistyczną grą słów lecz groźnym narzędziem walki z Kosciołem Chrystusa
A nie przychodzi Panu do głowy, że "nawracanie" w słowach papieża (ang. "convert") ma nieco inne znaczenie? I że papież z radością przyjmie to nawrócenie, ale nie zamierza go w tej rozmowie namawiać i przekonywać?
Nie wiem, czy redaktor naczelny La Reppublica kiedykolwiek uwierzy w Boga. Na razie mówi o sobie: jestem ateistą. Jego obowiązkiem jest działać w zgodzie z sumieniem i szukać Dobra. Warto z nim tą drogą iść. Słuchać, jak rozumie Dobro. Dzielić się swoim spojrzeniem. Być może zaczerpnąć coś od niego. I nie przymuszać do zaczerpnięcia od siebie.
Mówić o Bogu. Oczywiście. Tylko On jest dobry. Tylko On jest źródłem Dobra. Szczerze dążąc do Dobra odnajduje się Boga. Ale do niczego nie przymuszać i na nic nie naciskać. Zwłaszcza, że mamy do czynienia często z ludźmi zrażonymi Kościołem. Nacisk jest tym, co odepchnie. Jest dowodem braku szacunku dla człowieka i jego doświadczeń. Miłość i szacunek przyciąga.
A co zrobią z tymi słowami ludzie spoza Kościoła, mnie nie interesuje. Ważne by dobrze zrozumieli to katolicy.
Szanowna pani "jotko" prosze mi tylko wyjasnic co to znaczy w dzisiejszym pokreconym, zrelatywizowanym swiecie slowo "Dobro". Dla pani moze to jest rownoznaczne z Bogiem ale dla ateisty, muzulmanina, buddysty to calkiem co innego oznacza. Dla zwolenniczki aborcji, zabijanie dzieci jest dobrem, wolnoscia dla nas nie. Dzisiaj slowo "Dobro" jest ta zrelatywizowane, ze trzeba byc bardzo ostroznym w jego stosowaniu. W tzw dialogu ze swiatem nie wystarczy, ze pewne pojecia sa jasne dla nas. Mowienie o "Dobru czy dobru" nie jest dzis wcale wspolna plaszczyzna do dialogu, bo kazdy, zaleznie od swiatopogladu, inaczej to slowo pojmuje. Brakuje mi u papy Franciszka jezyka jednoznacznego, wyrazistego, a nie dwuznacznego, ktory kazdy interpretuje jak chce i wcale nie moze byc pewny,ze dobrze zinterpretowal intencje i slowa biskupa Rzymu.Pani moze sie np. wydawac ze papiez mowi ciagle o Chrystusie a mi sie wcale tak nie wydaje. Jedno jest pewne, ze Jezus Chrystus powiedzial nam: "Idzcie na caly swiat i gloscie Ewangelie calemu stworzeniu, kto uwierzy i przyjmie chrzest zbawiony,a kto nie uwierzy bedzie potepiony".Moze to wystarczy.
Dziękuję za wyjaśnienie tego co papież ma na mysli. Staje się to od jakiegoś czasu nową tradycją w Kosciele, dzięki Bogu słowa poprzednika nie wymagały tylu translatorów papieskich przekazów. Prawdę powiedziawszy ten publicystyczny język biskupa Rzymu nie bardzo mi odpowiada, chociaż nie dam się wmanewrować w krytykę papieża, przynajmniej tego co jest nauczaniem papieskim ( trudno uznać że swobodna rozmowa, w której papież twierdzi że "aspekt socjalny ( komunizmu ) , który potem odnalazłem w nauce społecznej Kościoła" jest zgodny z nauczaniem Koscioła w tej sprawie, przynajmniej do lat 50-tych" To jest publicystyka i pozostańmy przy takiej definicji , ponieważ w innym przypadku należałoby uznać że jest to abdykacja z obowiązków chrzescijanina. Nie wiem doprawdy jak papież miałby nawrócić naczelnego La Reppublica skoro twierdzi że prozelityzm jest głupotą, nie rozróżniając nawrócenia od przymusu. szerzenie "znajomość otaczającego świata" pozostawmy humanistom oraz Tony-emu Halikowi ( raczej jego następcom "+")
Kard, Ratiznger tez nie nawracal swojego rozmowcy Petera Seewalda, z rozmow z ktorym powstaly wywiady-rzeki "Sol ziemi", "Bog i swiat" i "Swiatlo swiata". A ten jednak sie nawrocil.
