Papieskie rekolekcje.
Przebaczenie i miłosierdzie były głównymi punktami czwartkowych rozważań podczas rekolekcji dla Kurii Rzymskiej w Aricci, w których uczestniczy Papież Franciszek. Tak Kościół, jak i każdy chrześcijanin na rany współczesnego świata winni odpowiadać współczuciem miłosiernego Samarytanina – mówił prowadzący ćwiczenia duchowe o. Ermes Ronchi. Podkreślał przy tym, że troska o chorych i cierpiących poprawia stosunki społeczne i przezwycięża kulturę odrzucenia.
Rekolekcjonista przypomniał, że po śmierci Jezusa, trzeciego dnia o poranku, wciąż trwało wśród Jego uczniów poczucie osamotnienia i wylewano wiele łez. Do tych uczuć trzeba dodać niepokój zrodzony w sercu kobiety, która przyszła do grobu i zobaczyła odsunięty od niego kamień. Usłyszała wówczas słowa: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?”. Jezusa nie było jednak w środku, bo zmartwychwstał. Jest On bowiem Bogiem życia. Dostrzegł jednak łzy Marii Magdaleny, ponieważ zawsze myśli o tych, którzy cierpią. Jezus nigdy nie szuka u kogokolwiek grzechu, ale zawsze koncentruje się na ludzkich cierpieniach i potrzebach. „Jak zatem zobaczyć, zrozumieć, dotknąć i pozwolić się być dotykanym przez łzy?” – pytał o. Ronchi.
„Ucząc się spojrzenia i gestów Jezusa, które są gestami miłosiernego Samarytanina: zobaczyć, zatrzymać się, dotknąć. To trzy słowa, których nigdy nie wolno zapomnieć. Trzeba zobaczyć, jak Samarytanin patrzy i lituje się. Zobaczył rany tego mężczyzny i sam poczuł się zraniony. Głód rodzi pytanie: dlaczego? Imigranci znajdujący się za górami zadają pytanie: dlaczego? Stawianie sobie pytań o przyczyny jest zadaniem uczniów” – mówił o. Ronchi.
Rekolekcjonista zatrzymał się na chwilę nad słowem „dotykać”. Zauważył, że Jezus zawsze, gdy jest czymś poruszony, dotyka konkretne osoby. Dotyka zwłaszcza tych „niedotykalnych”: trędowatych, wykluczonych ze społeczności. Dotyka syna wdowy z Nain, czyniąc to, czego nie było wolno. Dotyka martwego chłopca, podnosi go i oddaje ponownie jego matce – zauważa o. Ronchi.
„Spojrzenie bez serca powoduje ciemność. A później wyzwala działanie jeszcze bardziej druzgocące: może zmienić tych, których nie widać, w winowajców, zmienić ofiary – uchodźców, migrantów, biednych – w winnych i w przyczynę problemów. A jeśli ich zobaczę, to zatrzymam się i dotknę ich. Jeśli otrę łzę, to wiem, że nie zmienię świata, nie zmienię struktur niegodziwości, ale zasieję myśl, że głód można pokonać, że łzy innych mają prawo do każdego z nas, także do mnie, że nie opuszczę dryfującego, który jest w potrzebie, że ty nie jesteś odrzucony, że dzielenie się jest najwłaściwsze człowieczeństwu. Bo miłosierdzie to wszystko, co jest niezbędne do życia człowieka. Miłosierdzie należy do łona i rąk. A Bóg przebacza w ten sposób: nie dokumentem, ale rękami, dotykiem, czułością” – mówił o. Ronchi.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.