Ten Trzeci

Skoro Bóg jest Trójcą, to znaczy, że Boże życie jest życiem we wspólnocie, w relacji, we wzajemnym obdarowaniu. Ojciec, Syn i Duch Święty – każda z Osób posiada coś własnego, co Ją wyróżnia. Kim w tej „Rodzinie” jest Ten Trzeci?


Duch Święty – źródło obdarowania 


Jeśli uchwyciliśmy choć w niewielkim stopniu sedno Augustyńskiej teologii Trójcy (Duch Święty jako DAR), to odkryjemy, jak wiele życiowych wniosków z niej płynie. Otóż Duch Święty jest tajemnicą tego, co jest w Bogu najbardziej wewnętrzne, można by powiedzieć: intymne. Ale jednocześnie to Duch Święty jako DAR jest tajemnicą udzielania się Boga na zewnątrz, poza siebie, jest DAREM dla nas. „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Dokładnie o tym mówi to zdanie św. Pawła. Stwórcza Boża miłość wylewa się na świat przez Ducha Świętego. On jest tym, „z którego jakby ze źródła (fons vivus) wypływa wszelkie obdarowanie względem stworzeń (dar stworzony): obdarowanie istnieniem wszystkiego poprzez akt stworzenia, obdarowanie człowieka łaską poprzez całą ekonomię zbawienia” (Jan Paweł II). Duch Święty „jest więzią jedności zarówno w Bogu, jak i między Bogiem a stworzeniem, a jest to jedność miłości” (W. Kasper).


Jeśli to wszystko brzmi zbyt trudno, proszę pomyśleć o miłości małżeńskiej, która jest odwzorowaniem miłości Osób Boskich. To, co najbardziej wewnętrzne, intymne w życiu małżonków, pocałunek, objęcie, ich stawanie się „jednym ciałem”, cielesne i duchowe zjednoczenie w akcie seksualnym, jest zarazem miłością powołującą do życia nową osobę, która pochodzi od nich obojga. Dziecko jest osobowym obliczem wzajemnej miłości męża i żony. Takiego porównania miłości małżeńskiej do miłości Osób Boskich nie bał się Jan Paweł II. Wokół tej idei krąży w swojej „teologii ciała”.


Ojciec Cantalamessa ciekawie rozwija myśl św. Augustyna. Zwraca uwagę, że słowo „DAR” brzmi nieco biernie. Duch Święty jest nie tylko Tym, który jest nam podarowany. On jest również pozytywną energią, siłą, mocą jako „darowanie się”, czyli jako ten, kto pobudza Syna do wzajemnego darowania się Ojcu. Jeśli odniesiemy tę zasadę do działania Ducha Świętego względem nas, dojdziemy do ciekawych wniosków. Otóż Duch Święty nie tylko obdarza nas „darem Bożym”, ale także zdolnością i potrzebą „darowania się”. „Zaraża nas – by tak powiedzieć – swoim własnym istnieniem”.

„Duch Święty więc nie obdarza nas jedynie miłością, ale także miłowaniem”. Staje się w ten sposób siłą napędową ludzkiej miłości. Jedynie On może nam pomóc uczynić ze swojego życia dar. Święty Paweł do tego właśnie wzywa: „A zatem proszę was bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali swoje ciała na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (Rz 12,1). Nie chodzi tu o jakieś rytualne samobójstwo. Chodzi o uczynienie ze swojego życia ofiarnego daru z miłości do Boga i ludzi. 


Do tańca trzeba dwojga i… muzyki 


Dogmat wiary musi mieć praktyczne znaczenie. Spróbujmy najprościej. Skoro Bóg jest miłością, skoro istotą Jego życia jest wzajemne obdarowywanie się Osób, to podstawowy wniosek dla nas brzmi: „Będziesz miłował…”. Prawdzie wiary o Bogu w Trójcy Osób odpowiada przykazanie miłości. 
Droga miłości Boga do człowieka wiedzie od Ojca przez Syna w Duchu Świętym. Nasza miłość do Boga w drugą stronę, czyli: w Duchu Świętym przez Syna (w Nim są też kochani nasi bliźni, „wszystko, co uczyniliście…”) do Ojca. Całe życie chrześcijańskie ma być życiem „w Duchu Świętym”. Modlitwa, praca, ofiara, cierpienie, radość, miłość małżeńska, rodzina, przyjaźń, służba społeczna… Wszystko ma się stawać miłością do Ojca. To możliwe jest tylko w Duchu.


Ksiądz Tischner powiada, że to jest podobnie jak z tańcem. „Słyszymy muzykę. Nawet nie zwracamy na nią uwagi, być może nawet prowadzimy jakąś rozmowę. Mimo to muzyka wchodzi w nas coraz głębiej, ogarnia nas, wytrąca z zastoju, zaczynamy się poruszać wedle narzuconego przez nią rytmu. Podobnie z Bogiem. On jawi się nam jako jakaś muzyka naszego wnętrza”. Duch Święty nuci nam wciąż w głębi serca swoją Bożą melodię. Grunt, by jej nie zagłuszyć hałasem świata i naszego ego. 
A do tańca trzeba dwojga… Bóg jest jednością Osób. To trochę jak jedność w tańcu. Teologia zastanawiała się, czym różnią się między sobą Osoby Boskie. Najkrócej: różnią się wzajemnym odniesieniem, czyli relacją. Upraszczając: Ojciec jest Ojcem, bo ma Syna. Syn jest Synem, bo ma Ojca. Duch jest Duchem, bo jest natchniony przez Ojca i Syna.

Przenosząc to na nasze życie. Co to znaczy być osobą? Człowiek jest na obraz Boży stworzony. Skoro Bóg sam w sobie jest relacją, wzajemnym obdarowaniem, to znaczy, że istotą bycia człowiekiem, bycia osobą, jest życie w relacji z innymi, budowanie wspólnoty, dawanie siebie innym. W tym punkcie z pozoru abstrakcyjna spekulacja o Trójcy pokazuje najgłębszy związek z naszym życiem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8