Konkretne sytuacje są oczywiście złożone i często można mówić o pewnych elementach dobra i jego braku czyli zła. Rzecz w tym, by wybrać maksymalne możliwe dobro. W swoim sumieniu, które jest głosem rozumu, a zarazem głosem Boga w nas.
Owszem, ten głos może być zafałszowany przez świat. Niemniej, mówiąc bardzo brutalnie: człowiek, który zabija w danej sytuacji w zgodzie z własnym sumieniem, nie grzeszy (nie ponosi winy moralnej) choć popełnia potworne zło. Oczywiście, jest kwestia formacji tego sumienia, zdobywania informacji, także dla ateisty. Jest kwestia prawego sumienia i ignorancji, która może być zawiniona. Ale to nie nam oceniać. To wie tylko ten człowiek i Bóg.
Nie mamy innej instancji, która nam wskazuje drogę wyboru, niż własne sumienie wskazujące na dobro tak jaj je rozpoznajemy. Maksymalne możliwe, nie wyłącznie własne. I dobro, nie widzi-mi-się.
Moim zdaniem gołym okiem widać, że od samego początku tego pontyfikatu, Papież Franciszek próbuje nas swoim nauczaniem, swymi słowami, ich doborem, a takze gestami i postawą przygotować na inny model Kościoła. Model w którym nikt, zarówno wierzący, ale i watpiący i niewierzący, nie czują sie odtrącani, w którym Kościół porzuca boagactwa tego świata, w którym słowo miłosierdzie wobec drugiego człowieka, jest najważniejsze w ewangelizacyjnym nauczaniu.
Znamienne sa słowa Eugenio Scalfari na koniec tegoż artykułu, który powiedział, że "jeśli Kościół stanie się taki, jak Papież o nim myśli i jakiego chce, zmieni się epoka". Z nadzieją czekam na dalsze nauczanie i kolejne czyny, które będą je uwiarygadniały.
W dzisiejszym swiecie gdzie co sekundę pada niezliczona ilość stwierdzeń ,teorii, tematów i sensacji w srodkach masowego przekazu - słowo niewiele znaczy. Ludzie niby słuchają, czasmi nawet daja się nabierać ale tak głeboko w sercu czuja że są cały czas manipulowani i ogłupiani. Są bardzo zrażeni i nieufni. Mozna im pokazać inne zycie, zycie z Jezusem ale to moim zdaniem mozna zrobic tylko poprzez miłość, otwartość, dobroć. Słowo jest wazne ale tylko wtedy, kiedy wypływa z dobroci serca. Mam swoje doświadczenia w próbach nawracania i jestem pewien że w ogromnej wiekszości przypadków ludzie nawracają się bo spotkali sie ze zrozumieniem, pomocą i miłością innych. Myslę że pro_publico_bono ma absolutna rację, kościół zmierza we właściwym kierunku.
Ale może w tym przepisie jest ukryty prozelityzm ? "Głodnych nakarmić" - ile w tym jest chytrości misjonarskiej. Robiły to całe pokolenia misjonarzy , żeby potem capnąć nieszczęśnika do Koscioła. Zalecam ostrożnosć, proponuję zbadać delikwenta przez dialog...
To co mówi papież jest wyzwalające, nazywa on rzeczy po imieniu. W nadziei słów wyzwalającej prawdy chce się piękniej żyć. Jego słowa mają dla świata, Kościoła i każdego z nas wartość pedagogiczną i terapeutyczną zarazem. Chwała Panu za papieża Franciszka!
Co to znaczy "czasem bywać antyklerykałem"??? Czasem to można bywać w knajpie ale antyklerykałem albo się jest albo się nie jest. A jak się nie jest to znaczy że się jest klerykałem. Nie można być czasem klerykałem a czasem antyklerykałem, tak może mówić tylko ktoś kto nie rozumie znaczenia tych terminów.
Zanim znów zaczniecie pluć proponuję sprawdzić definicje tych określeń. Potem chętnie dam się przekonać że to co papież powiedział ma sens.
