Bez krzyża nad brzegiem Bagmati

Wrażliwa i trudna – tak sytuację chrześcijan w Nepalu określają tamtejsi rozmówcy. Co prawda państwo gwarantuje wolność wyznawcom wszystkich religii, ale nie brak głosów, że tylko na papierze. Jak zatem rozwija się Kościół u stóp Himalajów?

Na ratunek

Ksiądz Silas, dyrektor Caritas, jest jednym z siedmiu nepalskich kapłanów.   Ksiądz Silas, dyrektor Caritas, jest jednym z siedmiu nepalskich kapłanów.
Ks. Silas Bogati należy do pierwszego pokolenia nepalskich kapłanów. Pochodzi z Gourka, gdzie w 2015 r. było epicentrum trzęsienia ziemi, w którym zginęło 10 tys. osób. – Moja rodzina była hinduistyczna, ale Chrystus mnie wezwał. Teraz jestem szczęśliwy – mówi.

Pierwszy kontakt z Kościołem nawiązał przez protestantów. – Nauczali na ulicach. Dzięki nim zainteresowałem się chrześcijaństwem. Modlili się ze mną. Gdy opuścili Nepal, zacząłem szukać kościołów. Tak trafiłem do katolickiego. Zafascynowała mnie wiara i oddanie ludziom, jakie widziałem w księżach i siostrach zakonnych. Zacząłem poznawać tradycję i sakramenty. Dano mi katechizm i zostałem ochrzczony – opowiada. Wkrótce potem postanowił wstąpić do seminarium. – To był rok 1984. Rodzice na początku byli przeciwni mojej konwersji, ale przekonali się, widząc, że robię dobre rzeczy. I sami zaczęli chodzić do kościoła. Zostali katolikami pięć lat temu. Siostry i brat pozostali hinduistami.

Prowadzona przez ks. Silasa Caritas pomaga ofiarom trzęsienia ziemi sprzed trzech lat. Zamierzają zbudować 5 tys. domów na terenach dotkniętych kataklizmem. – Pomagamy 20 tys. rodzin wrócić do swoich domów. Nasz trzyletni program został wsparty przez różne organizacje. Celem jest pomoc w 15 rejonach. Niektóre z nich są już odbudowane w 90 proc. Domy, które powstają, są dwuizbowe, ze wzmocnieniem z prętów, tak by przy kolejnym trzęsieniu nie upadły. Wybudowaliśmy już 2700 takich domów. Koszt każdego to ok. 3 tys. dolarów. Wspieramy też rolnictwo, rozdajemy żywność. To wspaniałe dzieło międzynarodowej Caritas, również z Polski – dodaje ks. Silas.

Mówię wprost, dlaczego tu jestem

– Jestem tu od 28 lat – opowiada o. George P.M., jezuita. Pochodzi z indyjskiej Kerali, obecnie jest dyrektorem szkoły św. Franciszka Ksawerego w Javalakel. – Obsługiwaliśmy 16 stacji parafialnych. Na misji mieliśmy 35 katolickich rodzin. Gdy rok temu opuszczałem tamto miejsce, rodzin było już 70. To dzięki aktywności lokalnych katolików – mówi.

W opinii o. George’a zwykli ludzie nic nie mają przeciw chrześcijanom. Dla jezuity obecna sytuacja prawna „nie jest alarmująca”. – Niektórzy nie chcą, aby hinduiści zostawali chrześcijanami. I czują, że muszą się bronić. Tego nie było wcześniej. Ale ludzie, którzy są naprawdę dobrymi hinduistami, nie mają nic przeciwko nam.

– Więc kto jest przeciw? – pytam. – Ci, którzy czerpią z tego korzyść. To grupy z religijnymi uprzedzeniami stoją za sprzeciwem wobec konwersji – uważa. – Ja byłem przez lata w środowisku hinduistycznym. I mówiłem wprost, że jestem tu z powodu Jezusa Chrystusa.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6