No dokładnie masoneria. Najpierw dążenie do wyświęcania kobiet, gdzie Kościół nie ma takiej możliwości przecież, teraz to. Jezus był mężczyzną, pełen skład Apostolski tak samo. Jezus wyznaczył kobietom konkretne zadania(ani trochę gorze, po prostu inne). A Diabeł dąży do zniszczenia ładu, który Bóg utworzył. Owoce zwyczajnie tragiczne, kompletne pogubienie się.
Dokładnie tak. Inne zadanie to nie coś lepszego czy gorszego. Jedni grają na skrzypcach, inni są pilotami, a jeszcze inni pieką chleb. Ale to nie znaczy że, ktoś jest gorszy. Kobieta, która zna swoje przeznaczenie które otrzymała, nie jest gorsza od mężczyzny, który ma inne zadania. Są sobie równi, gdyż uzupełniają się, a bez siebie są niepełnosprawni.
Do tego prowadzą nieodpowiedzialne manipulacje Pismem Św. i Tradycją i wprowadzanie swoich dziwacznych pomysłów. Idąc tym śladem niedługo Jezus będzie dla nich kobietą.
Kto z tych anglikanów ma prawo do tego, aby zmieniać słowa samego Chrystusa, który w odpowiedzi na pytanie swoich uczniów jak mają się modlić, podał modlitwę Ojcze Nasz. Jakieś nawiedzone feministki w koloratkach. Przez takich ludzi Kościół niszczeje...
Cza jeszcze, dla równowagi, zmaskulinizować modlitwę:
"Zdrowaś Maryjanie, łaskiś pełen, Pani z tobą, błogosławionyś ...".
----------------------------------------------- O rozumie! Gdzie się podziałeś? O racjonalności! Pożarli cię politycy? ----------------------------------------------- Pan Bóg obiecał, że nigdy nie będzie karał ludzkości potopem. To czym? Panie Boże, może wycofasz się z tej obietnicy? Na wodę mogę zbudować choćby łódkę. Choćby małą. Choćby na krótki czas. Tak, abyś mnie dostrzegł na oceanie. Przed ogniem, gdzie się ukryję? Upieczesz mnie jak prosiaka? ----------------------------------------------- In te confido, Domine.
uważam,że każdy ma prawo do wypowiedzenia się w kwestii wiary, i uważam jak najbardziej, że niestety panowie się trzymają władzy, a kobiety są traktowane przedmiotowo, nie jestem absolutnie feministką, ale bardzo dziwią mnie wypowiedzi kobiet, bo to oznacza że uważają się za za gorsze od mężczyzn, szkoda.
Pani alu te kobitki nie wypowiadają sie w kwestii wiary, gdyż nie zmieniałyby Pisma Świętego w gender księge. Te kobitki sa zachłanne władzy. Tylko patrzeć jak zaczną tłuc się po buziach, która z nich jest prorokinią zesłaną przez swą matkę, a która matką, przysyłająca córcię by zbawiła świat. Ciekawe co w stawią w miejsce krzyża, bo chyba słusznie przypuszczam, że żadna nie zechce skonać odarta z szat i spróbować zmartwychwstania. Zwyczajnie zabraknie im .........WIARY.
Traktowanie Boga jako Ojca jest nadawaniem mu płci, a to jest czysta antropomorfizacją. Jeśli Bogu nic nie brakuje, to nie może mieć określonej płci. W takim razie nadawanie imienia Ojca czy Matki jest wyrazem tradycji chrześcijaństwa. To, że ta druga dopiero się rodzi w obrębie chrześcijaństwa, nie może być traktowane jako herezja czy bluźnierstwo, bowiem ontologicznie jedna i druga jest niepoprawna.
Jezus powidzial: "modlcie sie tak..." i powterzamy dokladnie jego slowa o ABBA ktore nie oznacza OJCZE, a zrobnienie afektywne, ktore nalezy przetlumaczyc TATUSIU, a dyskusja jest bzdurna
Nadawanie Bogu imienia "Ojciec" nie jest nadawaniem mu płci, bo to jest określenie analogiczne. Tak jak wszystkie inne imiona Boże. Uprzywilejowany charakter "Ojca" wynika z tego, że tę analogię wyznaczył sam Bóg. To nie jest aż takie skomplikowane.
