Guido di Pietro da Mugello, zwany Fra Angelico, „Wyszydzenie Chrystusa”, fresk, 1440–1441, Klasztor San Marco, Florencja
Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: „Witaj, Królu Żydowski!”. Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie (Mt 27,28–30).
Ten fresk to chyba najbardziej niezwykłe dzieło Fra Angelico. Wyszydzony Chrystus, w koronie z cierni, z trzcinowym berłem i z przewiązanymi oczami nie wydaje się wcale poniżony. Ma w sobie przecież tyle spokoju i dostojeństwa… W dodatku Fra Angelico namalował Zbawiciela nie w purpurze, a w białej szacie – w takiej, w jakiej się ukazał na górze Tabor w chwili przemienienia. To wcale nie pomyłka artysty, który zawsze dbał o głębię teologicznych znaczeń w swoich dziełach. Przecież Jezus, w chwili gdy żołnierze z niego szydzili, nawet na chwilę nie przestawał być Królem.
Chrystus siedzi na tronie umieszczonym na podwyższeniu, w abstrakcyjnej przestrzeni, a nie na dziedzińcu pretorium Piłata. Zniewagi, które Go spotykają, artysta przedstawił jako same tylko gesty. Widzimy więc plującą głowę bez tułowia, z podniesioną czapką (znak szyderczego ukłonu), a także same dłonie wymierzające ciosy. Dlaczego nie domalował całych postaci? Zapewne chciał pokazać uniwersalność tej sceny. Jezus jest obrażany i znieważany w każdym miejscu i w każdej epoce. To na Boga, który króluje w swoim majestacie, pluje i zamierza się całe zło świata.
U stóp Zbawiciela widzimy Matkę Bożą i św. Dominika. Maryja jest zadumana, Dominik pogrążony w lekturze Pisma Świętego. Nie patrzą na Jezusa. Ich spokój to wskazówka, jaką artysta daje widzom, że zło nie ma mocy i nie może dosięgnąć Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).