Najpierw wyszoruj łazienkę

Wielu diecezjan zna tych chłopaków z wystąpień w kościołach, podczas których dawali świadectwo o tym, jak Bóg wyciągnął ich z bagna nałogu. Mieszkają w Giezkowie i otwierają drzwi dla takich jak oni.

Praca

W takim domu trzeba pożyć 3–5 lat. To optymalny czas, by dać się oczyścić nie tylko z toksyn, które pozostawiły w organizmie narkotyki, alkohol, gry komputerowe, ale też z trucizn zalegających w duszy: kłamstwa, brutalności, lenistwa, egoizmu. – Dopiero po 3 latach zacząłem się zmieniać tak naprawdę, wewnętrznie – mówi Doni.

– Początkowo wykonywałem wiele zadań z przymusu. A trzeba z serca. Złamał się po 3 miesiącach w… łazience. Na widok brudnej podłogi. Tym razem nie okręcił się na pięcie. Wziął wiadro, szmatę. Posprzątał. – Potem jeden chłopak stwierdził: „o, nareszcie, Doni, coś cię zaczęło interesować”. To prawda. Wspaniale było zrobić coś dla kogoś.

– Narkotyki przeszkadzały mi pracować, byłem przez nie niewyspany, słaby. Roboty szukałem tylko po to, żeby zarobić na dawkę – wraca pamięcią wstecz Grzegorz. – Tutaj nie muszę się pobudzać dopalaczami, żeby przepracować 10 godzin. Jestem czysty i nabieram sił, by po wyjściu stąd podjąć uczciwą pracę, zarobić na dom, rodzinę.

W Giezkowie trzeba się zajmować wyrobem dewocjonaliów, ogrodnictwem, gotowaniem, sprzątaniem, budowlanką, a także kurami i świniami. – Z miasta jestem – kpi z siebie Grzegorz. – Zanim tu przyszedłem, nie widziałem z bliska krowy. A w jednym z domów Cenacolo musiałem oporządzać oborę. Marudziłem: brud, smród, gdzie ja?… Ale po czasie zobaczyłem, że to jest dobre. Bo zwierzęta są zadowolone. (śmiech) Cały dzień przygotowywałem im coś do jedzenia, a one potem z zadowolenia muczą, świnki chrumkają... Przeszedłem jakąś barierę, pokonałem swoje strachy.

Doni pamięta, jak pracował w ogrodzie w upalny dzień. – Po co? – zastanawiał się. – Ja, Chorwat, któremu wystarczyło wyjść za próg domu, by znaleźć się na plaży? Toczyłem w sobie walkę z tym wymagającym życiem, w ogołoceniu ze wszystkiego, co lubiłem. Ale wieczorem jego głowa leżąca na poduszce czuła jakiś pokój, zadowolenie. – To było super. Myślisz o całym dniu i mówisz: dzięki, Boże.

Uwaga: manipulacja!

Zdarza się, że chłopak, który przyszedł do domu Cenacolo, opuszcza go już po jednym dniu. Dlatego tak ważne jest przygotowanie go do wymogów życia według wskazań matki Elviry, założycielki Wspólnoty Cenacolo. I nie tylko on potrzebuje takiej zaprawy, ale i jego rodzina. Obecnie w Giezkowie przebywa na tzw. doświadczeniu jeden tata, który przygląda się życiu domowników.

– Rodzice zwykle nie dopuszczają do siebie głosu, jak źle jest z ich dzieckiem. Chyba że już ich życie przeczołgało przez inne ośrodki, psychologów. Wtedy decydują się przywieźć dziecko np. do Giezkowa – mówi Anna, mama Andrzeja, który przed laty odbył 3-letnią terapię w kilku domach Cenacolo. – Ale choćby myśleli „nas to nie dotyczy”, już dawno są współuzależnieni i potrzebują pomocy. Mogą ją znaleźć na spotkaniach rodzin, odbywających się w kilku miastach w Polsce, m.in. w Koszalinie.

Anna nie ukrywa, że dzieci narkomani to bezbłędni manipulatorzy. – Bo nałóg to choroba duszy – przyznaje. Wieloletnim doświadczeniem dzieli się z rodzicami innych nałogowców. Wyjaśnia, wysłuchuje, rozmawia. Otacza modlitwą, namawia do postów. Przekonuje, by nie bali się przerwania nauki szkolnej dziecka na czas terapii. Owszem, są tacy, którzy jej nie uwierzyli. Po latach ich rodzinna sytuacja stoi w tym samym punkcie, podczas gdy rodzina Anny świętuje jeden z lutowych dni, rocznicę narodzin Andrzeja do życia. To nic, że odprawiający dziękczynną Mszę proboszcz przez pomyłkę podał jako intencję rocznicę urodzin. Ale czy rzeczywiście była to pomyłka?

Bóg się zatroszczy

8 lat na odludziu. A co potem? Kto się o Doniego zatroszczy? – Opatrzność Boża – wierzył Chorwat. I zaczęły się pojawiać rozwiązania: Doni niebawem ożeni się z Polką, wynajmuje mieszkanie, znalazł pracę przy serwisowaniu automatów do napojów. – Praca przyszła do mnie, dostałem ją tu, przy tym stole – mówi o Giezkowie. Od Opatrzności Bożej otrzymał też dobrego szefa. Zamiast „dzień dobry” może mu mówić na powitanie: „szczęść Boże”, jak w przez 8 lat w Cenacolo.

Grzegorz jeszcze przez jakiś czas chce pomagać chłopakom we wspólnocie, odwdzięczyć się za to, co tutaj dostał. On także jest spokojny o przyszłość, zresztą już widzi, że życie, które przed laty zostawił, wraca w lepszej odsłonie. – Kiedy wstępowałem do Cenacolo, byłem zupełnie sam, nie miałem żadnych więzi z rodziną. Teraz odnalazłem ich, mamy dobre relacje. Wiem, że czekają na mnie, że będą mnie wspierać, gdy do nich wrócę.

Jadalnia w Giezkowie, 17 chłopaków, z różnych krajów, siedzi przy stołach. Dawniej włóczyli się po podejrzanych okolicach, robili szemrane interesy, wyżywali się na rodzinie. Teraz gromadzi ich posiłek, na który musieli zapracować własnymi rękami. – Jak to możliwe – wciąż nie może nadziwić się Doni. I ma tylko jedną odpowiedź, którą wypowiada z błyskiem w oku: Najświętszy Sakrament.

Wszyscy, którzy chcieliby pomóc osobom trwającym w nałogu, mogą skontaktować się ze Wspólnotą Cenacolo w Giezkowie pod nr. tel. (94) 318 39 38.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11