To w znacznej mierze kwestia konwencji, ale, tak na zdrowy rozum, ontologia traktuje o bycie jako bycie. O bycie powszechnym, bez specyfikacji. O Bycie Najwyższym, czyli nieskończonym, traktuje teologia. Pisać, że coś jest "ontologicznie nieprawdziwe" to stwierdzić, że coś jest nieprawdziwe w odniesieniu do każdego w ogóle bytu, jakikolwiek by on nie był. Odmawianie płciowości ustrojstwom przyrodniczym wydaje mi się cokolwiek dziwacznym zabiegiem.
Co do Boga, to w oczywisty sposób nie ma On płci. Jeszcze raz jednak podkreślam, że określenie "Ojciec" jest stosowane do Niego analogicznie i jest imieniem, które On sam sobie nadał. Jest to w ogóle ciekawy przypadek, bo składają się nań dwie analogie, z czego jedna: metafora, "zawiera w sobie" niejako drugą: analogię proporcjonalności. Zajmował się tym zagadnieniem bodaj kardynał Kajetan. No, ale kto by się współcześnie takim niepotrzebnym i prymitywnym dywagacjom czas poświęcał. Także to też tak tylko na marginesie.
Zbaczamy trochę z tematu, ale Bóg jako byt wieczny nie mógł sobie nadać imienia. Albo je zawsze miał (ciekawe w jakim języku), albo mu to imię nadali jego wyznawcy. I to jest chyba lepsze wyjaśnienie, bo tłumaczy dlaczego Bóg w różnych religiach różnie sie nazywa. Nie wyciągałbym więc do tej kwestii zaawansowanego aparatu pojęcowego z filozofii tomistycznej. Po za tym przypisywanie tylko teologii zagadnienia bytu nieskończonego jest wprowadzaniem arbitrarnych granic między teologią i filozofią. I jeszcze wyjaśniam, że jeśli formułuję twierdzenie odnoszące się tylko do bytu nieskończonego, z swej istoty samowystarczalnego, to zaprzeczenie tego twierdzenia należy rozpatrywać, tez tylko w tym zakresie. Proszę nie uprawiać na wiara.pl erystyki.
Bóg nie nadał sobie imienia, tylko objawił je wierzącym w Niego. To jest pewna różnica, prawda? Więc proszę się odnosić do tego, co napisałem, a nie do tego, co pan sobie pomyślał. Zwłaszcza, że to dwa różne słowa nawet.
Poza tym - imię oddaje byt. Bóg więc ma odwiecznie i wiecznie wszystkie te przymioty, które oznaczają Jego imiona. I tak odwiecznie i wiecznie jest w Trójcy Świętej tą relacją przekazywania w sobie swojego nieskończonego życia, która w ludzkim języku jest oddawana przez "zrodzenie" Syna. Jest rzeczywistość, która zyskuje nazwę - wchodząc w historycznie uwarunkowany świat człowieka. To jest jakiś problem?
"I jeszcze wyjaśniam, że jeśli formułuję twierdzenie odnoszące się tylko do bytu nieskończonego, z swej istoty samowystarczalnego, to zaprzeczenie tego twierdzenia należy rozpatrywać, tez tylko w tym zakresie." - Właśnie tak. Dlatego rozpatruję je na gruncie teologicznym, a nie ontologicznym. Ontologia ma za przedmiot nie Boga, a byt jako byt. To jest oczywista różnica. M.in. między filozofią a teologią. Róznice między naukami wyznacza przedmiot.
A poza tym (i tu znów chciałbym zwrócić uwagę na "jakość" pańskiej lektury tego, co napisałem) nigdy nie powiedziałem, że filozofia nie może zajmować się bytem nieskończonym. Tylko że wtedy nie jest to już ontologia, a teologia. Naturalna, niemniej teologia. Sprowadzanie filozofii do ontologii jest cokolwiek dziwne. Etyka to część filozofii, a ontologią nie jest, prawda?
"Nie wyciągałbym więc do tej kwestii zaawansowanego aparatu pojęcowego z filozofii tomistycznej." - A właściwie czemu? Bo nie pasuje to do pana założeń? Bo innego uzasadnienia raczej nie widzę.
