Od lat ta sama formacja i nic poza tym. Dzisiaj to nie wyzwanie, a nuda, Biel alby nie prowokuje i nie jest wyzwaniem za sprawą również duszpasterzy. Zero formacji modlitewnej, pracy nad sobą. Liczą się punkty i obecności... W Jaworznie w parafii (...) ministranci chodzący po kolędzie przynoszą więcej pieniędzy do domu niż ich rodzice.... Nic w tym niestosownego i demoralizującego nie widzi proboszcz. Pieniądze powinny być wspólne na dobry wyjazd, zajęcia sportowe, mecz, teatr, męskie rekolekcje. Dlaczego Mężczyźni św. Józefa są oblegani, a przy ołtarzach pustka...
No tak, a kobieta nie widzi nic niestosownego w wypowiadaniu się o ministrantach (podobnie jak księżach), wtrącania się proboszczowi w sprawy kierowania parafią, no i naturalnie o pieniądzach w parafii - a jakże by bez nich - zaspakajać kobiecą potrzebę porządzenia sobie w sprawach kościelnych... I nie czuje jak się kompromituje zabierając głos na tematy, o których nie ma i nie będzie nigdy miała zielonego pojęcia, a kościół chce przerobić na socjalistyczny, wiejski dom kultury ("...dobry wyjazd, zajęcia sportowe, mecz, teatr..."). Naturalnie zajmując się tym co do niej nie należy ignoruje całkowicie swoje miejsce w kościele - ot syndrom "ambicji" Ewy w Raju trwający po dziś... No i zastanawiam się co to za "cudowne" miejsce, gdzie "...Mężczyźni św. Józefa są oblegani..." - znam kilkadziesiąt parafii i w żadnej z nich nie spotkałem się z "obleganiem", a raczej po kilkunastu "wegetujących" emerytów, którzy z nudów i niespełnionych życiowych marzeń "udzielają się" w sposób widoczny głownie przy procesjach , baldachimie i chorągwiach, a to nie zawsze...
Od pewnego czasu, dokładnie od 50 lat, można zauważyć spadek powołań kapłańskich. Spadek ten jest ściśle związany z tematem spadku liczby ministrantów. Chce zwrócić uwagę na dwa elementy, oczywiście nie jedyne, które mają wpływ na tę sytuację. Pierwszy dotyczy zadań ministranta. W odnowionej liturgii ministranci przejęli cześć obowiązków kapłana. Widocznie czują, że nie są na swoim miejscu. Jednocześnie odebrano im właściwy element posługi ministranckiej. Przestali być nieodzownymi pomocnikami kapłana, a stali się jego partnerami w obrębie ołtarza. Doprowadziło to do sytuacji, że kapłani wolą odprawiać bez ministrantów, a ministranci wolą się trzymać z daleka. Oczywiście są też zjawiska patologiczne, gdy ministrant nie czując niestosowności, włazi na głowę księdzu. Pomieszanie tych porządków ma swoje implikacje. Drugim elementem, który przykuwa moją uwagę to zmiana orientacji w Kościele. Z jasnego i przejrzystego zwrócenia ku Bogu, skierowano się ku człowiekowi. Wierzący są wstanie wiele poświecić dla Boga. Gdy Bóg jest celem, sensem, wszelkich wyrzeczeń i wysiłków, nic nie jest zbyt trudne. Jeśli celem i sensem jest człowiek, bliźni, rodzi się pytanie dlaczego mam się poświecić by innym było lepiej niż mi. Zdystansowanie się jest wtedy naturalnym odruchem.W klasycznej teologii poświęcamy się dla bliźnich z miłości do Boga, a w nowoczesnej? Tych tematów jest naprawdę wiele. Obecnie w Kościele trwamy w zastraszeniu przed podjęciem tematu, o być może, błędnej drodze ostatnich lat.
Zniewieścienie, lenistwo, niedojrzałość i lekceważenie obowiązków przez księży to jeden z wielu powodów spadku liczby ministrantów. Kolejny rzucający się w oczy - pozwalanie proboszczów i innych księży na nadaktywność w kwestiach ministranckich, liturgicznych i ołtarza kobiet, w tym szczególnie tworzenie tzw "ministrantek" i w ogóle dziewczęta i kobiety z prezbiterium. Z takiego prezbiterium pełnego dziewczynek i kobiet sam bym uciekał gdzie pieprz rośnie. To tylko trzy przykłady, a takich jest dużo więcej i wszystkie prowadzą do sekularyzacji, makdonaldyzacji i ...postępującej coraz szybciej utraty ministrantów. Ale żeby nie kończyć pesymistycznie, zachęcam do przeczytania paru słów o księdzu, który może być wzorem dla wszystkich księży opiekujących się ministrantami :
szczególnie w części; "Ministrantura była jego życiem"
- mam identyczne wspomnienia jak Andrzej i każdy z nas, który był w tej wspólnocie ma takie. Choć w moim przypadku, od momentu zakończenia przez mnie regularnej służby przy ołtarzu trwającej 15 lat, dziś mija ich już ponad 30...
I nie czuje jak się kompromituje zabierając głos na tematy, o których nie ma i nie będzie nigdy miała zielonego pojęcia, a kościół chce przerobić na socjalistyczny, wiejski dom kultury ("...dobry wyjazd, zajęcia sportowe, mecz, teatr...").
Naturalnie zajmując się tym co do niej nie należy ignoruje całkowicie swoje miejsce w kościele - ot syndrom "ambicji" Ewy w Raju trwający po dziś...
No i zastanawiam się co to za "cudowne" miejsce, gdzie "...Mężczyźni św. Józefa są oblegani..." - znam kilkadziesiąt parafii i w żadnej z nich nie spotkałem się z "obleganiem", a raczej po kilkunastu "wegetujących" emerytów, którzy z nudów i niespełnionych życiowych marzeń "udzielają się" w sposób widoczny głownie przy procesjach , baldachimie i chorągwiach, a to nie zawsze...
Kolejny rzucający się w oczy - pozwalanie proboszczów i innych księży na nadaktywność w kwestiach ministranckich, liturgicznych i ołtarza kobiet, w tym szczególnie tworzenie tzw "ministrantek" i w ogóle dziewczęta i kobiety z prezbiterium.
Z takiego prezbiterium pełnego dziewczynek i kobiet sam bym uciekał gdzie pieprz rośnie.
To tylko trzy przykłady, a takich jest dużo więcej i wszystkie prowadzą do sekularyzacji, makdonaldyzacji i ...postępującej coraz szybciej utraty ministrantów.
Ale żeby nie kończyć pesymistycznie, zachęcam do przeczytania paru słów o księdzu, który może być wzorem dla wszystkich księży opiekujących się ministrantami :
http://www.niedziela.pl/artykul/62943/nd/%E2%80%9ETo-Pan-Bog-wybiera%E2%80%9D
szczególnie w części; "Ministrantura była jego życiem"
- mam identyczne wspomnienia jak Andrzej i każdy z nas, który był w tej wspólnocie ma takie.
Choć w moim przypadku, od momentu zakończenia przez mnie regularnej służby przy ołtarzu trwającej 15 lat, dziś mija ich już ponad 30...