Religia (ta katolicka), jako nauka jest prawdą maksymalnie dla 17,5% populacji ludzi na Ziemi, tyle jest katolików. Taki % populacji uznaje prawdy głoszone przez tę religię. Jeżeli zna ksiądz choć jeden przedmiot, który jest uważany jako prawda tylko dla 17,5% populacji, to niech religia pozostanie predmiotem w szkole. Jeżeli tak nie jest, to być zmuszonym do opłacanie za czyjeś tylko przekonania jest czystym złodziejstwem. Czy chciałby Ksiądz by kiedyś pewna "Większość" miała lekcje z indokrynacji opłacane zbudżetu a pozostali=katolicy mieli lekcje etyki? Nie będą to Katolicy wtedy nazywać prześladowaniem? Pozdrawiam Księdzia.
Sceptyk
- jeszcze formalny katolik (obejmuje mnie to 17,5%).
Sceptyk... Po polsku mówi niewielki odsetek ludzi na świecie. Dlaczego z publicznych pieniędzy płacimy za nauczanie języka, w którym rozmawia tak niewielki procent ludzkości?
Bezimienny. Bo język polski jest nauką na 100%. Jak ktoś będzie chciał się nauczyć mówić po polsku to zasady jeżyka polskiego obowiązywać będą takie same na całym świecie - są 100% prawdą! Z religią jest niestety dużo inaczej. Każda religia ma swoją prawdę, uznawaną przez taki % ludzi, który ją wyznaje. Dlatego nie powinna być w szkole obok z innymi przedmiotami naukowymi. Niech każdy wyznawca opłaca naukę swojej religii. To by było uczciwe.
Sceptyk. Pozwól, że lekko sparafrazuję Twój tekst: Jak ktoś będzie chciał się nauczyć religii katolickiej, to jej zasady będą obowiązywać na całym świecie - są 100% prawdą! Z językami jest niestety dużo gorzej. Każdy język ma swoje zasady znane przez taki % ludzi, który się nim posługuje. Owszem, z zasadami religijnymi można się nie zgadzać, ale czy należy ze wyeliminować naukę ortografii dlatego, że spora część ludzi jej nie stosuje?
Proszę Ksiedza!
Religia (ta katolicka), jako nauka jest prawdą maksymalnie dla 17,5% populacji ludzi na Ziemi, tyle jest katolików. Taki % populacji uznaje prawdy głoszone przez tę religię. Jeżeli zna ksiądz choć jeden przedmiot, który jest uważany jako prawda tylko dla 17,5% populacji, to niech religia pozostanie predmiotem w szkole. Jeżeli tak nie jest, to być zmuszonym do opłacanie za czyjeś tylko przekonania jest czystym złodziejstwem. Czy chciałby Ksiądz by kiedyś pewna "Większość" miała lekcje z indokrynacji opłacane zbudżetu a pozostali=katolicy mieli lekcje etyki? Nie będą to Katolicy wtedy nazywać prześladowaniem? Pozdrawiam Księdzia.
Sceptyk
- jeszcze formalny katolik (obejmuje mnie to 17,5%).
Bo język polski jest nauką na 100%. Jak ktoś będzie chciał się nauczyć mówić po polsku to zasady jeżyka polskiego obowiązywać będą takie same na całym świecie - są 100% prawdą!
Z religią jest niestety dużo inaczej. Każda religia ma swoją prawdę, uznawaną przez taki % ludzi, który ją wyznaje. Dlatego nie powinna być w szkole obok z innymi przedmiotami naukowymi. Niech każdy wyznawca opłaca naukę swojej religii. To by było uczciwe.
Pozwól, że lekko sparafrazuję Twój tekst: Jak ktoś będzie chciał się nauczyć religii katolickiej, to jej zasady będą obowiązywać na całym świecie - są 100% prawdą! Z językami jest niestety dużo gorzej. Każdy język ma swoje zasady znane przez taki % ludzi, który się nim posługuje. Owszem, z zasadami religijnymi można się nie zgadzać, ale czy należy ze wyeliminować naukę ortografii dlatego, że spora część ludzi jej nie stosuje?