Życzę nabycia z czasem umiejętności czytania ze zrozumieniem. Podobno to się da wykształcić.
A, no i jeszcze raz chciałem pogratulować rozumienia terminu "ontologiczny" i własnoręcznego plusowania swoich postów i minusowania moich:D. Godne to i sprawiedliwe.
Po prostu, jeżeli pan nie rozumie różnicy między "ontologiczny" a "ontyczny" to może by tych terminów nie używać i się nie ośmieszać?
Niektórym drogi Agnostosie WSZYSTKO się z ... płcią kojarzy... Tymczasem słowo "Ojciec" odnosi się do postawy a nie do seksu... Tymczasem feministki i agnostycyzm wciąż tkwią w XIX wiecznych miazmatach freudowskiej.
Poprawiać Jezusa???? To od Niego pochodzi zwrot ABBA... Ktoś się czuje bardzo niedowartościowany jako kobieta. Jakaś kolejna dziwna forma feminizmu w tym anglikanizmie... Lepiej uklęknąć na modlitwie zamiast tak wymyślać...
Bóg nasz Ojciec, a zarazem Matka rzeczywiście nie posiada płci. Ten kto sądzi inaczej musi mieć problemy z myśleniem. Przecież dobry Bóg nie rozmnaża się w sposób płciowy, czyli nie posiada płci, on stwarza światy, jest siłą pierwotną, której nie rozumiemy, ale pomimo tego wierzącym jest z Nim dobrze. Jeżeli to zrozumiecie będziecie się czuli szczęśliwymi. Jeżeli uważacie inaczej to jesteście spadkobiercami Faryzeuszy uzasadniającymi wszystko na własne kopyto. Jak na tym wyszli pokazała historia i ta dawna i ta sprzed kilkudziesięciu lat.
Bóg od strony swojej Bożej natury nie jest żadnej płci. To jest "oczywista oczywistość." "Ojciec" to nie jest jego dosłowne imię, tylko analogiczne. Niemniej, Bóg sam je objawił i nie wolno przy tym majsterkować. Imiona Boże są pewnego rodzaju intelektualnymi "mostami", które prowadzą nas do celu. Jaka jest rola mostu w stosunku do celu każdy wie. Niemniej, "budować most" w drugą stronę (a tak robią ci, którzy chcą Boga nazywać matką) niż Bóg sam go zbudował to jakaś dziwna inicjatywa.
wybaczcie, inaczej nie potrafię skomentować tego bzdurnego pomysłu. Odkąd to Bóg ma płeć? Odkąd to Kościół twierdzi, że mężczyzna jest bardziej do Niego podobny?
Nie ważne czy Pan Bóg ma płeć. Ważne co powiedział Jezus Chrystus! Módlcie się tak: "Ojcze nasz...". Nie znalazł się jeszcze na świecie taki, który by z Bogiem wygrał, choć wielu próbowało, a potem klęskę sromotną poniosło, choć wydawało im się, że zwyciężyli. Sęk w tym, aby z pokorą przyjąć to, co Bóg Święty w Trójcy Jedyny objawił i podporządkować się temu tak jak żołnierz podporządkowuje się swojemu dowódcy. Pan Bóg uczy nas w ten sposób pokory. Ludzie mają być pokorni, mają być jak owce, a Pan jest ich pasterze. Wielu to wyśmieje, ale to proste porównanie, które nawiązuje do Biblii jest pełne głębokiego sensu. Trzeba tylko zacząć obdzierać się ze skorupki swojego ego.
No to trzeba wyjść naprzeciw naszym braciom w wierze (w tym przypadku siostrom) i zmienić stare modlitwy. Wiadomo przecież, że nowe jest lepsze od starego. Taki piękny gest został już wykonany podczas odnowy liturgii za Pawła VI. Nowe modlitwy są tak samo dobre jak stare albo i lepsze - bo nowe, świadczy o tym nowy Mszał, ludzie się przyzwyczaja i będzie git.
Z tego co wiem Bóg właśnie jest płci męskiej,mi to nie przeszkadza i nie czuję się przez to gorsza. Jednak jeśli ktoś czuje się nie dowartościowany zawsze znajdzie sobie powód do narzekań i narzucania innym swoich przekonań.Problem w tym że to już nie będzie Modlitwa Pańska której nasz nauczył sam Jezus tylko wymysł ludzki.
