Błędne myślenie, zwane „nauką o zastąpieniu”, wskazujące na to, że to Kościół zajął miejsce Żydów, często znajdowało wyraz w podżeganiu katolików przeciw narodowi żydowskiemu
Błędne myślenie, zwane „nauką o zastąpieniu”, wskazujące na to, że to Kościół zajął miejsce Żydów, często znajdowało wyraz w podżeganiu katolików przeciw narodowi żydowskiemu
roman koszowski /foto gość

Źrenica Jego oka

Marcin Jakimowicz


GOSC.PL

publikacja 30.01.2015 11:10

Dlaczego Kowalski powinien interesować się Izraelem? Czy Bóg uzależnia ponowne przyjście Mesjasza od tego, co dzieje się na tej wyprażonej słońcem ziemi?


W ciągu ostatnich miesięcy odwiedziłem sporo wspólnot szturmujących niebo nad Wisłą. Zauważyłem, że wiele z nich modliło się o… błogosławieństwo dla Izraela. Kowalski, przyzwyczajony do napędzanej przez środowisko „Gazety Wyborczej” śpiewki o naszym wyssanym z mlekiem matki antysemityzmie, może być zdumiony takimi modlitewnymi intencjami.


Pierwsza miłość


Środa, wieczór. Sala przy ul. Bronowickiej, w której gromadzi się dynamiczna krakowska wspólnota Głos na Pustyni, zapełnia się młodymi ludźmi. Jest ich już ponad setka. Wyciągają ręce do nieba i śpiewają: „Wielkie rzeczy dzisiaj nam dasz w Izraelu”. Projektor wyświetla tekst tej pieśni uwielbienia. Tłem do słów jest fotografia: promienie słońca muskają potężne mury Jeruzalem.


– Dlaczego w waszej wspólnocie wszyscy wiedzą, czym jest Sukkot, Chanuka? – pytam Maję Mroczkowską. – Jest w niej grono osób, które – ja to tak nazywam – miały przywilej poznać podczas swojego chodzenia za Bogiem, czym jest dla Niego Izrael. Przywilej, który zobowiązuje. Dlatego nie siedzimy cicho, opowiadamy o tym i obserwujemy, jak inni również dochodzą do tego uświadomienia. Mówienie o świętach żydowskich w kategoriach duchowych – a nie orientalnej ciekawostki czy chwytliwego folkloru – jest jednym ze sposobów świadczenia. Niezwykle odkrywcze i przełomowe jest odnajdywanie bliskiego pokrewieństwa tych świąt ze świętami chrześcijańskimi, które z nich się wywodzą. Mimo wielu lat uczestniczenia chociażby we Mszy św. dopiero poznanie żydowskiego kontekstu pozwala pojąć pewne sprawy związane z liturgią, co niesłychanie pogłębia i czyni całość pełniejszym, kompletniejszym. Dlaczego modlimy się o błogosławieństwo dla Izraela? Z miłości. Najpierw do Boga, bo skoro Izrael to źrenica Jego oka, Jego „pierwsza miłość”, chcemy to robić ze względu na Niego. Któż ma prawo dyskutować o Bożym guście? Później z tęsknoty. Bo pierwszy podział w Kościele to nie schizma na Wschód i Zachód, nie protestantyzm parę wieków później, ale podział pomiędzy wierzącymi w Jezusa z Żydów i nie-Żydów. Podział boli, tak jak boli brak żydowskich braci w Kościele. Nie dojdziemy do poznania Boga bez siebie nawzajem. Bóg jest tajemnicą i nikt nie ma monopolu na znanie jej. Tylko jedność daje pełny obraz – jesteśmy sobie potrzebni, bo jesteśmy komplementarni. Błogosławieństwo z kolei to najlepszy sposób, żeby uwalniać dobro w przestrzeni duchowej, leczyć uprzedzenia i doprowadzać do przełomów – najpierw w myśleniu, później w świecie.


– Jeżeli Jan Kowalski uważa się za osobę wierzącą (a nawet jeśli nie, to i tak koniec końców będzie go to dotyczyło), to powinien wziąć pod uwagę, co o Izraelu jest napisane w Piśmie Świętym i jakie proroctwa są z nim związane – opowiada Maja Mroczkowska. – Bo tak się składa, że na naszych oczach właśnie te proroctwa spełniają się. Chociażby to, że państwo Izrael istnieje, że pustynia zamieniła się w ogród, a także to, że narody naokoło Izraela powstaną przeciw niemu i będą chciały go zniszczyć, ale wtedy sam Bóg będzie jego obrońcą. A to wszystko, jest napisane, będzie się dziać w czasie, kiedy ponowne przyjście Jezusa na ziemię będzie tuż-tuż. Można więc powiedzieć, że Izrael to aktualizator danych na temat powrotu Boga na ziemię, papierek lakmusowy Bożego serca. Tylko czy Jan Kowalski naprawdę chce je znać?


Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..