Tak jakos ostroznie ten komentarz wyszedl. Zeby ksiezy nie urazic? Bo moze poczuja sie zagrozeni w swoim przekonaniu, ze bycie proboszczem oznacza wladze, ktora, a jakze, oczywiscie, jest sluzba, ale to proboszcz z biskupem forme tej sluzby tak definuja, zeby nikt im sie wich rzady nie wtracal. Dopoki nie przebije sie w Kosciele prosta prawda, ze parafianie sa w parafii cale zycie, a proboszczowie sluza w niej kilka - kilkanascie lat i bez wspolpracy wiernych (a nie tylko ich pieniedzy), zycia w parafii, ktora przeciez powinna byc, po rodzinie, podstawowa wspolnota zycia wiara, czyli po prostu zycia, nie bedzie, dopoty bedzie ... jak jest. Czyli, w wiekszosci, zaliczenie Mszy sw niedzielnej, a poza tym kosciol i Kosciol niepotrzebny. W koncu proboszcz sam rzadzi i decyduje i co najwyzej wypomina, ze pieniedzy za malo dostal, a tu nowe lampy juz wisza (niestety, autentyk w parafii moich rodzicow)