Wszystko i każdego sfeminizują. A Jezusa Chrystusa tez zrobią na femo. A potem już tylko będą kobiety i kobiety uwiezione w męskim ciele/kobiety z przekonania.
Bog nie jest mezczyzna! Bog jest (jesli wogole mozna tak powiedziec o Duchu) i kobieta i mezczyzna na raz bo jet penia, dlatego ludzie stworzeni na jego obraz i podobienstwo wlasnie w mazestwie sa najlepszy obrazem Boga Stworcy. Szukanie takihc nowinek zmieniajac sowo Jezusa ABBA jest antychrzescijanska glupota!
Katechizm Kościoła katolickiego KKK 370 Bóg w żadnym wypadku nie jest obrazem człowieka. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Bóg jest czystym duchem, w którym nie ma miejsca na różnicę płci. "Doskonałość" mężczyzny i kobiety odzwierciedla coś z nieskończonej doskonałości Boga: doskonałości matki (Por. Iz 49, 14-15; 66, 13; Ps 131, 2-3. oraz doskonałości ojca i małżonka (Por. Oz 11, 1-4; Jr 3, 4-19).
Jezus żył w czasach, gdy bogów wyobrażano sobie tylko jako wyposazonych w płeć. Trudno dziwiśc się,że mówił o Ojcu w zydowskiej kulturze patriarchalnej. Tak samo wybrał sobie na uczniów mężczyzn. po prostu takie miał kulturowe ograniczenia.
Ojciec to Imię Boże. Którego używał wielokrotnie sam Jezus. To jest fakt, z faktami się nie dyskutuje, fakty nie pozostawiają wątpliwości. To co pan pisze, to przykład braku zielonego pojęcia o temacie.
Pomijanie czynników kulturowych i historycznych w interpretacji Pisma św. jest poważnym uproszczeniem prowadzącym na manowce. Przypominam wszystkim domorosłym teologom, ale pochwalam sam wysiłek, bo kto jeszcze dziś czyta teksty źródłowe?!
Ale sprowadzanie interpretacji Biblii wyłącznie do czynników kulturowych to czysty dogmatyzm. A to właśnie pan robi. Jeśli tak wygląda "profesjonalna" teologia (która nawet nie rejestruje kwestii analogiczności niektórych pojęć lub ich użycia) to wolę sobie myśleć "domorośle."
P.S. Rzeczywiście, dobrze że chociaż my czytamy teksty źródłowe, bo "profesjonalistom" coś to nie wychodzi.
Rozumiem, że wg Ciebie Bóg Stwórca Wszechświata "BAŁ" się patriarchalnej kultury żydowskiej, że ta kultura żydowska "OGRANICZYŁA" Jego wszechmoc i dlatego posłał Syna a nie Córkę?
I, że ten Jezus co wskszeszał umarłych, niewidomym wzrok przywracał, złe duchy wypędzał on BAŁ się nazwać Ojca "MATKĄ"?
Bo pewnie by Mu nie uwierzyli i pewnie by Go potępili? A co gorsza ukamieniowali lub powiesili na krzyżu?
I całe swe nauczanie "ograniczył" jakąś "socjologią tłumu". To znaczy, że naukę o Swoim Ojcu oparł na "kłamstwie"?
Bo przecież wg. Nas współcesnych Ojciec jest zarazem Matką. Żyjemy w świecie pomieszania ról więc dlaczego Bóg nie może być Boginią.
Otóż dlatego, że Jezus nauczał o swoim Ojcu i nauczał "PRAWDĘ", a więc nie możemy przejść obojętnie wobec tego co On sam nam przekazał.
Jezus jest Drogą, PRAWDĄ i Życiem. Nie dorabiajmy ideologii o jakimś "bojaźliwym" Bogu, który bał się "patriarchalnej kultury żydowskiej" i przez to "ukrył" przed nami PRAWDĘ o Ojcu.
Nie czyńmy wątpliwych interpretacji. Bóg według Pisma nazwał siebie "Jestem, który jestem". To Żydzi nazwali go Ojcem, a nie Matką, bo nie do pomyslenia dla nich, żyjących w kulturze patriarchalnej było, że to Matka może być głową narodu.
