Incydent? Chyba coś więcej

Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Czego tu nie rozumieć?

Może drobiazg. Żeńska reprezentacja Watykanu w piłce nożnej zrezygnowała z rozegrania meczu po tym, jak przeciwniczki z austriackiego klubu Mariahilf,  podczas odgrywania watykańskiego hymnu, uniosły koszulki „pokazując na brzuchu i na plecach hasła poparcia dla aborcji, LGBT i analogiczne komunikaty, stojące w polemice ze stanowiskiem Kościoła".

Na strukturach żeńskiej piłki nożnej się nie znam. Wiem za to, co dzieje się, gdy grający w piłkę nożną mężczyźni cokolwiek innego poza sportowymi emocjami podczas meczów demonstrują. Wystarczy nawet takie zachowanie kibiców. Nie sądzę jednak, by w tym wypadku konsekwencje były równie surowe. I nie chodzi o to, że to żeńska piłka, ale że tego rodzaju incydenty, jeśli są skierowane przeciwko wierzącym w Chrystusa, najczęściej są bagatelizowane.

Myślę, że dobrze się stało, iż zawodniczki z Watykanu postanowiły tego meczu nie rozegrać. Otwartość otwartością, ale gdy plują nam w twarz, trudno uśmiechać się i udawać, że pada deszcz. Teraz zwolennicy i zwolenniczki „nowoczesności”, zazwyczaj bardzo wrażliwi na własnym punkcie, pewnie tłumaczą sobie, że przecież nic się nie stało. Poprą ich zapewne również różni „kościelni progresiści”. A przecież wystarczyłoby zastosować starą zasadę: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Cóż, dla zapatrzonych w siebie egoistów to zbyt trudne.

Dziś Kościół w Polsce przeprasza Boga za zaistniałe w ostatnim czasie w naszym kraju akty świętokradztwa i profanacji. I słusznie: Bogu zawsze należy się największy szacunek. I jeśli nie rozumieją tego uważający samych siebie za Boga (niewierzący i niby wierzący), w ich imieniu powinni przepraszać wierzący. Choćby po to, by Polska nie podzieliła losu Sodomy i Gomory. Wydaje mi się jednak, że trzeba też czegoś więcej.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus pyta uczniów, za kogo Go uważają. Myślę, że nadszedł  czas, by wszyscy, którzy w naszym kraju uważają się za wyznawców Chrystusa, jeszcze raz jasno sobie na to pytanie odpowiedzieli. Bo mam wrażenie, że wielu polskich katolików, zarówno z (umownych) prawej, jak i z lewej strony dzisiejszych sporów w miejsce Chrystusa – Prawdziwego Bożego Syna – postawiło różne bożki. Zarówno modnych współczesnych prądów, jak i własnego widzimisię. Powrót do pytania kim w takim razie jest dla mnie Jezus, na ile szanuję Ewangelię i uświęcone Tradycją nauczanie Kościoła, jest w tym kontekście jak najbardziej zasadny.

Pamiętacie mowę eschatologiczną Jezusa? „Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu” – zapowiadał nasz Mistrz (Mt 24,11-12). Zapowiedź ta, tylekroć już dziejach Kościoła zrealizowana, jest zdumiewająco aktualna także dziś. I dziś aktualne jest więc Jego przypomnienie: „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 11, 13).

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6