"Zauważył, że zdarzają się przykre przypadki, słychać przekleństwa, próby przemocy czy chęć siłowego wtargnięcia na teren Przystanku Jezus ale najwięcej jest radości i przyjaznej atmosfery. "Czujemy się całkowicie bezpieczni, ponieważ jest policja, która opiekuje się i zapewnia bezpieczeństwo prawie jak w przedszkolu" – podkreślił żartobliwie rzecznik."
Jest jeszcze coś, jest taka "wartość dodana". Jedziesz na plaże, kopiesz (ramię w ramię, na metr głęboko) grajdoła, a tu - budka. I do końca urlopu nie wiesz czy wygrzebałeś truchło gebelsa, czy "podobieństwo do osób i rzeczy jest przypadkowe i niezamierzone". Jedziesz znowu na wódstok potaplać się w błocie, a tu z błocka - schetyna się wynurza. Na tym właśnie polega ta dodana wartość PJ: oprócz Jezusa, nic ci się tu znienacka nie wynurzy. Podobieństwa "przypadkowe i niezamierzone", omijają Jezusa z daleka.
Kosciol zostal utozsamiony z PiS tym samym stracil swoj wielki autorytet budowany przez Wyszynskich,Wojtyllow,Macharskich....Trudno to bedzie naprawic jesli wogole jest to mozliwe.Mlodziez zacznie lawinowo z takiego kosciola odchodzic i ile juz tak sie nie dzieje.Bp. Rys jest troche jak ostatni Mohikanin,ktory to widzi i walczy ale ma przed soba opor kolegow,ktorym chyba na Bogu juz nie zalezy a tylko na ratowaniu swoich przywilejow...
Biedny Bóg... Chciałby tak bardzo, że jejku-jejku, ale nie zrobi nic, bo tak kocha ludzką wolność. A przecież wiadomo, że jak my - ludzie - udowadniamy innym swoje istnienie na sposób zmysłowy i niedwuznaczny, to tak strasznie ograniczamy im wolność...
Jesteś żałosny z tym swoją hejcikiem i zgryźliwością. nic to z Bogiem nie ma wspólnego co robisz. Raczej wybierz się do pracy z potrzebującymi na co dzień żeby pokory nabrać i idź do spowiedzi.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego bp mówi do ewangelizatorów w taki sposób, że Ewangelia to Dobra Nowina o Bogu bezsilności. Głosić Ewangelię o Bogu Zbawcy, który przemienia człowieka, który chce ten przyjmie, więc po co to komplikować, udziwniać i mówić posłanym, wiecie nie ustawajcie ale jednak wicie rozumicie skoro Bóg nic nie może to wy nie oczekujcie cudów i liczcie się z porażką... jak dla mnie to klasyka demotywacji a nie motywacji. Sorry, ale muszę to powiedzieć:już nawet pokolenie 40latków nie ogarnia, co się wyrabia we współczesnym Kościele.
Dzięki za linka. Fantastyczna relacja. Szkoda, że większość redaktorów Gościa (z moim faworytem, p. Kucharczakiem na czele) wciąż i wciąż woli widzieć tylko czarno-biało. Nawiasem mówiąc - zawsze mam wrażenie, że siostry są rozsądniejsze i bardziej wnikliwe od niejednego księdza...
Jestem matką dorastających dzieci i coraz bardziej rozumiem, że kochać to również powalać im na robienie błędów i pójście własną drogą taką jaką chcą, mimo, że ja wolałabym dla nich inną. I myślę, że to jest prawdziwa miłość i szacunek dla drugiego człowieka. Nie rozumiem co Wam w tym artykule się nie podoba, ale macie prawo do własnej oceny. Tylko trochę z nią uważajcie, bo akurat bp Ryś to wspaniały człowiek i dobrze, że tyle mu się chce robić. A co Ty zrobiłeś dziś dla drugiego człowieka?...
Przydałoby się żeby redaktorzy lepiej relacjonowali takie wystąpienia. Żenująco nierzetelny komentarz. Abp. Rys by się zdziwił pewnie gdyby przeczytał tutaj co rzekomo mówił. Kolejna Pani Kopytowska?
Jest jeszcze coś, jest taka "wartość dodana". Jedziesz na plaże, kopiesz (ramię w ramię, na metr głęboko) grajdoła, a tu - budka. I do końca urlopu nie wiesz czy wygrzebałeś truchło gebelsa, czy "podobieństwo do osób i rzeczy jest przypadkowe i niezamierzone". Jedziesz znowu na wódstok potaplać się w błocie, a tu z błocka - schetyna się wynurza. Na tym właśnie polega ta dodana wartość PJ: oprócz Jezusa, nic ci się tu znienacka nie wynurzy. Podobieństwa "przypadkowe i niezamierzone", omijają Jezusa z daleka.