Człowiek nie musi być użyteczny

Ważne by w centrum decyzji był pacjent, nie dodatkowe argumenty ekonomiczne, społeczne czy rodzinne. Bez względu na wiek, płeć, rasę, pochodzenie, majątek, sprawność, stan świadomości czy jakiekolwiek inne czynniki.

Sprawa życia bądź śmierci Vincenta Lamberta, podobnie jak wiele lat temu sprawa Terri Schiavo, porusza dziś ludzi na całym świecie. Pisała o tym w komentarzu redakcyjnym Beata Zajączkowska. Co jest terapią daremną, czyli nieprzynoszącą leczonemu człowiekowi korzyści, a przedłużającą tylko jego cierpienie? Od jakiego postępowania medycznego odstępować nie można?

Stosowane w Polsce wytyczne dotyczące uznawania terapii za daremną jasno stwierdzają, że 

“decyzje o ograniczeniu określonych metod podtrzymywania funkcji narządów nie zmniejszają znaczenia leczenia paliatywnego, zapewniającego eliminację cierpienia pacjenta i zapewnienie mu optymalnego komfortu (w tym pielęgnacji, nawadniania, żywienia, dostępu bliskich i osób wspierających, uśmierzania niekorzystnych dolegliwości), a nawet wysuwają ten aspekt terapii na plan pierwszy.” [1]

Przywołuję to stwierdzenie, bo jasno z niego wynika, że odłączenia żywienia i nawadniania u pacjenta w stanie wegetatywnym czy minimalnej świadomości nie ma nic wspólnego z zaprzestaniem terapii daremnej. Pacjenci ci, jak wszyscy ludzie, żeby żyć potrzebują jeść i pić. Nie można im tego odmówić.

Człowiek nie musi być użyteczny

Skąd zatem obecna na świecie praktyka odłączania żywienia i nawadniania osobom, którzy nie mają szans powrócić do samodzielnego życia? Staraniem Polskiego Towarzystwa Opieki Duchowej w Medycynie ukazało się niedawno polskie wydanie książki “Kultura śmierci. Gdy medycynie wolno szkodzić” Wesley'a J. Smitha [2], amerykańskiego prawnika zajmującego się problemami końca życia. Autor pokazuje filozofię, która stoi za decyzjami o odstąpieniu od leczenia czy dopuszczeniu eutanazji. Filozofię, w której króluje utylitaryzm, może także wygoda i strach. Nie bez znaczenia są także pieniądze. W książce znajdziemy wiele wypowiedzi filozofów, prawników czy lekarzy. Znajdziemy także opis wielu historii podobnych do już przeze mnie wspomnianych: Terri Schiavo czy Vincenta Lamberta. Przykłady pochodzą przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych, ale także z krajów Europy Zachodniej i dla nas będą brzmiały przerażająco. Niewiarygodnie.

Nie mam jednak poczucia, że autor przesadza. Jego wypowiedzi nie da się nazwać histeryczną. Nie należy do tych, którzy kwestionują – na przykład - definicję śmierci mózgowej i przeszczepianie narządów. Wręcz przeciwnie. Wskazuje przy tym jednak poważne zagrożenia. Zagrożenia, które w mojej ocenie wynikają z naginania i nadinterpretowania dobrych pomysłów i zasad. Trudno mieć zastrzeżenia do tego, że oceniając skuteczność leczenia patrzy się nie tylko na to, jak bardzo może ono wydłużyć życie, ale także uwzględnia się jakość tego życia. Leczenie nie może być w końcu gorsze od choroby. Jeśli jednak zaczyna się to kryterium stosować w celu zredukowania kosztów opieki medycznej dochodzimy do pytania, czy na tego człowieka warto wydawać pieniądze. Zasady autonomii, nieszkodzenia, dobroczynności i sprawiedliwości są jak najbardziej słuszne. Póki są właściwie interpretowane. Póki mówimy o dobru pacjenta, nie rodziny czy społeczeństwa. W przeciwnym razie okazać się może, że śmierć przewlekle chorego czy niepełnosprawnego pacjenta się zwyczajnie wielu ludziom opłaca, a społeczny zysk zacznie przeważać. I niekoniecznie mam na myśli wymiar finansowy.

W tym momencie warto może wrócić na chwilę do polskich Wytycznych. Wszyscy mamy świadomość, że opieka medyczna kosztuje, a dostęp do niej bywa ograniczony. Czy grozi nam takie “oszczędzanie”? Pozwolę sobie uspokoić czytelników: dokument jasno podkreśla, że decyzja o ograniczeniu terapii daremnej

“nie może być uwarunkowana kosztami leczenia lub aspektami organizacyjnymi (np. zwolnieniem stanowiska intensywnej terapii dla innego pacjenta)”.

Problemy końca życia człowieka to bardzo trudne zagadnienie, budzące wiele emocji. Coraz więcej w nas skłonności do skrajnych ocen czy podejrzeń. Czasem, jak w przypadku Alfiego Evansa, przyczyną zamętu wydaje się po prostu niewiedza. Być może spowodowana brakiem komunikacji. To także ważny aspekt: sam pacjent, jeśli jest w stanie, i jego bliscy, powinni móc zrozumieć sytuację. Niemniej trzeba też mieć świadomość: każdy z nas musi umrzeć.

Medycyna nie jest w stanie uczynić nas nieśmiertelnymi. Jej zadaniem jest chronić nasze życie i zdrowie póki potrafi. Czasem jednak musi uznać się bezradną (polecam w tym kontekście zapoznanie się z dotyczącym terapii daremnej stanowiskiem Zespołu Ekspertów KEP ds bioetycznych [3]). Ważne by w centrum decyzji był pacjent, nie dodatkowe argumenty ekonomiczne, społeczne czy rodzinne. Każdy pacjent, bez względu na wiek, płeć, rasę, pochodzenie, majątek, sprawność, stan świadomości czy jakiekolwiek inne czynniki.

Ostatecznie o to przede wszystkim chodzi: by dostrzec człowieka.


[1] Wytyczne postępowania wobec braku skuteczności podtrzymywania funkcji narządów (terapii daremnej) u pacjentów pozbawionych możliwości świadomego składania oświadczeń woli na oddziałach intensywnej terapii. Anestezjologia i Intensywna Terapia 2014, 46 (4), 229-234 (.pdf

[2] Wesley J. Smith: “Kultura śmierci. Gdy medycynie wolno szkodzić”. Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie

[3] Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych: O terapii daremnej (uporczywej) chorych poddawanych intensywnej terapii

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11