W końcu mamy papieża na miarę trzeciego tysiąclecia. Może w końcu niektórzy biskupi zrozumieją, że są w Kościele, a nie ponad Kościołem i że owieczki trzeba prowadzić do Boga miłością, a nie strachem. Skończył się czas kolorowych fatałaszków i skupiania się na ceregielach! Papież Franciszek dostrzegł człowieka w całej jego biedzie i przypomniał wszystkim kapłanom, że są posłani do takich ludzi. I niekoniecznie muszą do nich jechać wypasionym mercedesem...
To potwierdza nie tylko moje spostrzeżenia, że mamy do czynienia z początkiem rewolucji w Kościele. Jeszcze nie raz będziemy na ten temat dyskutować po kolejnych wypowiedziach Papieża Franciszka, który słowami przygotowuje nas na konkretne czyny. Sądzę, że niebawem będziemy mieli także z nimi do czynienia. To odrodzi Kościół, jak za czasów Kranciszka z Asyżu.
Chodzi o: "Franciszek skrytykował również prozelityzm, czyli nawracanie innych na swoją wiarę, i nazwał takie postępowanie "wyjątkową głupotą"."
A Chrystus powiedział, " Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego." (Mt 29,19)
Wszelkie cytaty z Ewangelii należy brać ostrożnie i z wyczuciem. Jeśli wypowiedź Jezusa jest prawdziwa, a jak wykazują badania krytyczno-literackie, że w nich to było dużo późniejszych wpisów, nie pochodzących z czasów Jezusa. Poza tym, w ówczesnych czasach religia w państwach była dominująca i mieszała się ze sprawami państwowymi. Dziś jest inaczej, nastąpiło oddzielenie spraw sacrum od profanum.
Nie wszystko to, co kiedyś było oczywiste, dziś jest przydatne, cywilizacja poczyniła ogromny krok w rozwoju społecznym, a Kościół zajmuje się też tymi sprawami.
Uważam, że Franciszek przekłada wiele akcentów w innym kontekście, dopasowywując wiarę i Kościół do współczesności.
To ogromna praca, i życzę papieżowi aby to co zamierza powiodło mu się.
Wszelkie cytaty z Ewangelii należy brać ostrożnie i z wyczuciem. Jeśli wypowiedź Jezusa jest prawdziwa, a jak wykazują badania krytyczno-literackie, że w nich to było dużo późniejszych wpisów, nie pochodzących z czasów Jezusa. Poza tym, w ówczesnych czasach religia w państwach była dominująca i mieszała się ze sprawami państwowymi. Dziś jest inaczej, nastąpiło oddzielenie spraw sacrum od profanum.
Nie wszystko to, co kiedyś było oczywiste, dziś jest przydatne, cywilizacja poczyniła ogromny krok w rozwoju społecznym, a Kościół zajmuje się też tymi sprawami.
Uważam, że Franciszek przekłada wiele akcentów w innym kontekście, dopasowywując wiarę i Kościół do współczesności.
To ogromna praca, i życzę papieżowi aby to co zamierza powiodło mu się.
Pierwsze wrażenie. Papież odradza prób nawracania!!!!
W wydanej 14 grudnia 2007 przez Kongregację Nauki Wiary "Nocie doktrynalnej na temat niektórych aspektów ewangelizacji" mówi się, że prozelityzm rozumiany jako niezdrowy przymus do zmiany wyznania nie powinien mieć miejsca w chrześcijańskiej ewangelizacji. Jednak nie można mówić o prozelityzmie (w negatywnym tego słowa znaczeniu), gdy "chrześcijanin niekatolik, z przyczyn sumienia i przekonany o prawdzie katolickiej, prosi o wejście w pełną jedność z Kościołem katolickim"[1]
z wikipedii.
Poznaniak - Papież krytykuje prozelityzm, nie kerygmat, to ogromna różnica.
Czy największym problem Kościoła jest bezrobocie wśród młodych ludzi? To Kościół ma się zajmować sprawami należącymi do państwa?
Boję się o Kościół. Co się dzieje? Kim jest ten człowiek, który obecnie kieruje Kościołem?
Papiez mowi w tym wywiadzie takze o tym, ze rola Kosciola nie jest polityka.
Nie, ze katolicy maja sie do polityki nie mieszac, ale ze zadaniem Kosciola jako takiego, nie jest polityka.
