Przyglądając się współczesnym koronowanym głowom, gwiazdom kina czy estrady, trudno sobie wyobrazić, żeby miały ochotę utożsamiać się z najbiedniejszymi. Włożenie czegoś niewyróżniającego się, pospolitego uznawane jest za brak gustu. A księżna Jadwiga chodziła boso.
Wejście na zamek w Krośnie Odrzańskim jest łatwe, nie musimy przedzierać się przez zwodzony most na fosie czy masywną bramę. Na zamkowym dziedzińcu panuje spokój, jakby zatrzymał się czas. Doskonale wiemy, zdrowy rozsądek nie pozwala myśleć inaczej, że czasu nie da się ani zatrzymać, ani tym bardziej cofnąć. Jednak w naszych podróżach do realnych miejsc możemy pozwolić sobie, aby wydarzenia historyczne ożyły, może uda się nam przeżyć wyjątkowe spotkanie. A tutaj w Krośnie Odrzańskim możemy spotkać się ze wspaniałą kobietą, księżną Jadwigą Śląską.
W murach krośnieńskiej twierdzy rozegrały się fascynujące wydarzenia. Jest rok 1241. Od wczesnej wiosny wojska mongolskie plądrują terytorium Małopolski, pod koniec marca zajęły Kraków. Niebezpieczeństwo podbojów dalszych terytoriów w kierunku Śląska stawało się coraz bardziej realne.
Księżna Jadwiga decyduje się wspólnie z księżną Anną, żoną Henryka Pobożnego, schronić na zamku krośnieńskim – najdalej na północ wysuniętej twierdzy należącej do księstwa śląskiego. Do Krosna przybywa z całym dworem i mniszkami z Trzebnicy, które również opuściły zagrożone opactwo.
Kobieta z charakterem
Księżna Jadwiga była bardzo charakterystyczną postacią, zdecydowaną i radykalną w swoich poglądach. Pięcioletnia Jadwiga za zgodą rodziców rozpoczęła edukację w opactwie panien benedyktynek w klasztorze Kitzingen. W klasztorze nauczyła się pisać i czytać po łacinie. Poznała muzykę i śpiewy kościelne. Nabyła też umiejętności praktycznych (prowadzenie gospodarstwa domowego, pielęgnowanie chorych, uprawa ziół leczniczych i robienie maści, plastrów, nalewek).
ks. Marcin Siewruk /GN
Zamek w Krośnie Odrzańskim
Początki Zamku Piastowskiego sięgają pierwszej połowy XIII w. To najbardziej na północ wysunięty zamek średniowiecznego Śląska zbudowany przez Henryka Brodatego
Należała do jednego z najbardziej wpływowych rodów współczesnego świata. Hedwig była najstarszą córką Bertolda IV, hrabiego Diessens-Andechs, tytularnego księcia Meranu, i jego drugiej żony Agnieszki z Miśni, córki Denona V z Rochlic. Jej ojciec należał do bliskiego otoczenia cesarza Fryderyka I Rudobrodego (Barbarossy) i brał udział w jego licznych wyprawach wojennych. Za zasługi w 1180 r. otrzymał od cesarza tytuł książęcy.
Jadwiga w wieku 12 lat zawarła małżeństwo – z racji dynastyczno-politycznych – z Henrykiem I Brodatym, księciem Wrocławia. Henryk i Jadwiga mieli siedmioro dzieci: Bolesław (ur. ok. 1194), Konrad (ur. 1195 r.), Agnieszka (ur. ok. 1196 r.), Henryk (ur. 1197 r.), Gertruda (ur. ok. 1200 r.), Zofia (ur. przed 1208 r.). Imienia siódmego dziecka kroniki nie podają, lecz wiemy, że jego chrzest odbył się w Głogowie w 1208 r., więc możemy przyjąć że zmarło bardzo wcześnie. Dorosły wiek osiągnęli tylko Henryk i Gertruda.
Na żonę Henrykowi, przyszłemu dziedzicowi i następcy, rodzice wybrali Annę, córkę króla czeskiego Ottokara. Księżna Jadwiga od dziecięcych lat była zafascynowana ewangelicznym radykalizmem. Nie zwracając uwagi na swoje szlacheckie pochodzenie angażowała się w pomoc biedocie, systemowe organizowanie opieki zdrowotnej, osobiście pielęgnowała ciężko chorych, opiekowała się trędowatymi, co wzbudzało ogromne kontrowersje. Żeby potwierdzić bliskość z najbiedniejszymi, podobnie jak oni chodziła boso przez większość swojego życia. Spowiednik, próbując rozwiązać ten drażliwy problem, nakazał księżnej nosić buty. W pokorze i posłuszeństwie Jadwiga zrealizowała polecenie i nosiła buty… na pasku.
ks. Marcin Siewruk /GN
Fresk w komnacie zamkowej przedstawia Henryka i Jadwigę i ich siedmioro dzieci: Bolesława, Konrada, Agnieszkę, Henryka, Gertrudę, Zofię; imienia siódmego dziecka kroniki nie podają
Nierozwiązana tajemnica
Radość ubóstwa i charytatywne zaangażowanie były konsekwencją bogatego życia religijnego Jadwigi i osobistej relacji z Bogiem. Spacerując po zamku w Krośnie Odrzańskim, jesteśmy w miejscu, gdzie św. Jadwiga w uniesieniach mistycznych rozmawiała z Chrystusem. Może warto usiąść na chwilę, zatrzymać się. W komnatach krośnieńskiego zamku możemy wyobrazić sobie, co mogła czuć księżna Jadwiga, kiedy w mistycznym uniesieniu widziała śmierć swojego syna Henryka.
Wizja potwierdziła się, kiedy posłaniec powiadomił Jadwigę i Annę o śmierci księcia Henryka Pobożnego w bitwie pod Legnicą 9 kwietnia 1241 roku. Ta tragiczna wiadomość nie wstrząsnęła matką, bo była już na nią przygotowana.
– Księżna wraz z dworem wyruszyła z Krosna Odrzańskiego na pole bitwy, podróż odbywała się karocą ciągniętą przez woły, więc musiała trwać ok. 20 dni. Na miejscu rozpoznała pozbawione głowy zwłoki syna po charakterystycznym znaku: miał 6 palców u stopy – mówi Jerzy Szymczak, znawca historii Krosna Odrzańskiego.
Do zamku w Krośnie Jadwiga nie wróciła już nigdy więcej, umarła w klasztorze w Trzebnicy 15 października 1243 roku. Kolejny raz przekonujemy się, że wielka historia toczyła się tak blisko, że możemy jej dotknąć.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.