Czyli do winy się nie przyznał ale nie może być wątpliwości, że zarzucone mu czyny popełnił. Do winy się nie przyznaje ale chce dla siebie kary 7 lat, pewnie za niewinność. Przy możliwych 15 latach to i tak niezła zamiana :). Poszkodowanym radzę ubiegać się o odszkodowania.
Pokój Wam, którzy chcecie radykalnie walczyć z własnym kłamstwem kiedy jeszcze się ono nie nawarstwi i nie stanie lawiną, którą trudno przezwycieżyć i która niejednokrotnie odbiera gotowość do refleksji nad własnym postępowaniem, własnym życiem.
Odwracajmy się od kłamstwa póki jest na to czas, bo kiedy się ono nawarstwi nawet prowokacje mogą nie pomóc w odwróceniu się od niego.
Cieszę się, że ks. G. miał w końcu odwagę przyznać się do kłamstwa i zarzucanych mu czynów.
Do winy się nie przyznaje ale chce dla siebie kary 7 lat, pewnie za niewinność. Przy możliwych 15 latach to i tak niezła zamiana :).
Poszkodowanym radzę ubiegać się o odszkodowania.
Odwracajmy się od kłamstwa póki jest na to czas, bo kiedy się ono nawarstwi nawet prowokacje mogą nie pomóc w odwróceniu się od niego.
Cieszę się, że ks. G. miał w końcu odwagę przyznać się do kłamstwa i zarzucanych mu czynów.
Pamiętajmy, że Jezus również dobrowolnie poddał się karze...