Do kościoła chodziłem,chodzę i będę chodził,mam taką potrzebę.Najważniejszym punktem niedzielnej Eucharystii w moim parafialnym kościele są OGŁOSZENIA przed końcowym błogosławieństwem.Ich liczba waha się od 20 do 25 - zawsze dyskretnie liczę na palcach.Gdyby nie te piramidalne bzdury adresowane do półgłówków mógłbym powiedzieć,że wyszedłem ze świątyni umocniony na duchu.Niestety ta bezmyślna paplanina niweczy wszystko,budzi niesmak i sprzeciw bo po prostu obraża inteligencję wiernych oraz narusza powagę i dostojność Mszy Świętej.
Msza staje się „teatrem jednego aktora”? No właśnie w tym problem, że obecnie w imię fałszywie rozumianego "aktywnego uczestnictwa" za wszelką cenę próbuje się wciągać wiernych do zewnętrznego aktywizmu, zamiast uczyć ludzi przeżywać tajemnicę Mszy świętej, wyjaśniać im o co tu chodzi. Czy jeśli ktoś pozostając w ławce po prostu modli się, śpiewa, przystępuje do Komunii Świętej to nie uczestniczy w pełni w Mszy, musi pchać się do prezbiterium? A "aktor" może być tylko jeden - Chrystus.
jak nie umiesz nic mądrego powiedzieć w temacie to sobie odpuść, choć raz ok ?:)