Korzenie Europy wcale nie są chrześcijańskie. To filozofia grecka, rzymski militaryzm i pojęcie prawa i administracji, oraz pogaństwo barbarzyńców, którzy najechali na Imperium w IV i V wieku. Uczynienie z chrześcijańskich wspólnot religii państwowej w późnym Imperium rzymskim a następnie szerzenie chrześcijaństwa metodami ekspansji politycznej (vide: "chrzest Polski") nie jest szczególnie godne podziwu i naśladowania, bo w skrajnych przypadkach mamy Zakon Rycerzy Najświętszej Maryi Panny, pieszczotliwie zwanym "krzyżakami". Proponuję księdzu kardynałowi, by spróbował spojrzeć choć raz na chrześcijaństwo jak na religię, a nie jak element kultury, życia społecznego czy strategię obrony przed obcymi.