Trzęsienie ziemi
Paul Badde, autor książki. Roman Koszowski/ Agencja GN

Trzęsienie ziemi

Brak komentarzy: 0

Wydawnictwo Niecałe/ Gość Niedzielny 2013.

publikacja 17.03.2013 07:50

Naprawdę wierzysz, że to płótno jest autentyczne i pochodzi z grobu Chrystusa? „Tak” – odpowiedział. Nic więcej. Ale taką odpowiedź dał po raz pierwszy w swoim długim życiu badacza. Fragment książki: Paul Badde „Twarzą w Twarz. Świadkowie koronni Zmartwychwstania”.

Nie było więc żadnego innego wyjścia, jak tylko bezzwłocznie je schować. Mając świadomość tych okoliczności, od razu dużo łatwiej zrozumieć kilka sprzeczności krążących wokół wieści o zmartwychwstaniu, jak również samo to, że tkaniny z grobu Chrystusa są w ogóle szczątkowo wspomniane przez innych ewangelistów. Po prostu były ku temu bardzo istotne powody.

U Łukasza znowu pojawiają się „płótna”, mamy też Piotra zdumionego ich widokiem. Łukasz nie notuje, że apostoł przyszedł, aby uwierzyć. Zamiast tego wspomina o „dwóch mężczyznach w lśniących szatach”. Nie o Piotrze i Janie. Mowa była o aniołach, a aniołowie to wysłannicy z nieba. Ale wieść z nieba była teraz także wypisana na płótnie. Pokrwawiony całun stał się czysty – „lśniące szaty”. Przesłanie było jasne. Żaden anioł nie mógł tego ogłosić i wyjawić bardziej klarownie. „Nie ma Go tutaj! Zmartwychwstał, jak zapowiedział. Podejdźcie i zobaczcie miejsce, gdzie Go położono”. Wszystkie te tkaniny do pochowku, o których mówił Jan, powiedziały tę samą rzecz.

Trzęsienie ziemi?

No cóż, zmartwychwstanie Chrystusa było samo w sobie wydarzeniem sejsmicznym takiego rodzaju, jakiego ziemia nigdy wcześniej nie doświadczyła. Ale fakt, że te nowe, niesamowite wieści były napisane na najbardziej nieczystym materiale, prawdopodobnie wstrząsnął światem żydowskim u podstaw. Jednak to „wielkie trzęsienie ziemi” u Mateusza (28,2) nie było tylko metaforą czy wyszukanym kodem. Wszyscy ewangeliści mieli powód, aby mówić i pisać tak, jak to zrobili, o trzęsieniu ziemi, posłaniach, aniołach i tkaninach. Wzięte razem i czytane jako całość Ewangelie sprawiają, że ta jedna ostatnia rzecz staje się jasna.

Już wcześniej wspominałem o nowoczesnej, filmowej technice budowy Ewangelii. To tak jakby ciąć jedną scenę i przenosić się do innej, zostawiając pewne obrazy, które są integralną częścią tego filmu, właściwie niepokazane. Dlatego też jeśliby przewinąć fragmenty Ewangelii w zwolnionym tempie, każdy szczegół nabierze znaczenia. Najpierw historia o strażnikach przy grobie, którzy upadli na ziemię „niczym umarli”, a następnie pobiegli do miasta i powiadomili wyższych kapłanów „o wszystkim, co się wydarzyło (Mt 28,11). Przewińmy film nieco do przodu. Widzimy Piotra i Jana znajdujących tkaniny do pochowku w pustym grobie. Jan, który pierwszy przybył do grobu, zatrzymał się, aby zajrzeć do środka, jak pisze, i zobaczył leżące płótna. Nie wszedł jednak do środka. Przybył także idący za nim Szymon Piotr i on wszedł do grobowca. Tam spostrzegł leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie. Nie leżała ona razem z tamtymi płótnami, lecz zwinięta osobno w innym miejscu (J 20,5-7).

oceń artykuł Pobieranie..