Sklep monastyczny zaprasza od wtorku do niedzieli
Sklep monastyczny zaprasza od wtorku do niedzieli
zdjęcia Tomasz Gołąb /Foto Gość

Misja: pustynia

Brak komentarzy: 0

Tomasz Gołąb

GOSC.PL

publikacja 14.05.2015 06:00

W długich klasztornych korytarzach unosi się jeszcze intensywny zapach Wielkanocnego Paschału. Mam wrażenie, że on sam ogrzewa ceglane mury, w które przyjął braci i siostry kościół warszawski.

– Jesteśmy powołani, by pomagać w odnalezieniu Boga w pustyni miasta. Taką drogę rozeznał dla nas założyciel, zmarły dwa lata temu Jean-Pierre Delfieux, który spędził jakiś czas na prawdziwej, kamiennej pustyni. Jako duszpasterz na Sorbonie chciał się dowiedzieć, czy można żyć samym Bogiem: bez zgiełku, hałasu, pragnień. Wtedy zrozumiał, że dziś pustynią są wielkie metropolie. Że można być samotnym w wielkim tłumie. A przecież tam, gdzie są ludzie, tam też obecne jest oblicze Boga – mówi o. Benedykt, z pochodzenia Czech, który od pięciu lat jest także przełożonym polskiej wspólnoty. W ciągu dnia warszawiacy mogą szukać na Łazienkowskiej momentu wytchnienia i modlitwy osobistej, gdyż kościół jest otwarty, a popołudniami oraz w nocy z czwartku na piątek można przyjść na adorację Najświętszego Sakramentu.

W ciągu pięciu lat rozwijają się także powołania. Siostra Edyta złożyła śluby czasowe, a trzy inne – s. Jarosława, s. Karolina Maria i s. Maria Magdalena – śluby wieczyste. Z kolei brat Dariusz złożył w tym okresie śluby wieczyste w Paryżu. Wokół braci i sióstr utworzyły się też cztery wspólnoty: Wspólnota Ewangeliczna „Nowe Jeruzalem”, Wspólnota Rodzin, Wspólnota Adoramus oraz Wspólnota Młodych. Swoje miejsce znalazła tu również Warszawska Grupa Medytacji Chrześcijańskiej.

Mam duszę!

Sam o. Benedykt znalazł Boga późno. – Dopiero w wieku 17 lat odkryłem, że człowiek ma duszę – wspomina. W 1997 r. w ręce wpadła mu reguła Wspólnot Jerozolimskich, „Źródło na pustyni miast”. Dwa lata później był już w Paryżu. Po pięciu latach we Francji kolejne sześć spędził w klasztorze w Montrealu. – Warszawa jest inna. Nie dlatego, że jesteśmy tu nieco na uboczu ważnych szlaków, ale dlatego, że Polska nie jest tak zateizowanym krajem jak inne, w których pracują nasi bracia. Powoli, cierpliwie wrastamy w tkankę tego miasta. Ci, którzy szukają ciszy w zgiełku swojego życia, uczestniczą w naszej liturgii godzin, korzystają z codziennej adoracji, włączają się w życie czterech wspólnot, które działają przy kościele. Pięć lat naszej obecności pokazało, że nasza obecność w Warszawie nie jest przypadkowa. Chętnie zaglądają do nas też kapłani i siostry zakonne – mówi o. Benedykt.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..