Przyznaje tez, ze czesto w Kosciele dominowaly interesy doczesne i ze wielu czlonkow i dostojnikow Kosciola ma i dzis takie poczucie.
Papież uśmiechnął się i powiedział:
- Niektórzy moi koledzy, którzy Cię znają, powiedzieli mi, że będziesz mnie próbował nawrócić.
- To żart - powiedziałem. - Moi przyjaciele myślą, że to Ty chcesz nawrócić mnie.
Uśmiechnął się znów i odpowiedział:
- Prozelityzm jest wielką niedorzecznością (głupotą), nie ma sensu. Potrzebujemy poznać się nawzajem, wysłuchać i zwiększyć naszą wiedzę o otaczającym nas świecie. Zdarza się, że po spotkaniu chcę zaaranżować jeszcze jedno, ponieważ narodziły się nowe pomysły i odkryłem nowe potrzeby. To ważne: poznawać ludzi, słuchać, rozszerzać krąg idei. Świat jest poprzecinany drogami, które schodzą się i rozbiegają, ale najważniejsze jest, by prowadziły do Dobra.
To jeden z fragmentów, w których mowa o prozelityźmie. Tłumaczenie z angielskiego (oryginał tutaj: http://www.repubblica.it/cultura/2013/10/01/news/pope_s_conversation_with_scalfari_english-67643118/?ref=HREA-1)
Rozmawiam po to, żeby nawrócić? Nie. Nie mam takiego celu. Ważne jest, by się poznawać. Ważne, by świat stawał się dzięki nam coraz lepszy.
Papież bardzo dużo mówi o Jezusie Chrystusie. Jezus Chrystus nie jest "wielkim nieobecnym" w tej rozmowie. Wręcz przeciwnie. Papież cały czas głosi Chrystusa. Mówi o Chrystusie. Nie wpycha go nikomu w promocji na siłę i nie przekonuje do przyjęcia. Mówi, Kim jest i jak być powinno.
Tylko tyle. Aż tyle.
"Dlatego też dialog, choć stanowi część misji ewangelizacyjnej, jest tylko jednym z działań Kościoła w ramach jego misji ad gentes 97. Równość, będąca podstawą dialogu, dotyczy równej godności osobistej partnerów, nie zaś treści doktrynalnych ani tym bardziej Jezusa Chrystusa — Boga, który stał się człowiekiem — w odniesieniu do założycieli innych religii. Kościół bowiem, powodowany miłością i poszanowaniem wolności 98, musi troszczyć się przede wszystkim o przepowiadanie wszystkim ludziom prawdy, objawionej w sposób definitywny przez Pana, oraz o głoszenie konieczności nawrócenia się do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia się z Kościołem przez chrzest i inne sakramenty, co jest warunkiem pełnego uczestnictwa w komunii z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym".
To zjednoczenie przez chrzest i inne sakramenty nie jest już konieczne, czy też w ogóle namawianie do takiego zjednoczenia z Chrystusem ( w Kosciele) jest już prozelityzmem ?
Powie to Pani pokoleniom misjonarzy, że wciskali Jezusa w promocji, na siłę ?
I to właśnie mówi także Franciszek ? Wątpię.
Albo może powie to Pani pokoleniom sióstr klauzurowych że ich modlitwy i cierpienia ofiarowane za misje, oddawane były z niezrozumieniem prawdziwego celu krzewienia wiary ?
Proponowałabym zauważyć, że po pierwsze, słowa padły w konkretnej sytuacji. W spotkaniu z konkretnym człowiekiem, który deklaruje się jako ateista. Żeby zechciał się zjednoczyć z Jezusem Chrystusem musi Go poznać, prawda?
Kościół tak wierzy, jak się modli, więc przypomnę modlitwę wielkopiątkową:
Módlmy się za wszystkich, którzy nie uznają Boga, aby w szczerości serca postępowali za tym, co słuszne, i tak mogli odnaleźć samego Boga.
Wszechmogący, wieczny Boże, Ty stworzyłeś wszystkich ludzi, aby zawsze Ciebie szukali, a znajdując Cię, doznali pokoju; † spraw łaskawie, aby wszyscy, mimo przeszkód i niebezpieczeństw, dostrzegali znaki Twojej dobroci oraz świadectwo dobrych czynów tych ludzi, którzy w Ciebie wierzą, * i z radością wyznali wiarę w Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga i Ojca wszystkich ludzi. Przez Chrystusa, Pana naszego. W. Amen.
