Ziemia nieznana

„Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca”. Czyli opuść to, do czego się przyzwyczaiłeś.

Czytania Wielkiego Postu w roku A idą tropem chrzcielnym. Pierwsza niedziela to wyrzeczenie się razem z Jezusem „szatana i wszystkich spraw jego”. W drugą, właśnie dziś, mamy okazję razem z Piotrem, Jakubem i Janem być na Taborze świadkami wezwania do zawierzenia Jezusowi: „Jego słuchajcie” – usłyszeliśmy wraz z nimi głos z obłoku. W trzecią niedzielę  usłyszymy o Jezusie jako źródle żywej wody, w czwartą o otworzeniu oczu niewidomemu, w piątą – o wskrzeszeniu Łazarza. Tak, chrzest jest niewyczerpanym źródłem Bożej łaski, otwiera człowiekowi oczy i daje życie wieczne. Ale wcześniej jest – właśnie dziś – to „słuchajcie”. Zaufajcie Jezusowi, zaufajcie Bogu. On przecież wie co robi. Czy my, dawno już ochrzczeni, naprawdę  w to wierzymy?

Nie mnie to oczywiście oceniać. Pytam retorycznie w kontekście możliwej także w naszym kraju epidemii COVID-19. Jeśli Bóg to na nas dopuszcza/dopuści, to czy będziemy potrafili z pokorą to przyjąć jako wyraz woli Bożej, czy też będziemy się za wszelką cenę starali Boga przekonać, żeby zwrócił nam nasze spokojne i beztroskie życie?

„Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród”... Wielkie rzeczy historii zbawienia zaczęły się przez to, że Abram zaufał Bogu. Że porzucił swoje poukładane, przewidywalne  życie i zdecydował się przyjąć nieznane. Ta epidemia, możliwość, że rozleje się wśród nas na szeroką skalę, też jest takim nieznanym. Wolelibyśmy, by wszystko było po staremu, by była ta przewidywalna codzienność, by wszystko było po naszemu poukładanie. A jeśli przygody, do tylko te zaplanowane. Tymczasem może się okazać, że trzeba będzie zmienić plany. Że może zaczniemy się bać wychodzić z domu, że konieczność przejścia kwarantanny uniemożliwi nam dojazd do pracy, że w tym roku nie będzie zagranicznych wakacji.... Być może nawet śmierć – kogoś z bliskich, albo i nas samych. Wszystko nie po naszej myśli: nie tak jak to sobie zaplanowaliśmy.

W sumie nic nadzwyczajnego. Różne choroby czy wypadki codziennie krzyżują czyjeś plany. Mogliśmy się tylko cieszyć, że póki co,  jeszcze nie nasze, że my jeszcze mamy czas na chorobę czy umieranie. A tu proszę – puk puk, już u drzwi. I nic nie można zrobić.... Czy naprawdę wierzymy, że w tym doświadczeniu, jakie dopuścił na nas Bóg, w którym być może i my sami ucierpimy, jest jakiś Jego głębszy zamysł? A może wydaje nam się, że to pomyłka, którą Bóg jak najprędzej powinien naprawić, byśmy mogli dalej żyć jak żyliśmy?

„Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę”. Przed nami być może nowe, inne ziemie. Jasne, można i chyba nawet trzeba się modlić o oddalenie od nas nieszczęścia. Ale trzeba zaufać, że jak Bóg zdecyduje, tak będzie dobrze. Najlepiej, jak to możliwe.

***

PS. To nie tak, że tylko COVID-19 zaprząta mój umysł :) Komentarz miał być o czymś innym, ale że to sprawa dość „brudna” nie chciałem nią zaśmiecać „Wiary” i opublikowałem tylko na moim blogu. Zresztą sprawa odpowiedzi, jaką damy Bogu w obliczu zagrażającego nam niebezpieczeństwa jest chyba dziś ważniejsza niż poruszony w notce blogowej problem malowania po ścianach :)

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| COVID-19

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11