Niech mnie sądzi św. Patryk

Tradycyjnie w ostatnią niedzielę lipca około 30 tysięcy pielgrzymów - Irlandczyków i tych, którzy chcieliby Irlandczykami być - wspina się na szczyt, na którym Patron i Apostoł Zielonej Wyspy miał dokonać rzeczy niezwykłych.

Reklama

Pociąg linii Dublin-Westport - jedna z nielicznych dróg żelaznych w Irlandii - przecinającej wyspę niemal dokładnie na pół kreską od wschodu do zachodu, dociera gdzieś za Castlebar. W zapadającym powoli mroku, a jest dziesiąta wieczór, po lewej stronie ukazuje się ciemny i wysoki stożek. Croagh Patrick, Góra św. Patryka. Szczerze mówiąc - nie spodziewałem się, że ten niewysoki jak na standardy naszych gór szczyt robi tak majestatyczne wrażenie.

2500 stóp. Te osiemset metrów leży, choć lepiej powiedzieć - zostało ułożonych przez Stwórcę jak piramida wśród łagodnych wzgórz - tuż nad oceanem. Po drugie - kamienisty, szarogranatowy stożek szczytu na tle gasnącego nieba tworzy nastrój daleki od sielanki, z jaką kojarzymy Szmaragdową Wyspę. Po trzecie - w podświadomości, a może nie tylko tam - kołacze się mnóstwo legend, mitów i opowieści związanych z tą świętą górą Irlandii.

To na jej szczycie w roku 441 przez 40 dni i nocy pościł św. Patryk. Ten post był swoistym targiem z Panem Bogiem. Patryk miał do Boga kilka próśb. Po pierwsze: by mógł zasiąść obok Chrystusa na Sądzie Ostatecznym i osobiście sądzić Irlandczyków. Następna - żeby w każdą niedzielę, aż do Sądu Ostatecznego, mógł wyprowadzić z piekła siedem dusz. A na dobry koniec: aby każdy, kto odśpiewa hymn św. Patryka (nazywany ”Pancerzem” lub też ”Krzykiem jelenia”) i odprawi pokutę w Irlandii, nie trafił do piekła. Początkowo Bóg uznał, że Patryk jednak trochę przesadza. Kiedy uparty apostoł Irlandii postanowił, że w takim razie pozostanie na szczycie aż do śmierci, Bóg posłał anioła z wieścią o zgodzie na zaproponowane warunki. Czy wobec tego może dziwić, że pielgrzymka na Croagh Patrick stała się jednym z moich największych marzeń?

Badania historyków i archeologów potwierdzają, że chrześcijańskie pielgrzymki na ten kamienisty szczyt trwają nieprzerwanie od ponad 1500 lat. Obecnie liczbę pielgrzymujących szacuje się na 250 tysięcy rocznie. Ściągają tu nie tylko Irlandczycy, ale także ci, dla których Irlandia jest miejscem magicznym. Ludzie dzielą się na Irlandczyków i tych, którzy chcieliby być Irlandczykami - mówi popularne powiedzenie.

Największa pielgrzymka na Croagh Patrick ma miejsce w ostatnią niedzielę lipca. 30 tysięcy ludzi ciągnie w górę aż miło. Do niedawna honor i pobożność wymagały, by iść boso. Teraz też można ujrzeć bosych pielgrzymów, kaleczących stopy o kamienie. Albo takich, którzy idą z nagim torsem, smagani wiatrem i deszczem. Irlandzki hart ducha i waleczność - owszem brzmi to jak frazes - ale jest coś na rzeczy. Duch sportowego wyczynu jest jakoś obecny w tej pielgrzymce. Przy okazji warto pamiętać, że ważną rolę w podtrzymywaniu tożsamości narodowej w latach niewoli odegrały związki tradycyjnych sportów irlandzkich - footballu gaelickiego i hurlingu. A co do waleczności: gdy wspinamy się na Górę Świętego Patryka, wystarczy obrócić się za siebie i rzucić okiem na wielobarwną zatokę Clew, a na niej wyspę Clare. To tu miała swoją siedzibę Grace O’Malley - irlandzka królowa piratów, która panowała nad zachodnim wybrzeżem Zielonej Wyspy w wieku XVI, kiedy Irlandia należała do Korony Brytyjskiej.

W każdym razie nie tak waleczny duch jak irlandzki też ma prawo pielgrzymować na szczyt. U podnoża góry warto kupić kij pielgrzyma (najtańszy za 1 euro), przyda się na pewno. Zwłaszcza w ostatniej fazie wspinaczki, gdzie osypujące się piargi na wąskiej i stromej ścieżce wyraźnie wzmagają poczucie wdzięczności Bogu za dar życia. Po drodze na szczyt i na samym szczycie pielgrzym spotyka cztery tzw. stacje, czyli usypane kopce i miejsca uświęcone obecnością św. Patryka. Trzeba obejść je przepisaną ilość razy, odmawiając tyleż samo Zdrowaś Maryjo i Ojcze Nasz oraz jedno Credo. Na szczycie, wokół kaplicy postawionej sto lat temu na miejscu ruin dawnej, Patrykowej, robimy piętnaście okrążeń. Lub jedno na gołych kolanach. I modlimy się w intencji Papieża.

A potem można się spokojnie rozejrzeć. Z jednej strony jak na dłoni hrabstwo Mayo, posępne brunatne torfowiska, głęboka zieleń mchów, szarość skał. Z drugiej ocean i zatoka, która przybiera kolory od błękitu przez zieleń aż do czerwieni. Niesamowite? Nie bardzo, przynajmniej jak na Irlandię. To po prostu miejsce, w którym św. Patryk miał utopić wiedźmę Corrę.

Legendy, mity, historie prawdziwe i pobożne, cuda przyrody: Croagh Patrick - Irlandia w pigułce. Kierowca autobusu z Westport do Dublina pyta, czy na pewno nie chcę od razu kupić biletu powrotnego. Dobry człowieku, żebyś wiedział, jak bardzo bym chciał. Ale jeśli już nie będzie mi dane kupować takiego biletu - do zobaczenia na Sądzie Ostatecznym.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama