- Nie wiem, kiedy jest dzień i noc, wchodzę w kałuże, spadam z krawężników. Najbardziej przeszkadza mi jednak to, że nie widzę twarzy ludzi, którzy idą naprzeciw mnie - mówi Beata Wawerska.
Nie ukrywał faktu przyjaźni z łacińskim duchowieństwem, a w szczególności z zakonem jezuickim.