"Zbaczamy trochę z tematu, ale Bóg jako byt wieczny nie mógł sobie nadać imienia."
Nieco później: 'Bóg według Pisma nazwał siebie "Jestem, który jestem".'
Bardzo logiczne.
A Chrystus wg Pisma Świętego nie jest Bogiem, skoro mówi, że jest jedno z Ojcem? Przecież o to tutaj chodzi - Bóg objawił się przez Wcielenie i jako wcielony nazwał siebie Ojcem.
Poza tym: w Starym Testamencie Bóg nie jest nazywany Ojcem.
Odczytuję, że Ty z uporem maniaka, próbujesz Boga wcisnąć w jakieś ramy "społeczno-kulturowe".
Byt, który jest nieograniczony, którego ani przestrzeń, ani czas nie ogranicza. Byt, którego nie można podporządkować prawom fizycznym czy chemicznym.
Bracie, kto wg Ciebie siedział z Abrahamem pod dębem W Mamre. Czy Abraham był tak ograniczony "społeczno-kulturowymi" warunkami, że nie potrafił odróżnić męża od niewiasty?
Czy Mojżesz, któremu Bóg się objawiał i rozmawiał z z nim twarzą w twarz też był ograniczony "społecnzo-kulturowymi" zwyczajami postrzegania i rozróżniania?
I na koniec, czy wg Ciebie Jezus prosząc o oddalenie "kielicha" mówił matko czy Ojcze?
Człowiek od wieków próbuje Boga wcisną w "swoje ramy". Obecnie próbujemy z Boga uczynić Ono lub ewentualnie Matkę. A On "Jestem, który jestem" sam siebie nazywał Abba (Tatusiu).
Z całym szacunkiem dla Ciebie i innych "teologów" w tej sprawie posłucham Jezusa, który zwracał się do Boga Ojcze i mówił nam prawdę o Ojcu.
"Kiedy używamy jedynie męskich wyrażeń na określenie Boga, wzmacniamy ideę, że Bóg jest mężczyzną, a w ten sposób sugerujemy, że mężczyźni są bardziej podobni do Boga niż kobiety"
Jeżeli ktoś uważa że Bóg jest mężczyzną, jest bluźniercą. Tak samo jeżeli ktoś chce zmieniać nauczanie Jezusa, i chce Bogu w modlitwie nadać płeć żeńską. Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie mówi że Bóg w swoim majestacie nie jest ograniczony płcią. Jezus przekazał nam jak mamy się modlić, "Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie", i już całkowitym bluźnierstwem jest poprawianie nauki Jezusa Chrystusa.
"Kiedy używamy jedynie męskich wyrażeń na określenie Boga, wzmacniamy ideę, że Bóg jest mężczyzną, a w ten sposób sugerujemy, że mężczyźni są bardziej podobni do Boga niż kobiety"
Cóż to za nonsens. Na litość boską, jak mężczyzna może być bardziej podobny do Boga niż kobieta, skoro ciałem Bogu podobni nie jesteśmy?. A skoro ciałem Bogu podobni nie jesteśmy, no to feministycznemu kościołowi zapewne chodzi o podobieństwo duchowe. Cóż to za szowinizm twierdzić że duchowo kobieta jest uboższa od mężczyzny. W czym człowiek jest Bogu podobny?, a w tym że jest zdolny do miłości, i tylko człowiek odczuwa miłość, zwierzętami kierują instynkty. Czyżby anglikanie sugerowali że kobieta nie jest zdolna odczuwać miłość jak mężczyzna, i dlatego jest mniej podobna do Boga?. No ja protestuję.
No i oczywiście zapomniałem o najważniejszych aspektach podobieństwa do Boga. Człowiek jest podobny do Boga ponieważ posiada duszę, ponieważ potrafi zrozumieć porządek rzeczy stworzonego przez Boga, człowiek posiada wolę, czyli wolność. Ciekawe czego według anglikanów nie mają kobiety, miłości, duszy, rozumu, czy wolności woli?. Mają wszystkie te cechy?, to są tak samo podobni do Boga jak mężczyzna.
