Tzw. "obrońcy konstytucji" uświadomili mi o moich osobistych prawach wynikających z Konstytucji, które do tej pory były łamane. Chodzi o to, że czułam się dyskryminowana z powodu swego zaangażowania religijnego przez niechętnych i agresywnych Kościołowi. Dopuszczali się tego ci sami ludzie, którzy teraz stoją w obronie Konstytucji. Gdy przeczytać obecną ustawę zasadniczą czyli Konstytucję RP zawiera ona szereg wolności obywatelskich tj. "wolność sumienia i wyznania", "ochronę prawną życia osobistego i rodzinnego", "prawo do zrzeszania się" ,"prawo do decydowania o swoim życiu osobistych". Te prawa warto utrzymać i sprawić by nie były jak do tej pory "pustosłowiem". Uważam, że są one czymś lepszym niż wprowadzenie "kodeksu nakazów i zakazów" który da wrażenie wielu że są dyskryminowani lub wpędzi w poczucie winy czyli narusza prawo wolności sumienia. A w wolnościach obywatelskich jest również swoje miejsce na Kościół i jego społeczne nauczanie.
Gdzie się podział "trybunał konstytucyjny" Kościoła? Teraz lokalne episkopaty ustalają swoje interpretacje w zakresie fundamentalnych zasad Wiary i Moralności, szerzy się zasada "róbta co chceta" oderwana od kryterium Augustynowego, kryzys skalą sięga kryzysowi czasów herezji ariańskiej a wierny nie ma się gdzie zwrócić, co najwyżej otrzyma odpowiedź "nie masz miłości".