By entuzjazm i radość wiary, z jaką młodzi wyjadą z Pragi, mądrze zagospodarować.
Mamy na myśli oczywiście Jezusa Chrystusa. To On jest naszą Nadzieją i Zmartwychwstaniem. Jednak z nadzieją jest podobnie jak z darem bożonarodzeniowego pokoju. Na jeden jego aspekt zwrócił uwagę w sylwestrowym rozważaniu brat Alois podczas Europejskiego Spotkania Młodych w Pradze. „Jakie to cudowne! Bóg nie zsyła swojego pokoju w magiczny sposób z wysokiego nieba, ale poprzez nasze życie. Ufa nam. Zachęca, żebyśmy się stawali zaczynem pokoju w cieście ludzkości, tej ludzkości, która jest tragicznie porozdzierana przez zbrojne i nie tylko zbrojne konflikty.” Możemy zatem powiedzieć, że i nadziei Bóg nie zsyła w magiczny sposób z nieba, ale daje ją ludziom przez nasze życie. W tym sensie nazywamy samych siebie znakiem nadziei. W tym samym sensie święty Jan Paweł II nazwał młodych nadzieją Kościoła.
Żeby zrozumieć sens papieskiego nazwania trzeba choć jeden raz modlić się w namiotach na Letnej. Trzeba pójść z młodymi z pielgrzymką do miejsc, gdzie ludzie żyją wiarą. I trzeba zasiąść z nimi przed południem w kręgu, by dzielić się swoim zaangażowaniem i słuchać jak wiara wciela się w konkretne zaangażowanie u innych. Pisząc o tym widzę przed sobą twarze młodych z różnych stron Europy i świata, ich entuzjazm, i ciągle czuję się zaskoczony ich pomysłowością, ich głębokim przekonaniem, że przemiana świata zaczyna się od małych kroków miłości.
O tych małych krokach pisał w Orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Pokoju papież Franciszek. „W tej perspektywie pragnę zachęcić każdego, aby w ramach swojej roli i szczególnych obowiązków, wykonywał gesty braterstwa wobec tych, którzy są przetrzymywani w stanie zniewolenia. Zadajmy sobie pytanie, czy my, jako wspólnoty lub jako osoby, czujemy się poruszeni, kiedy w życiu codziennym spotykamy się, czy mamy do czynienia z osobami, które mogłyby być ofiarami handlu ludźmi, lub gdy stajemy przed wyborem, czy kupić produkty, które – biorąc na zdrowy rozsądek – mogły być wytworzone metodą wyzysku innych osób.”
Znów widzę twarze młodych. Pamiętam, jak przed dwudziestu pięciu laty młodzi z Bari opowiadali o swoim zaangażowaniu na rzecz lokalnej wspólnoty, jak rozwiązywali konkretne problemy swojego środowiska. Nam, Polakom, wstyd trochę było. Wydawało się nam, że cotygodniowe Eucharystie młodych i spotkania w grupach biblijnych to dużo. Oni uważali, że to bardzo dobry punkt wyjścia. Tak jest za każdym razem. I za każdym razem młodzi przyjeżdżają naładowani. Wiarą, optymizmem, nadzieją. Ważne, by ten entuzjazm i tę radość wiary zagospodarować. Nie kazać im czekać na kolejne spotkanie (będzie w Walencji). Nie zmarnować. Co – niestety – zbyt często nam się przydarza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Uczyniłem to w postawie, w jakiej stoję przy grobie każdego człowieka".
W przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.
Ale wielu księży jest przemęczonych obowiązkami, które się na nich nakłada
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.