publikacja 22.10.2018 06:00
Im bliżej Boga, tym ciemniej – doskonale wiedzieli o tym ci, którzy spotkali twarzą w twarz Tego, który sam jest światłością, ale by nas nie porazić, „przywdział mrok niby zasłonę wokół siebie”.
Ptaki odleciały
Temat duchowych ciemności najprecyzyjniej… rozjaśnił karmelitański mistyk św. Jan od Krzyża (1542–1591). Poświęcił im swą „Noc ciemną” – perłę XVI-wiecznej literatury duchowej. Pobożni bracia zamknęli go w lochach twierdzy w Toledo (1577 r.), zarzucając mu, że rozbija zakon. Siedział w karcerze przez 9 miesięcy. To niezwykle symboliczne. To przecież czas potrzebny do nowych narodzin. Jan tak opisuje duchową drogę człowieka: „Wzrok, który powinien by prowadzić do Boga, pierwszy uwodzi go i oszukuje. Jeśli więc chcemy być pewni drogi, musimy zamknąć oczy i wejść w ciemności!”. To nie jest doświadczenie zastrzeżone dla wąskiej, elitarnej grupy mistyków. Każdy, kto poważnie traktuje relację z Bogiem, prędzej czy później będzie musiał pójść za Nim w ciemno.
JOHANNES HARTL
Radość modlitwy zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Nie byłem przygotowany na tę ciemność. Dlaczego zostawiasz mnie w mroku po tym, jak podjąłem dla Ciebie wszystkie radykalne decyzje?
Ruth Brožek
To naprawdę Ty?
– Ojciec Pichon, przewodnik duchowy Teresy z Lisieux, mawiał: „Święci i męczennicy umierają radośnie, ale królowie męczenników konają w smutku”. Dlaczego? Doświadczają tego samego, co przeżywał konający Jezus. Umierają w opuszczeniu i samotności, powtarzając: „Panie, w Twe ręce...” – wyjaśnia Rafał Tichy. – Jeżeli decydujemy się poznać Boga, to musimy przygotować się nie na jasność, lecz na ciemność, która ogarnie nasz umysł wobec tajemnicy Nieskończonego Bytu. Musimy też wiedzieć, że przez te mroki nie-poznania może nas przeprowadzić tylko miłość. Bóg wprowadza nas w ciemność, którą, jak mówi Pismo, „uczynił swoją kryjówką” (Ps 18,12). Ciemność ta jest tak nieprzenikniona, jak Niepojęty, Niepoznawalny, Nieuchwytny, nieogarnięty zmysłami, wyobraźnią, rozumem, intelektem, umysłem, duchem jest Bóg. I to ona udziela nam najwyższej mistycznej nauki”.
„Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” – pytał dramatycznie znający doskonale Jezusa Jan Chrzciciel, największy z proroków. Ten, który rozpoznał obecność Mesjasza już wówczas, gdy był… płodem i całe swe życie poświęcił, by przygotować Mu drogę. Naprawdę nie było to pytanie retoryczne.