Fatima z Luksemburga

Wszyscy tu wiedzą, że są dwie Fatimy. Jedna w Portugalii, druga w Luksemburgu. Po wojnie sami Luksemburczycy sprowadzili Królową Pokoju do swojego księstwa. Dziś, raz w roku, miasteczko Niederwiltz podbijają imigranci portugalscy. I świętują z ocalałymi Luxembourgois.

Na mnie natomiast oboje robią ogromne wrażenie podczas Mszy, sprawowanej w sanktuarium pod gołym niebem. Z nieudawaną chyba pobożnością włączają się we wszystkie części. A podczas Przeistoczenia, gdy wszyscy stoją, Maria Teresa, najwidoczniej wzruszona, klęka na ziemi i modli się w skupieniu. – Tak, ta książęca para jest bardzo pobożna – przyznaje ksiądz Martin.

Spragniona ziemia

To przedziwne święto. Nie wiem, czy jesteśmy na chwilę w Portugalii, czy nadal w Luksemburgu. Ale na tym polega siła chrześcijaństwa i treści objawień, nie tylko fatimskich. Nie są kierowane tylko do jednego narodu. Wybrane na ziemi miejsce ma promieniować na spragnione wody pustynie. Kraje Beneluksu, do których zalicza się Luksemburg, często za takie uznajemy. Może Portugalczycy mają tu swoją robotę do wykonania? – To bardzo bogaty kraj i wielu ludzi uznało, że bogactwo im wystarczy, że nie potrzebują już Boga – przyznaje abp Fernand Franck.

– Dużo ludzi żyje bez ślubu, rośnie liczna nieochrzczonych – wymienia niektóre swoje bolączki. – Problem sekularyzacji przekłada się także na małą liczbę powołań. Mamy obecnie 5 seminarzystów w całym kraju, a bywają lata, że tylko 3 młodych ludzi przygotowuje się do kapłaństwa – opowiada z niekłamaną troską biskup. Ale nie ma w nim cienia zwątpienia w sens tego, co robi. – To wszystko to też jest jakieś cierpienie Boga – po danych statystycznych przechodzi do głębszej refleksji. – Ludziom jednak mimo wszystko brakuje Kościoła – pokazuje nam opracowany niedawno przez biskupów nowy program duszpasterski. Ma wiarę w oczach.

Kto błądzi, ten tęskni

W tłumie pielgrzymów młody Luksemburczyk rozdaje ulotki z informacją o spotkaniu modlitewnym dla młodzieży. Pierre-Nicolas studiuje w Belgii geografię. Można by się spodziewać, że sam jest zaangażowany w jakimś ruchu religijnym. – Kiedyś należałem do Focolari, ale to już przeszłość – mówi, a w ręku trzyma plik kartek z logo wymienionego ruchu. – Nie wiem, czy jeszcze wierzę – wyznaje. – Wydaje mi się, że religia za bardzo demonizuje wszystko i to nie dla mnie – w głosie słychać więcej pytajników i poszukiwań niż zatwardziałej pewności odwrotu.

Dlaczego tu jest, skoro odszedł? Dlaczego trzyma ulotki Focolari, skoro to już nie jego świat? Może z tęsknoty... I może nieświadomie przyjmuje kolejne ziarno zasiane przez rozmodlony tłum. Figura Maryi, nazywana po prostu Fatimą, wyrusza z powrotem do kościoła i nagle… wszyscy wyciągają chustki i machają na pożegnanie, śpiewając donośnie portugalskie: „Ó Fátima, adeus!”. Widzę przemykającego dyskretnie z aparatem wiekowego Josa, jak się okazuje – głównego fotografa pielgrzymki. A mówił, że on tu się nie liczy. Może Pierre-Nicolas też nie wie, że jest tu bardzo ważny? Przecież tęskni…
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8