Bądź patriotą. Jak Jezus

Rodzina i ojczyzna mają ze sobą ścisły związek. Obie też mają jeden cel – ostateczny.

We wtorek 3 maja 1791 roku pogoda była piękna. „Zajaśniało słońce z całym wdziękiem zaczynającej się wiosny” – zapisał Julian Ursyn Niemcewicz w swoim pamiętniku o dniu uchwalenia konstytucji mającej ocalić upadającą ojczyznę. W sali senatorskiej zamku królewskiego tłum był tak gęsty, „iż posłowie ledwie na miejscach swych ostać się mogli. Schody zamkowe, dziedziniec nawet, napełnione były ludem, oczekującym niecierpliwie, acz przyjdzie chwila okrzyknięcia tej świętej ustawy, na której opierali najsłodsze nadzieje swoje”.

Po siedmiu godzinach debatowania „słowo: »Zgoda« rozległo się po całej izbie, posłowie z miejsc swoich wyruszać się i zbliżać do tronu zaczęli. (...) Wtenczas król wezwał Turskiego, biskupa krakowskiego; ten zbliżył się do tronu z Ewangelią. Co za wspaniały, rozrzewniający widok: król stojący z wyciągniętą ręką na Ewangelii, przed nim szanowny kapłan, wokoło otaczający jak ojca swego naród, tysiące i tysiące rąk podniesione do góry, drżenie radości w okrzykach, rzewne łzy na wszystkich twarzach. (...) Król skończywszy rzekł: „Juravi Deo et non poenitebit me [Przysięgałem Bogu i żałować tego nie będę], kto kocha ojczyznę, niech idzie za mną do świątyni Pańskiej i przysięgę tę powtórzy” – relacjonował Niemcewicz.

Szok utraty

Kto kocha ojczyznę… W przededniu katastrofy zaborów wielu mówiło o miłości ojczyzny. Wśród tych, którzy podawali się za patriotów, byli zarówno zwolennicy Konstytucji 3 maja, jak i uczestnicy konfederacji targowickiej. Niedaleka przyszłość miała pokazać wartość takich deklaracji.

Szok po utracie niepodległości niewątpliwie wzmógł w społeczeństwie miłość do ojczyzny. Dobitnie wyraził to Mickiewicz w słowach znanych dziś niemal każdemu dziecku: „Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił”. Doświadczenie polskich emigrantów było szczególnie dojmujące, bo byli nie tylko wygnańcami z ojczystej ziemi. Było gorzej – ta ziemia przestała do nich należeć. Ich dom miał obcego zarządcę. Tułacze nie mieli dokąd wracać.

Dużo wcześniej coś podobnego musieli czuć żydowscy wygnańcy po najeździe Nabuchodonozora i upadku świątyni Salomona. „Nad rzekami Babilonu – tam myśmy siedzieli i płakali, kiedyśmy wspominali Syjon. Na topolach tamtej krainy zawiesiliśmy nasze harfy” – snuje tęskne strofy autor Psalmu 137, żeby za chwilę wybuchnąć: „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech uschnie moja prawica! Niech język mi przyschnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie postawię Jeruzalem ponad największą moją radość”.

Co jest takiego w skrawku ziemi, nazywanym ojczyzną, że można za nim tak tęsknić? Przypadek narodu Izraela pokazuje, że taka tęsknota może nie minąć nawet po wielu wiekach życia w rozproszeniu po całej ziemi. „Za rok w Jerozolimie” – żegnali się Żydzi przez wieki, i przez wieki daremnie. Aż do roku 1948.

W swojej ojczyźnie

Kto w połowie maja odwiedza dziś Izrael, dziwi się obecnym wszędzie flagom państwowym. Wiszą nie tylko w oknach. Całe girlandy chorągiewek zwisają nad ulicami, powiewają też na należących do Żydów samochodach – często na każdej szybie. Tak potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba świętują rocznicę odzyskania niepodległości. Po niemal dwóch tysiącach lat…

Ci ludzie wiedzą, co to ojczyzna, zwłaszcza że otoczeni mrowiem wrogów, wciąż żyją w poczuciu zagrożenia. Mieszkają na tej samej ziemi, po której chodził Zbawiciel. Był członkiem tego samego społeczeństwa, którego potomkowie zasiedlają dzisiejszy Izrael. Musiał więc mieć do swojej ojczyzny osobisty stosunek. Czy więc Jezus był patriotą?

– Niewątpliwie tak! – odpowiada ks. prof. Arkadiusz Wuwer. – Patriotyzm łączy się z ojcowizną, z miejscem na ziemi. Jezus kochał swoich bliskich, pielęgnował zwyczaje żydowskie, kultywował dziedzictwo narodu. Ale Jezus przede wszystkim pokazuje nam ostateczny kształt patriotyzmu: umiłowanie ojczyzny niebieskiej. W tym znaczeniu był patriotą bardzo gorącym – przekonuje.

Co służy pokojowi

Ewangelia w wielu miejscach pokazuje związek Jezusa z ojczyzną. Szczególnie znamienny jest fragment z Łukasza: „Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: »O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia«” (Łk 19,42-44).

Rzeczywiście tak się stało. Nawet dosłownie, bo w roku 70 oblegający miasto Tytus kazał dokoła niego usypać wały, wskutek czego nikt już nie zdołał się wymknąć z konającej stolicy. Ci, którzy w głodowym szale próbowali to zrobić, umierali potem na krzyżach ustawionych dla postrachu na stokach wałów. Na koniec miasto padło, a wspaniała świątynia zniknęła w ogniu. Naród popadł w jeszcze większą niewolę, aby po kolejnym powstaniu utracić swoją ziemię na osiemnaście wieków.

Czy to wszystko stałoby się, gdyby Izrael poznał to, co służy pokojowi? Gdyby rozpoznał czas swojego nawiedzenia?

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6