Czy ktoś jest w stanie zrozumieć, o co chodzi w tym liście do teologów? Co to znaczy, że teologa powinno czuć ulicą? Teolog ma przejmować sugestie "ulicy", czyli ludzi z ulicy? Dostosowywać teologię do zachcianek i słabości ludzi? Nauka KK to zaspokajanie potrzeb ludzi? Od dwóch lat czytam streszczenia wypowiedzi papieża i widzę, jak ewangeliczna mowa tak-tak, nie-nie zamienia się w mglistość, z której każdy wyczytuje co chce.
Czasem papież niejasno się wypowiada, ale nie tym razem. Czuć ulicą, tzn. ma nie żyć i nie pracować w oderwaniu od zwykłych ludzi, także tych z ulicy. To jest całkiem co innego niż przejmowanie prądów z ulicy.
Np więc jaka ta teologia ma być? Czy ktoś wie o co chodzi Franciszkowi? Czy wolno jeszcze studiować pisma św. Tomasza z Akwinu czy już nie, bo "ich nie czuć ludem"? Co to znaczy, że teologia zalatuje ludem? Co znaczy ta dziwaczna metafora?
Widzę, że jesteś złośliwa wobec papieża a tymczasem nie rozumiesz problemu. Nie mam wielkiego porównania ale w Polsce, Włoszech i Niemczech jest pełno takich teologów. Oderwanych od życia, niepraktycznych, choć erudycji im nie odmawiam. Czasem tworzą już takie teorie, że biskup czy papież musza interweniować. Znam ten światek nieco. Na szczęście w Polsce też to się zmienia. A papież swoją wypowiedzią daje nowy impuls do konkretnego działania.
Od dwóch lat czytam streszczenia wypowiedzi papieża i widzę, jak ewangeliczna mowa tak-tak, nie-nie zamienia się w mglistość, z której każdy wyczytuje co chce.
Nie mam wielkiego porównania ale w Polsce, Włoszech i Niemczech jest pełno takich teologów. Oderwanych od życia, niepraktycznych, choć erudycji im nie odmawiam. Czasem tworzą już takie teorie, że biskup czy papież musza interweniować. Znam ten światek nieco. Na szczęście w Polsce też to się zmienia. A papież swoją wypowiedzią daje nowy impuls do konkretnego działania.