Zjawisko pluralizmu nie jest rzeczą nową. Jednak to właśnie w dzisiejszym świecie różnorodność jest istotnym doświadczeniem wielu ludzi.
Zjawisko pluralizmu – różnorodności kulturowej, religijnej, etycznej i estetycznej – nie jest rzeczą nową. W dzisiejszym świecie nie przybywa przecież nowych kultur czy języków. Wręcz przeciwnie, mamy do czynienia z ich zanikaniem. Jednak to właśnie w dzisiejszym świecie różnorodność jest istotnym doświadczeniem wielu ludzi. Z odmiennością spotykamy się na co dzień. „Inny” jest sąsiadem, kolegą z pracy, staje się czasem członkiem rodziny. Dziś już nie żyjemy w stabilnym, jednorodnym środowisku, z innymi mając do czynienia tylko czasem, po przekroczeniu mniej lub bardziej symbolicznej granicy. Dziś ci „inni” są pod wieloma względami podobni. I są tuż obok.
Czy taka sytuacja rodzi konflikt? Wydaje się, że nieuniknione w pierwszej chwili lęki i napięcia związane z obecnością „innych” jeśli nie są podsycane, słabną. Konflikt i walka społeczności, terror i zderzenie cywilizacji nie są ani nieuniknione, ani naturalne. W oczywisty sposób nie służą też żadnemu dobru. Są natomiast – i były – wykorzystywane w celu zdobycia lub utrzymania władzy. Doskonałym narzędziem stają się tu najróżniejsze ideologie.
Czym jest ideologia? To taka koncepcja dobra lub prawdy, która całą rzeczywistość społeczną ujmuje w sztywny schemat, a jej przedstawiciele uważają, że wolno tę koncepcję narzucić innym ludziom. To ważne: ideologia nie jest prawdą. Może być oparta na prawdzie, ale nie jest z nią tożsama. Jest natomiast „sprzedawana” jako jedynie słuszny wzorzec regulujący stosunki społeczne. Co więcej: staje się nie tylko propozycją, ale „propozycją nie do odrzucenia”. Czymś, co jest innym narzucane.
Owszem, w świecie który staje się coraz bardziej złożony i coraz mniej zrozumiały, w świecie nad którym – paradoksalnie – mamy coraz mniejszą kontrolę, w którym decyzje trzeba podejmować coraz szybciej, także dotyczące kwestii o których nie mamy pojęcia, ideologia jest rozwiązaniem kuszącym. Proponuje prosty szablon, zdejmuje odpowiedzialność i daje poczucie misji.
Ideologią może stać się wszystko. Także teoria, że nie istnieje prawda ani obiektywne racje moralne i etyczne, a rację ma zawsze większość.
Co na to wszystko Kościół? Jako broń przeciw ideologiom wszelkiej maści (także pochodzenia religijnego) proponuje kilka zasad. Po pierwsze: powtarza do znudzenia, że każdy człowiek ma równą godność która nie zależy od jakichkolwiek ludzkich czynników. Godność każdego – bez wyjątku – człowieka jest zakorzeniona wyżej niż każdy z nas. W samym Bogu. Człowiek ma być zawsze celem. Nigdy środkiem do celu.
Zasada druga – bardzo wyraźnie sformułowana w dokumentach soborowych – przypomina, że prawda nie inaczej się narzuca jak tylko siłą całej prawdy. Człowiek jest wprawdzie zobowiązany do jej poszukiwania, a jeśli ją znajdzie, do ułożenia sobie życia według niej, ale nie może być w żaden sposób przymuszany do jej przyjęcia. Prawdy nie narzuca się przemocą – ani fizyczną, ani psychiczną, ani ekonomiczną, ani żadną inną.
W końcu trzecia zasada, o której często dziś zapominamy. W encyklice Centessimus Annus Jan Paweł II napisał: Nie będąc ideologią, wiara chrześcijańska nie sądzi, by mogła ująć w sztywny schemat tak bardzo różnorodną rzeczywistość społeczno-polityczną i uznaje, że życie ludzkie w historii realizuje się na różne sposoby, które bynajmniej nie są doskonałe. Tak więc metodą Kościoła jest poszanowanie wolności przy niezmiennym uznawaniu transcendentnej godności osoby ludzkiej.
Owszem istnieje Prawda. Ale jej przełożenie na rzeczywistość społeczno-polityczną nie ma postaci jedynego słusznego wzorca. Koncepcje rozwiązań - wychodzące z tej samej Prawdy - mogą być różne. Co więcej, żadne nie są doskonałe.
Te trzy zasady – rzetelnie stosowane – zabezpieczają przed zaczadzeniem ideologią. Niestety, nie czynią życia prostszym. Domagają się myślenia i odpowiedzialności za własne wybory.
Świat jest pluralistyczny. Ale nie musi to prowadzić do nienawiści, jeśli się tej nienawiści nie prowokuje. Rozwiązaniem nie jest też tolerancja, rozumiana jako obojętność na to kim jest i w jakiej sytuacji się znajduje drugi człowiek. Nie jest nim też narzucenie wszystkim „prawdy”, że nie ma prawdy. To też rodzaj ideologicznej przemocy.
Rozwiązaniem jest dialog człowieka z człowiekiem. Prowadzony we wzajemnym szacunku, z gotowością do uznania też własnych win i błędów, z założeniem dobrej woli drugiej strony (inaczej żaden dialog nie ma sensu) i w poszukiwaniu wspólnego dobra.
Dobra społeczności, w której żyjemy. Zarówno tej lokalnej, jak i globalnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).