Dokładnie to mówi papież: rozmawiamy po to, by wspólnie znajdować to, co słuszne. Idąc za tym, co Dobre, można odnaleźć samego Boga. Dopiero wtedy przychodzi wola, by Go poznać i pragnienie zjednoczenia.
Misja to jest głoszenie Chrystusa Zmartwychwstałego. Bo dopiero ten kto uwierzy ma przyjąć chrzest. Najpierw go trzeba doprowadzić do wiary. Czasem trwa to wiele lat, czasem całe życie. Nie zaczyna się od chrztu.
Spotkanie z człowiekiem, który wciska coś jak towar w promocji, nie przekonuje. Naprawdę. Natomiast słuchanie, wejście w życie człowieka, wspólne szukanie dobra bez założenia że ja zawsze wiem lepiej może do Boga doprowadzić.
Powtórzę: papież bez przerwy mówi o Jezusie. Problem nie leży w tym, by nie mówić, ale w tym, jak traktuje się drugiego człowieka.
Tak tez te slowa rozumiem: nie chodzi o nawracanie dla nawracania, ale o spotkanie z drugim czlowiekiem. To jest najwazniejsze. Bez tego, tlyko na bazie bezosobowych kazan, bez naszego osobistego zaangazowania w spotkanie z druga osoba, nikt wiary katolickiej nie pozna. Bo wiara to milosc.
W wersji niemieckiej (a pewnie i w oryginale) jest zaraz po slowach o prozelityzmie tekst o milosci
" Die Liebe zum Anderen, die unser Herr gepredigt hat, ist kein Proselytismus, sondern Liebe. Liebe zum Nächsten, ein Sauerteig, der auch dem Gemeinwohl dient.“
http://de.radiovaticana.va/news/2013/10/01/%C3%BCberraschung:_papst-interview_mit_%E2%80%9Ela_repubblica%E2%80%9C/ted-733261
des Internetauftritts von Radio Vatikan
Milosc do bilzniego, ktora glosil nasz Pan, nie jest prozelityzmem, ale miloscia. Milosc blizniego, zaczyn, ktory sluzu dobru wspolnemu.
Jak pisze Pana koleżanka z postu wyżej jechali tam "zobaczyć ludzkie problemy" ?
No i mówili też o Jezusie. Ale broń Boże żeby nie przekroczyć tej umownej granicy dialogu za którą zaczyna się ów okropny prozelityzm. Tak po prostu pomiędzy piciem yerba mate a tańcem na czesć którego z bóstw wspominali o Jezusie ? Nie wiedziałem że oglądając National Geographic tak naprawdę oglądam program o misjach .
Gdzie się zapodziały wszystkie komentarze do:
http://info.wiara.pl/doc/1721000.Bp-Polak-Kosciol-przeprasza-ofiary-pedofilii
Zdarzało się, że nie publikowano mojego wpisu i znikał zarazem wpis do którego się odnosiłem, ale - jak tym razem - żeby wszystkie? :o
Wiem, niepoprawnie o skutkach Soboru na Wierze pisać nie wypada, ale może bez przesady? :)
A przy okazji: strasznie długo przy otwieraniu stron info "Waiting for malygosc.pl".
A w temacie: właśnie miałem napisać komentarz czym jest prozelityzm, ale mnie ubiegliście. :)
Nawracanie, w znaczeniu Augustyńskiego nie-przymuszania , jako warunku spotkania z Chrystusem było celem misji Koscioła przez całe wieki. Te fakty próbuje się przeciwstawić obecnie, w duchu lewicowej inżynierii pojęciom takim jak np. dialog. To działania mają oczywiscie głębsze powody, bowiem dialog prowadzi się dzisiaj nie tylko w intencji nie-nawracania nie wierzących do Koscioła ale również poprzez odrzucenie paradygmatu powrotu do Koscioła ( per reditum ) braci odłączonych.
