– W czasie sesji odkryliśmy, że wcale nie jest tak dobrze jak nam się wydaje. Zdaliśmy sobie sprawę, że wiele uczuć dawno się już między nami wypaliło, a tym co na najbardziej łączy jest przyzwyczajenie. Zrozumieliśmy, że gdzieś po drodze wśród codziennych zmagań, zapomnieliśmy o miłości i czułości.
Duch Święty jest duchem miłości. Nie może być szczęśliwej rodziny bez miłości. To w niej jest obecny Duch Święty. I najlepiej jeśli rodzina wie o tym i doświadczy, że zawsze może znaleźć wsparcie otrzymując Ducha Świętego – mówi pochodzący z Francji o. Christophe Blin.
Romek Koszowski/Gość Niedzielny
O. Christophe Blin
Wierzący, i tacy „normalni”
Christophe jest kapłanem Wspólnoty Chemin Neuf. Sam przyznaje, że jego nawrócenie dokonało się też dzięki rodzinie. Choć nie jego własnej. Rodzice jedynie go ochrzcili i na tym kropka. Christophe nie wiele więc wiedział o chrześcijaństwie. No i nie znał Jezusa. Ot, postać z historii... Przełom nastąpił w 1984 roku. Wykładał wtedy ekonomię na uniwersytecie w Abidżanie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
- Poznałem tam małżeństwo z Francji. Byli chrześcijanami. Zdziwiło mnie, że tak głęboko wierzący, a tacy „normalni” - śmieje się dzisiaj. Często u nich gościł. Dobrze się czuł z nimi. - Mówili o swoim spotkaniu Jezusa. Początkowo miałem opory by ich słuchać. A jednak nie byli „agresywni” w tym co mówili. Czułem, że to nie żadna próba, aby mnie „złapać”. Ich świadectwo było prawdziwe. Mieli w sobie radość, pokój których mi brakowało. Budzili mój głód.
Prawdziwy cud
Dziś Christophe należy do liczącej około 1,5 tysiąca osób (na całym świecie) katolickiej Wspólnoty Chemin Neuf. Tworzą ją kapłani, osoby konsekrowane, i stanu wolnego, ale najwięcej jest rodzin. Troska o rodzinę to też jedna z głównych misji Wspólnoty. Od ponad 30 lat Wspólnota organizuje w kilkudziesięciu krajach świata sesje Kana dla małżeństw. Przyjeżdżają na nie całe rodziny. Przyjmują ich i „posługują” im… rodziny które przeżyły sesję w poprzednich latach.
- Dajcie sobie czas dla Waszego małżeństwa – zachęcają
Krzysztof Błażyca
Dzieci właśnie skończyły swoją sesję. Już nie mogą się doczekać, kiedy zobaczą rodziców. Zrobiły dla nich kwiaty.
organizatorzy sesji. Ci, którzy przyjeżdżają na Kanę z dziećmi, nie muszą martwić się o swe pociechy One mają wtedy swój czas, swoja sesję pod czujnym okiem rodzin, które już wcześniej przeżyły Kanę. – Na Kanie jesteście zaproszeni na wielką ucztę miłości, na wesele w Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus uczyni prawdziwy cud – przekonuje z wiarą, duchowy ojciec wspólnoty i jej założyciel, o. Laurent Fabre SJ.
– Staramy się, by małżonkowie pogłębili dialog ze sobą. Poruszamy kwestię przebaczenia. Proponujemy też specyficzną formę modlitwy małżeńskiej, modlitwy dialogowej. To naprawdę duża pomoc w budowaniu jedności małżeńskiej – mówią członkowie Wspólnoty. – W czasie sesji odkryliśmy, że wcale nie jest tak dobrze jak nam się wydaje. Zdaliśmy sobie sprawę, że wiele uczuć dawno się już między nami wypaliło, a tym co na najbardziej łączy jest przyzwyczajenie. Zrozumieliśmy, że gdzieś po drodze wśród codziennych zmagań, zapomnieliśmy o miłości i czułości – przyznają uczestnicy Kany.
Krzysztof Błażyca
Wesele w „Kanie Galilejskiej” to święto pełne radości
Dla siebie, dla innych
W Polsce sesje Kana odbywają się od ponad dziesięciu lat, w okresie wakacji. Ta tegoroczna będzie miała miejsce w Wolborzu w okresie od 6 do 12 lipca. Rodziny przyjeżdżają z całej Polski. Jedyne taki tydzień w życiu, bo tylko jeden raz małżeństwa przeżywają Kanę „dla siebie”. Owszem, wiele z nich wraca w następnych latach – ale wtedy już przyjeżdżają dla innych, by z kolei oni mieli czas dla siebie.
- Pedagogika sesji Kana kieruje małżeństwa do otrzymania Ducha Świętego – mówi Christophe. - Uczestniczyłem w wielu takich sesjach w różnych krajach i za każdym razem widziałem jak Duch Święty stwarza jedność nawet w poróżnionych małżeństwa. On już przychodzi w sakramencie małżeństwa. Ale myślę że w każdej chwili życia małżeńskiego – i tak samo w życiu każdej innej wspólnoty – warto wzywać Ducha Świętego, Ducha miłości, przebaczenia, prawdy.
Organizatorzy Kany, i ci co ją przeżyli przyznają zgodnie – na Kanie można odkryć jak z całą mocą zaczerpnąć sił z sakramentu małżeństwa. I że bycie małżeństwem jest naprawdę wielką radością. A gdzie szczęśliwe, kochające się małżeństwo tam i szczęśliwa kochająca się rodzina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.