Ciekawe że nie zadały sobie podstawowego pytania jakie powinien zadać sobie każdy chrześcijanin: co na to Jezus Chrystus? Czy on czasem już o tym nie wspomniał?. I my katolicy mamy podejmować z takimi ludźmi dialog. Przecież oni przeczą chrześcijaństwu. pozdr.
Jezus Chrystus nauczył nas modlitwy "Ojcze nasz któryś jest w niebie...", nie wiem co się rodzi w umysłach ludzkich, żeby zmieniać słowa samego Boga , człowiek jako istota stworzona przez Boga ,czy mamy do tego prawo? Uważam że człowiek zrobił się zbyt zuchwały sam chce być sobie bogiem i tworzyć prawo po swojemu. Tylko nie zapominajmy o tym , że to Stwórca dał prawo i jest prawem i prawdą.
Cza jeszcze, dla równowagi, zmaskulinizować modlitwę:
"Zdrowaś Maryjanie, łaskiś pełen, Pani z tobą, błogosławionyś ...".
-----------------------------------------------
O rozumie! Gdzie się podziałeś?
O racjonalności! Pożarli cię politycy?
-----------------------------------------------
Pan Bóg obiecał, że nigdy nie będzie karał ludzkości potopem.
To czym?
Panie Boże, może wycofasz się z tej obietnicy?
Na wodę mogę zbudować choćby łódkę.
Choćby małą.
Choćby na krótki czas.
Tak, abyś mnie dostrzegł na oceanie.
Przed ogniem, gdzie się ukryję?
Upieczesz mnie jak prosiaka?
-----------------------------------------------
In te confido, Domine.
To w znacznej mierze kwestia konwencji, ale, tak na zdrowy rozum, ontologia traktuje o bycie jako bycie. O bycie powszechnym, bez specyfikacji. O Bycie Najwyższym, czyli nieskończonym, traktuje teologia. Pisać, że coś jest "ontologicznie nieprawdziwe" to stwierdzić, że coś jest nieprawdziwe w odniesieniu do każdego w ogóle bytu, jakikolwiek by on nie był. Odmawianie płciowości ustrojstwom przyrodniczym wydaje mi się cokolwiek dziwacznym zabiegiem.
Co do Boga, to w oczywisty sposób nie ma On płci. Jeszcze raz jednak podkreślam, że określenie "Ojciec" jest stosowane do Niego analogicznie i jest imieniem, które On sam sobie nadał. Jest to w ogóle ciekawy przypadek, bo składają się nań dwie analogie, z czego jedna: metafora, "zawiera w sobie" niejako drugą: analogię proporcjonalności. Zajmował się tym zagadnieniem bodaj kardynał Kajetan. No, ale kto by się współcześnie takim niepotrzebnym i prymitywnym dywagacjom czas poświęcał. Także to też tak tylko na marginesie.
Po za tym przypisywanie tylko teologii zagadnienia bytu nieskończonego jest wprowadzaniem arbitrarnych granic między teologią i filozofią.
I jeszcze wyjaśniam, że jeśli formułuję twierdzenie odnoszące się tylko do bytu nieskończonego, z swej istoty samowystarczalnego, to zaprzeczenie tego twierdzenia należy rozpatrywać, tez tylko w tym zakresie. Proszę nie uprawiać na wiara.pl erystyki.
Poza tym - imię oddaje byt. Bóg więc ma odwiecznie i wiecznie wszystkie te przymioty, które oznaczają Jego imiona. I tak odwiecznie i wiecznie jest w Trójcy Świętej tą relacją przekazywania w sobie swojego nieskończonego życia, która w ludzkim języku jest oddawana przez "zrodzenie" Syna. Jest rzeczywistość, która zyskuje nazwę - wchodząc w historycznie uwarunkowany świat człowieka. To jest jakiś problem?
"I jeszcze wyjaśniam, że jeśli formułuję twierdzenie odnoszące się tylko do bytu nieskończonego, z swej istoty samowystarczalnego, to zaprzeczenie tego twierdzenia należy rozpatrywać, tez tylko w tym zakresie." - Właśnie tak. Dlatego rozpatruję je na gruncie teologicznym, a nie ontologicznym. Ontologia ma za przedmiot nie Boga, a byt jako byt. To jest oczywista różnica. M.in. między filozofią a teologią. Róznice między naukami wyznacza przedmiot.
