Jean Vanier podczas spotkania w Warszawie
Jean Vanier podczas spotkania w Warszawie
Jacek Zawadzki /Foto Gość

Jean Vanier – wątpliwości na marginesie oskarżenia

Komentarzy: 5

dr hab. Zdzisława Kobylińska

KAI

publikacja 06.03.2020 14:15

Nie milknie sprawa oskarżeń wysuniętych wobec Jeana Vaniera, który miał przez wiele lat wykorzystywać seksualnie sześć dorosłych kobiet, będąc ich kierownikiem duchowym.

Dlaczego Posner po śmierci Vaniera, już w czerwcu 2019 roku, a więc miesiąc po jego śmierci, zaczyna badać życiorys założyciela Arki? Wyjaśnia to w „Summary Report from L’Arche International” z 22 lutego 2020 roku, [możemy też posłuchać go w wywiadzie „Révélations sur Jean Vanier: entretien avec Stephan Posner” dla telewizji KTOTV - https:// www.youtube.com/watch?v=xGu4vMCCl7Q]. Są ku temu następujące przesłanki:

1. Sześć dorosłych kobiet, wśród, których nie było osób z niepełnosprawnością intelektualną, wniosły oskarżenie wobec Vaniera za okres od 1970 do 2005 roku. „Każda z tych kobiet zeznała, że Jean Vanier inicjował z nimi zachowania seksualne, zazwyczaj w kontekście towarzyszenia duchowego”.

2. Kobiety ujawniły, że zachowanie lidera wspólnoty było zastosowaniem teorii i powtórzeniem dewiacyjnych praktyk dominikanina o. Thomasa Philippe (skąd o tym wiedziały?).

W tym miejscu warto przypomnieć, że Jean Vanier znał o. Thomasa od lat pięćdziesiątych, był jego penitentem, utrzymywał jednak, że nie wiedział o jego nadużyciach seksualnych. „Ponieważ o. Thomas Philippe – czytamy w wyjaśnieniach - został już ukarany przez władze kościelne w 1956 roku, pojawiło się pytanie, co Jean Vanier i inni członkowie l'Arche mogli wiedzieć o przypadkach tych nadużyć? Pytanie zostało zadane bezpośrednio Jeanowi Vanier przez liderów międzynarodowych l'Arche. Było ono przyczyną dwóch publicznych oświadczeń Jeana Vanier, złożonych w maju 2015 r. i w październiku 2016 r., w których zadeklarował, że zasadniczo nie miał wiedzy o postępowaniu o. Thomasa Philippe”. Posner jednak nie dawał wiary Vanierowi, utrzymując, że Jean „nigdy nie ujawnił w rzeczywistości swojej bliskiej relacji z o. Thomasem w latach 1950-tych”, a wręcz kopiował zboczone zachowania dominikanina. Tomasz Terlikowski w tekście „Seks, mistyka i sprawa Jeana Vaniera” twierdzi nawet, że „panowie niekiedy wymieniali się uwagami na temat poszczególnych kobiet, a nawet samymi kobietami”. Nie wiem skąd ta pewność, że tak było. Być może Tomasz Terlikowski pisze to na podstawie daleko idących przypuszczeń Posnera, który sugeruje, że Vanier będąc w bliskiej i poufałej relacji z o. Thomas Philippe brał udział w niektórych praktykach seksualnych inicjowanych przez o. Phillippe. Stephan Posner uważa, odnoszę takie wrażenie, że sam fakt znajomości z o. Thomasem, którego Vanier zawsze bronił przed zarzutami, czyni Vaniera także współwinnym.

Posner zatem przez podjęte badania chce „lepiej zrozumieć naszą historię [historię Arki], ulepszyć nasze aktualne procedury i politykę w zakresie zapobiegania nadużyciom i wykorzystaniu”.

Czy jednak to „lepsze zrozumienie” rzeczywiście powinno być wiązane z osobą Jeana Vaniera w kontekście czynności seksualnych? Czy zeznania oskarżających kobiet są na tyle wiarygodne, aby w Vanierze widzieć przestępcę seksualnego? Przyjrzyjmy się i tej kwestii.

Kobiety i pamięć

W tekście podpisanym przez Posnera czytamy: „Dodatkowo w trakcie śledztwa dotarły do nas wiarygodne oraz spójne zeznania obejmujące okres od 1970 do 2005 roku od 6 dorosłych kobiet, bez niepełnosprawności i niepowiązanych z wcześniej wspomnianą grupą osób. Każda z tych kobiet zeznała, że Jean Vanier inicjował z nimi zachowania seksualne, zazwyczaj w kontekście towarzyszenia duchowego. Niektóre z tych kobiet zostały głęboko zranione przez te doświadczenia. Jean Vanier prosił każdą z tych kobiet o zachowanie tych wydarzeń w sekrecie. Kobiety te nie miały wcześniejszej wiedzy na temat swoich wzajemnych doświadczeń, a mimo to każda z nich zeznała podobne fakty związane z bardzo niezwykłymi duchowymi czy też mistycznymi tłumaczeniami wykorzystywanymi po to, aby usprawiedliwić te czynności seksualne”. W innym miejscu dowiadujemy się, że kobiety się nie znały, nie wiedziały o sobie. Te informacje same w sobie są już kuriozalne. W 2019 i 2020 roku sześć kobiet opowiada o okresie od 1970 roku do 2005 roku, czyli o zdarzeniach sprzed dziesiątków lat. Pamiętają wszystko perfekcyjnie, ich zeznania są „spójne”, przy tym nie znają się, ale są „współpracowniczkami” Vaniera i korzystają systematycznie z jego kierownictwa duchowego. Po pierwsze, aby korzystać z kierownictwa duchowego i być „współpracowniczką” zazwyczaj trzeba jednak mieszkać w dość bliskiej odległości . Jak więc to możliwe, że kobiety się nie znały, działając w jednym ruchu, współpracując z tym samym liderem? Przypomnijmy też, że Vanier mieszkał w skromnym domu wśród wspólnot z niepełnosprawnymi intelektualnie w Trosly-Breuil w pobliżu Compiègne, które w latach dziewięćdziesiątych liczyło zaledwie ponad 2000 mieszkańców. Czy utrzymywanie kontaktów seksualnych naprzemiennie z sześcioma kobietami uszłoby uwadze kogokolwiek? Czy możliwe, aby one się nie znały? Dlaczego w tych relacjach trwały przez lata, nie wyjawiając ich nikomu? Czy siostra zakonna nie wiedziała, do kogo się udać? No i czy wszystkie były tak naiwne, aby wierzyć i równocześnie milczeć, że zarzucane molestowanie seksualne ze strony Vaniera to przejaw mistyki i głębszego zjednoczenia z Chrystusem i Maryją?

Wszak to nie były kobiety z niepełnosprawnością intelektualną, lecz dojrzale, zdrowe na umyśle kobiety, w jakimś stopniu rozwinięte duchowo, skoro były na etapie szukania kierownictwa duchowego. One nie były w sekcie, Vanier nie był guru, który używał psychomanipulacji, gdyż wszyscy, którzy przez te lata byli z nim, współpracowali z nim, kontaktowali się z nim, odkryliby to natychmiast. A przecież nikt do śmierci Vaniera, nie zgłaszał takich podejrzeń!
 

oceń artykuł Pobieranie..