Pracują i czasem się modlą

Do niedawna łapano polskich złodziei samochodów. Dziś coraz więcej jest solidnych pracowników ekip budowlanych.

- Wzięli mnie do szpitala, dali zastrzyk. Ale miałam noc w czystej piżamie, a jak złożyłam życzenia leżącej obok babci, to mi dała 50 euro - opowiada. Troje dzieci sama odchowała, bo mąż zginął.

- Dwóch synów za granicą, wszyscy w świecie - wzdycha. Czasem udaje jej się wyrwać w środę w południe z domu. Przyjeżdża pod Bazylikę Świętego Piotra zobaczyć, jak ludzie wychodzą z audiencji.

- Świąteczni, jacyś weseli, bo byli blisko świętego - mówi. - I zawsze wtedy świeci słońce, to fakt. Chce się pani założyć?- pyta.

Będę myśleć w dżinsach


Niektóre pracujące uzyskują wizy pobytowe i są ubezpieczone. Siedzą tu, ile chcą albo mogą wytrzymać.

- Na początku robiłam przy chorej psychicznie. Dzień i noc - Anna ma 44 lata, ale wygląda na grubo po pięćdziesiątce. - Nic nie pamiętała, załatwiała się w pieluchy, chyba mnie na złość, bo jak tylko jej zmieniłam pampersa, to zaraz był brudny. Córki przyjeżdżały w niedzielę i sprawdzały, czy czysto. Uciekłam bez zapłaty. Teraz mam dziadka, 87 lat. Sam się oporządza. Prezenty mi kupuje dla męża i córki. Tylko mnie córka babcią zrobiła, 17 lat, za młoda.

- Bo tu za długo siedzisz, dziecko się samo chowało - przerywa jej koleżanka Irmina, na oko trochę od niej starsza. Spotykają się co niedzielę na Placu św. Piotra przed modlitwą na „Anioł Pański”.

Opowiadają o swoich polskich domach, jakby dopiero z nich wyszły. Na koniec o pracy, zarobkach, traktowaniu. Cały dzień mają wolny. Potem czekają w terminalu Janiculum, wybudowanym za pontyfikatu Jana Pawła II dla pielgrzymów, na nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia w kościele Santo Spirito in Sassia przy via Sassia, równoległej do via della Conciliazione. Blisko Bazyliki. O 16.00 Msza św.

- Tam zawsze jest ten zakonnik, co tu się kręci - pokazują

o. Konrada Hejmo, duszpasterza pielgrzymów polskich. - Ładne kazania mówi.

Jeżdżą tylko metrem, bo ma dwie linie i łatwo się orientować. Mylą Bazyliki św. Jana na Lateranie ze św. Pawła za Murami.

- Nie ma czasu na zwiedzanie. Jak córka była, to mnie trochę poobwoziła - córka Irminy studiuje prawo. Syn skończył ekonomię. Utrzymuje ich oboje. Kiedy córka przyjechała do niej w wakacje, nie umiała z nią rozmawiać. Pani się z niej zrobiła, jakby to ona mieszkała w Rzymie, a nie matka. Wykształcona, trzy języki, modnie ubrana. Irmina kupiła jej torbę markowych ciuchów za 800 euro, cały miesięczny zarobek.

- Będę o tobie myśleć, jak włożę te dżinsy - śmiała się Dagmara. Irmina tu chciała wydać córkę za mąż, za Włocha, u którego pracuje na godziny.

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11