A poza tym (i tu znów chciałbym zwrócić uwagę na "jakość" pańskiej lektury tego, co napisałem) nigdy nie powiedziałem, że filozofia nie może zajmować się bytem nieskończonym. Tylko że wtedy nie jest to już ontologia, a teologia. Naturalna, niemniej teologia. Sprowadzanie filozofii do ontologii jest cokolwiek dziwne. Etyka to część filozofii, a ontologią nie jest, prawda?
"Nie wyciągałbym więc do tej kwestii zaawansowanego aparatu pojęcowego z filozofii tomistycznej." - A właściwie czemu? Bo nie pasuje to do pana założeń? Bo innego uzasadnienia raczej nie widzę.
Życzę nabycia z czasem umiejętności czytania ze zrozumieniem. Podobno to się da wykształcić.
Po prostu, jeżeli pan nie rozumie różnicy między "ontologiczny" a "ontyczny" to może by tych terminów nie używać i się nie ośmieszać?
Tymczasem słowo "Ojciec" odnosi się do postawy a nie do seksu... Tymczasem feministki i agnostycyzm wciąż tkwią w XIX wiecznych miazmatach freudowskiej.
To od Niego pochodzi zwrot ABBA...
Ktoś się czuje bardzo niedowartościowany jako kobieta. Jakaś kolejna dziwna forma feminizmu w tym anglikanizmie...
Lepiej uklęknąć na modlitwie zamiast tak wymyślać...
wybaczcie, inaczej nie potrafię skomentować tego bzdurnego pomysłu. Odkąd to Bóg ma płeć? Odkąd to Kościół twierdzi, że mężczyzna jest bardziej do Niego podobny?
Przecz z feminizmem. Feminizm powoduje upadek kultury !
Taki piękny gest został już wykonany podczas odnowy liturgii za Pawła VI.
Nowe modlitwy są tak samo dobre jak stare albo i lepsze - bo nowe, świadczy o tym nowy Mszał, ludzie się przyzwyczaja i będzie git.
Jednak jeśli ktoś czuje się nie dowartościowany zawsze znajdzie sobie powód do narzekań i narzucania innym swoich przekonań.Problem w tym że to już nie będzie Modlitwa Pańska której nasz nauczył sam Jezus
tylko wymysł ludzki.
Bog jest (jesli wogole mozna tak powiedziec o Duchu) i kobieta i mezczyzna na raz bo jet penia, dlatego ludzie stworzeni na jego obraz i podobienstwo wlasnie w mazestwie sa najlepszy obrazem Boga Stworcy. Szukanie takihc nowinek zmieniajac sowo Jezusa ABBA jest antychrzescijanska glupota!
Jezus Chrystus była kobietą :)
Pozdrawiam myślących
RaBi
P.S. Rzeczywiście, dobrze że chociaż my czytamy teksty źródłowe, bo "profesjonalistom" coś to nie wychodzi.
Rozumiem, że wg Ciebie Bóg Stwórca Wszechświata "BAŁ" się patriarchalnej kultury żydowskiej, że ta kultura żydowska "OGRANICZYŁA" Jego wszechmoc i dlatego posłał Syna a nie Córkę?
I, że ten Jezus co wskszeszał umarłych, niewidomym wzrok przywracał, złe duchy wypędzał on BAŁ się nazwać Ojca "MATKĄ"?
Bo pewnie by Mu nie uwierzyli i pewnie by Go potępili? A co gorsza ukamieniowali lub powiesili na krzyżu?
I całe swe nauczanie "ograniczył" jakąś "socjologią tłumu". To znaczy, że naukę o Swoim Ojcu oparł na "kłamstwie"?
Bo przecież wg. Nas współcesnych Ojciec jest zarazem Matką. Żyjemy w świecie pomieszania ról więc dlaczego Bóg nie może być Boginią.
Otóż dlatego, że Jezus nauczał o swoim Ojcu i nauczał "PRAWDĘ", a więc nie możemy przejść obojętnie wobec tego co On sam nam przekazał.
Jezus jest Drogą, PRAWDĄ i Życiem.