Sól traci smak , zmiana desygnatu znaczenia słów nie jest niewinną postmodernistyczną grą słów lecz groźnym narzędziem walki z Kosciołem Chrystusa
Nie wiem, czy redaktor naczelny La Reppublica kiedykolwiek uwierzy w Boga. Na razie mówi o sobie: jestem ateistą. Jego obowiązkiem jest działać w zgodzie z sumieniem i szukać Dobra. Warto z nim tą drogą iść. Słuchać, jak rozumie Dobro. Dzielić się swoim spojrzeniem. Być może zaczerpnąć coś od niego. I nie przymuszać do zaczerpnięcia od siebie.
Mówić o Bogu. Oczywiście. Tylko On jest dobry. Tylko On jest źródłem Dobra. Szczerze dążąc do Dobra odnajduje się Boga. Ale do niczego nie przymuszać i na nic nie naciskać. Zwłaszcza, że mamy do czynienia często z ludźmi zrażonymi Kościołem. Nacisk jest tym, co odepchnie. Jest dowodem braku szacunku dla człowieka i jego doświadczeń. Miłość i szacunek przyciąga.
A co zrobią z tymi słowami ludzie spoza Kościoła, mnie nie interesuje. Ważne by dobrze zrozumieli to katolicy.
Prawdę powiedziawszy ten publicystyczny język biskupa Rzymu nie bardzo mi odpowiada, chociaż nie dam się wmanewrować w krytykę papieża, przynajmniej tego co jest nauczaniem papieskim ( trudno uznać że swobodna rozmowa, w której papież twierdzi że "aspekt socjalny ( komunizmu ) , który potem odnalazłem w nauce społecznej Kościoła" jest zgodny z nauczaniem Koscioła w tej sprawie, przynajmniej do lat 50-tych" To jest publicystyka i pozostańmy przy takiej definicji , ponieważ w innym przypadku należałoby uznać że jest to abdykacja z obowiązków chrzescijanina.
Nie wiem doprawdy jak papież miałby nawrócić naczelnego La Reppublica skoro twierdzi że prozelityzm jest głupotą, nie rozróżniając nawrócenia od przymusu.
szerzenie "znajomość otaczającego świata" pozostawmy humanistom oraz Tony-emu Halikowi ( raczej jego następcom "+")
Skąd wiadomo, że go nie nawracał?
Konkretne sytuacje są oczywiście złożone i często można mówić o pewnych elementach dobra i jego braku czyli zła. Rzecz w tym, by wybrać maksymalne możliwe dobro. W swoim sumieniu, które jest głosem rozumu, a zarazem głosem Boga w nas.
Owszem, ten głos może być zafałszowany przez świat. Niemniej, mówiąc bardzo brutalnie: człowiek, który zabija w danej sytuacji w zgodzie z własnym sumieniem, nie grzeszy (nie ponosi winy moralnej) choć popełnia potworne zło. Oczywiście, jest kwestia formacji tego sumienia, zdobywania informacji, także dla ateisty. Jest kwestia prawego sumienia i ignorancji, która może być zawiniona. Ale to nie nam oceniać. To wie tylko ten człowiek i Bóg.
Nie mamy innej instancji, która nam wskazuje drogę wyboru, niż własne sumienie wskazujące na dobro tak jaj je rozpoznajemy. Maksymalne możliwe, nie wyłącznie własne. I dobro, nie widzi-mi-się.
Znamienne sa słowa Eugenio Scalfari na koniec tegoż artykułu, który powiedział, że "jeśli Kościół stanie się taki, jak Papież o nim myśli i jakiego chce, zmieni się epoka". Z nadzieją czekam na dalsze nauczanie i kolejne czyny, które będą je uwiarygadniały.
jak ktos jest zainteresowany, to moge opowiedziec czy mi smakowaly.
Zalecam ostrożnosć, proponuję zbadać delikwenta przez dialog...
-"Jesteś głody?"
-"Tak"
-"A chcesz naleśnika?"
-"Łeeee..., naleśniiikaaa? Spadaj, wolę sushi".
Czasem to można bywać w knajpie ale antyklerykałem albo się jest albo się nie jest. A jak się nie jest to znaczy że się jest klerykałem. Nie można być czasem klerykałem a czasem antyklerykałem, tak może mówić tylko ktoś kto nie rozumie znaczenia tych terminów.
Zanim znów zaczniecie pluć proponuję sprawdzić definicje tych określeń. Potem chętnie dam się przekonać że to co papież powiedział ma sens.
Jego epoka niestety odeszła.