Nie można tolerować i bagatelizować stosowania narkotyków - ostrzegają biskupi Argentyny.
Narkomania i handel środkami odurzającymi stają się w Argentynie prawdziwą plagą – alarmują biskupi tego kraju, zebrani na swej sesji plenarnej. Zaniepokojenie Kościoła budzi także społeczna tolerancja dla zażywania narkotyków, co może doprowadzić kraj do sytuacji, z której wyjście będzie bardzo trudne.
Biskupi zwracają uwagę na wzrastającą dostępność syntetycznych substancji psychotropowych w wielu miejscach, gdzie przebywają młodzi ludzie. Wiąże się to z korupcyjnym rozkładem instytucji państwowych. „Społeczeństwo stale podejrzewa, że członkowie sił bezpieczeństwa, przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i politycy współpracują z grupami mafijnymi – napisali argentyńscy biskupi. – Taki stan rzeczy osłabia zaufanie i zdusza nadzieje na zmianę ku lepszemu”.
Episkopat ostrzega, że jeśli państwo nie podejmie energicznych działań, wykorzenienie szerzącego się zjawiska narkomafii będzie bardzo trudne. „Jest oczywiste, że stanowi to olbrzymie wyzwanie, a siła korupcji i zastraszenia ze strony grup przestępczych jest wielka – czytamy dalej w komunikacie. – Jednak nieprawdą jest, że nie da się nic zrobić”. Biskupi apelują zatem do władz Argentyny o podjęcie walki z tą plagą na bazie społecznych sojuszy na różnych szczeblach. Zwracają też uwagę na potrzebę uszczelnienia granic, przez które do Argentyny trafiają narkotyki.
W podobnym duchu wypowiedzieli się też biskupi Boliwii. Handel narkotykami prowadzi Boliwię na drogę przemocy i śmierci. Takie jest stanowisko biskupów tego kraju. Od podjęcia tego właśnie problemu rozpoczęło się w Cochabambie zebranie plenarne boliwijskiego episkopatu. Rozważanym przykładem była niedawna strzelanina w mieście Apolo w czasie jednej z operacji jednostek specjalnych. Zginęło wówczas trzech żołnierzy i towarzyszący im lekarz.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Boliwii bp Oscar Omar Aparicio Céspedes przekonywał, że destrukcyjny wpływ narkotyków na funkcjonowanie kraju wydaje się rosnąć w skali zagrażającej wszystkim. „Handel narkotykami, podobnie jak produkcja kokainy, są działaniami czerpiącymi zyski ze śmierci. Stoją one w opozycji do podstawowych zasad moralnych i etycznych i wpychają nas w spiralę przemocy i śmierci ze wszystkimi tego negatywnymi skutkami” – wskazywał hierarcha.
Problem wydaje się być bardzo złożony. Boliwia posiada bowiem ponad 23 tys. ha plantacji koki i jest trzecim jej producentem w świecie. Część produkcji, zdaniem władz, jest nielegalna. Właściciele plantacji, często powiązani z siecią handlarzy narkotyków, zbrojnie przeciwstawiają się atakom sił porządkowych, broniąc swoich interesów. Tak było w przypadku incydentu w Apolo. „Takie sytuacje wymagają większego zaangażowania społecznego oraz szacunku dla instytucji, a także sprzeciwienia się zwiększającemu się znaczeniu handlu narkotykami na naszym terytorium” – powiedział przewodniczący boliwijskiego episkopatu.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.