No ale sterowanie płodnością w rodzaju NPR (dopuszczonego przez Kościół) powoduje przecież, że dzieci więcej nie ma - ponad te zaplanowane przez małżonków. Czy ci Państwo byli więc święci przez ilość dzieci jakie wydali na świat? Przecież w tamtych czasach wszyscy ludzi rodzili "ile Pan Bóg dał", bo ludzie po prostu nie znali metod sterowania płodnością, nie tylko ci państwo tak żyli. Z tego artykułu wynika jakby powodem ich świętości była ilość dzieci jakie wydali na świat, tak to odebrałam. Pa tym wyobrażacie sobie choćby tylko 7-kę dzieci + rodzice w 2 ciasnych pokojach w bloku, jak żyje większość Polaków? Totalny kosmos.
To co jest w końcu aktualną nauką KK? Czy płodzenie dzieci bez namysłu i zastanowienia czyli ile będzie to będzie, czy też odpowiedzialne kierowanie swoja płodnością i stosowanie naturalnych metod, bo Papież Franciszek to mówi raczej o tym drugim. Te dwie rzeczy się nawzajem wykluczają więc zdecydujcie się na coś drodzy duchowni. Poza tym z tego co głosi aktualnie Kościół to najważniejszym zadaniem małżonków wcale NIE JEST prokreacja ale umacnianie wzajemnej miłości małżonków.