Nie dorabiajmy ideologii o jakimś "bojaźliwym" Bogu, który bał się "patriarchalnej kultury żydowskiej" i przez to "ukrył" przed nami PRAWDĘ o Ojcu.
Pozdrawiam
RaBi
Nie czyńmy wątpliwych interpretacji. Bóg według Pisma nazwał siebie "Jestem, który jestem". To Żydzi nazwali go Ojcem, a nie Matką, bo nie do pomyslenia dla nich, żyjących w kulturze patriarchalnej było, że to Matka może być głową narodu.
Nieco później:
'Bóg według Pisma nazwał siebie "Jestem, który jestem".'
Bardzo logiczne.
A Chrystus wg Pisma Świętego nie jest Bogiem, skoro mówi, że jest jedno z Ojcem? Przecież o to tutaj chodzi - Bóg objawił się przez Wcielenie i jako wcielony nazwał siebie Ojcem.
Poza tym: w Starym Testamencie Bóg nie jest nazywany Ojcem.
Odczytuję, że Ty z uporem maniaka, próbujesz Boga wcisnąć w jakieś ramy "społeczno-kulturowe".
Byt, który jest nieograniczony, którego ani przestrzeń, ani czas nie ogranicza. Byt, którego nie można podporządkować prawom fizycznym czy chemicznym.
Bracie, kto wg Ciebie siedział z Abrahamem pod dębem W Mamre. Czy Abraham był tak ograniczony "społeczno-kulturowymi" warunkami, że nie potrafił odróżnić męża od niewiasty?
Czy Mojżesz, któremu Bóg się objawiał i rozmawiał z z nim twarzą w twarz też był ograniczony "społecnzo-kulturowymi" zwyczajami postrzegania i rozróżniania?
I na koniec, czy wg Ciebie Jezus prosząc o oddalenie "kielicha" mówił matko czy Ojcze?
Człowiek od wieków próbuje Boga wcisną w "swoje ramy". Obecnie próbujemy z Boga uczynić Ono lub ewentualnie Matkę. A On "Jestem, który jestem" sam siebie nazywał Abba (Tatusiu).
Z całym szacunkiem dla Ciebie i innych "teologów" w tej sprawie posłucham Jezusa, który zwracał się do Boga Ojcze i mówił nam prawdę o Ojcu.
Pozdrawiam
RaBi
Jeżeli ktoś uważa że Bóg jest mężczyzną, jest bluźniercą. Tak samo jeżeli ktoś chce zmieniać nauczanie Jezusa, i chce Bogu w modlitwie nadać płeć żeńską. Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie mówi że Bóg w swoim majestacie nie jest ograniczony płcią.
Jezus przekazał nam jak mamy się modlić, "Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie", i już całkowitym bluźnierstwem jest poprawianie nauki Jezusa Chrystusa.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/99062/chata
Bóg występuje tam w postaci kobiety.
Cóż to za nonsens. Na litość boską, jak mężczyzna może być bardziej podobny do Boga niż kobieta, skoro ciałem Bogu podobni nie jesteśmy?. A skoro ciałem Bogu podobni nie jesteśmy, no to feministycznemu kościołowi zapewne chodzi o podobieństwo duchowe. Cóż to za szowinizm twierdzić że duchowo kobieta jest uboższa od mężczyzny. W czym człowiek jest Bogu podobny?, a w tym że jest zdolny do miłości, i tylko człowiek odczuwa miłość, zwierzętami kierują instynkty. Czyżby anglikanie sugerowali że kobieta nie jest zdolna odczuwać miłość jak mężczyzna, i dlatego jest mniej podobna do Boga?. No ja protestuję.
Ciekawe czego według anglikanów nie mają kobiety, miłości, duszy, rozumu, czy wolności woli?. Mają wszystkie te cechy?, to są tak samo podobni do Boga jak mężczyzna.
I my katolicy mamy podejmować z takimi ludźmi dialog. Przecież oni przeczą chrześcijaństwu.
pozdr.
Uważam że człowiek zrobił się zbyt zuchwały sam chce być sobie bogiem i tworzyć prawo po swojemu. Tylko nie zapominajmy o tym , że to Stwórca dał prawo i jest prawem i prawdą.
Zapewne zaproponują "Pani Jezus" :)