Mieszkańcy wiosek na ternie misji Lumimba zaproponowali by przenieść obchody Bożego Narodzenia na czerwiec, a Wielkanoc na październik. Chcą świętować, ale czas na pracę i świętowanie wyznaczają tu… opady deszczu
Jacek Rakowski MAfr Nastoletni chłopcy z "devil's stret" Misja Lumimba położona jest w środku buszu, w malowniczej dolinie rzeki Luangwa. Z Lusaki jest tam ponad 1000 km. Zielona kraina, królestwo dzikiej zwierzyny. Jakże inna od ponurych zaułków stolicy Zambii, gdzie na „Devil Street” śmierć tańczy wokół namiastek życia. Zbyt młodego by miało kończyć się w tak dramatyczny sposób. A jednak bywa że…
Mzungu Watu
Jacek Rakowski ze zgromadzenia Misjonarzy Afryki to twardy typ, ale o wielkim sercu. Misjonarz „ulicznik”, dla którego slumsy Lusaki stały się wyzwaniem. Oswoił się z ponurymi zaułkami Soweto Market. Mieszka tu ok. dwustu dzieciaków. To w większości chłopcy, ale nie brak i kilkunastoletnich dziewcząt... i ich dzieci. Ulica wiele odkrywa i jeszcze więcej zakrywa. Przykra woń palonych śmieci, przy których się grzeją o poranku, miesza się z odorem sfermentowanego lokalnego piwa. Soweto w barwach ognia, z wymownym napisem „welcome to devil's street” opowiada historie, których nie chce się słyszeć.
Jacek jeździ tam przed świtem. Pobyć z nimi zanim odurzą się chemikaliami. Opatrzy rany z nocnej bójki, porozmawia, pogrzeją się razem przy ogniu. Przyjazny i wymagający. Inaczej nie można - dla ich dobra. „Są chytrzy. Jak znajdą słaby punkt, od razu to wykorzystają” mówi. Jest jednym z tych dobrych aniołów, którzy wnoszą nadzieję na margines życia. Cenią go tu i szanują. Mówią o nim - mzungu watu, czyli nasz biały. Albo po prostu: Izaak – bo na „Jacku” łamią sobie języki. To dla nich prowadzi ośrodek Dom Nadziei. Nie jeden wyszedł dzięki niemu na prostą, wrócił do rodziny.
Zobacz film:
Mała Suzanne
Jest chłodny wrześniowy poranek. Siedzimy na podłodze w baraku z kilkunastoletnią Grace, jej roczną córeczką Suzanne i kilkoma chłopcami. Joe chwieje się na nogach otumaniony. Śmieje się, chce się przytulić. Bełkocze . Za kilkaset kwacha (zambijska waluta) kupuje dzienną dawką. Na ulicy wszystko można kupić. Truciznę, a nawet przekleństwo. Joe czasem płaci ciałem. Czasem oddaje się za darmo. Musi jeśli chce żyć w miarę spokojnie.
Na ulicy diabła mieszka mała słodka Suzane, ale są tu też źli ludzie. Joe wie, pokazuje. „Uważaj na tego” mówi. I jest tu śmierć. Zawsze tajemnicza. Nikt nie widział, nikt nie słyszał. Tylko nad ranem pośród dymu odnaleziono zwłoki. Twarz zmasakrowana. Joe wie, więc opowiada. Jacek interweniuje, identyfikuje, stara się o pochówek.
Ale tego poranka jest spokojnie. Grace mówi, że chce pracować. Musi utrzymać siebie i dziecko. Ale jest tylko dziewczyną. A ulica nie zna manier. Zwłaszcza ulica diabła. Więc jeśli będzie „grzeczna” to jej zapłacą. A jak się postawi to pobiją. Ale ona spróbuje inaczej niż....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Dzięki adopcji dzieci mogą znaleźć się w kochającej rodzinie.