• Jasiek
    01.07.2013 14:14
    Deo gratias!
  • nirs
    01.07.2013 17:40
    Czytanie encyklik nie ma sensu. Ja czytuje dokumenty Episkopatu, tam jasno jest wytłumaczone, o co w której encyklice chodzi.
    A jeśli nie ma takiego objaśnienia, to znaczy, że encyklika jest nie jest taka ważna.
  • gut
    01.07.2013 21:14
    Ten papież jest fajny. :-)
  • a0B2kQydFPXf
    16.11.2013 16:33
    Piszę Siostra o wściekłości świata na Kościf3ł a mnie się wydaje, że to działa też w drugą stronę, że brazdo często to Kościf3ł jest wściekły na świat, popadając w syndrom oblężonej twierdzy i zadowalając się tyleż kategorycznymi, co powierzchownymi diagnozami. Nie widzę tego, o czym mf3wi ta Encyklika: prf3by dostrzeżenia w drugim człowieku (w tym przypadku nieco abstrakcyjnym, ale często w dyskusjach przywoływanym człowieku naszych czasf3w) , także tym pozornie odległym, tego, co w nim najlepsze, całego jego potencjału a przede wszystkim zrozumienia, jakie motywacje, potrzeby, lęki nim kierują. Częsty w wypowiedziach przedstawicieli Kościf3ła protekcjonalizm względem niewierzących czy inaczej wierzących to kiepski punkt wyjścia do dyskusji. Oczywiście, druga strona ja jestem właśnie z tej drugiej, jeśli już koniecznie musimy się w ten sposf3b definiować też często z gf3ry odrzucają możliwość dialogu. Ale tu znf3w powraca pytanie o motywacje. Zostawmy Europę; Polska jest krajem o profilu wyraźnie katolickim, ludzie z mojego pokolenia mieli przez cały okres szkoły więcej lekcji religii niż biologii to naprawdę mnf3stwo czasu, żeby przekonać do swoich racji. Ilu z nich zostało w Kościele? No właśnie. Kto kogo zawif3dł oni Kościf3ł czy może Kościf3ł ich? To nie jest wina o. Rydzyka, nad jednym Rydzykiem naprawdę można by przejść do porządku dziennego.Został tu poruszony problem języka, jakim mf3wi się o religii ta encyklika Benedykta XVI jest naprawdę wzorem zrozumiałości na tle ogf3lnych tendencji. Ten język, ktf3rym mf3wi polski Kościf3ł jest często tak hermetyczny i przepraszam za szczerość mętny, że nie rozumieją go nawet dorośli, nie mf3wiąc już o rzeźbionych na katechezach młodych duszyczkach. Kiedy miałam osiem lat, nie miałam pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, ale podobała mi się oprawa muzyczna i dyskretny urok kościelnego patosu. Mając lat osiemnaście, wciąż nie miałam pojęcia, ale gust zmienił mi się na tyle, że nic nie było mi już w stanie zrekompensować tego poczucia obcości, uczestniczenia w czymś, co jest dla mnie puste.Naprawdę, chodziłam na religię tyle lat i nadal nie rozumiem podstawowych rzeczy nie wiem, gdzie kończy się interpretowalny dowolnie symbol, a zaczyna niepodważalny dogmat, nie rozumiem niektf3rych elementf3w Mszy św. ani teologicznego umocowania wielu odgf3rnych nakazf3w i zakazf3w. Tzn. teraz, już z boku, prf3buję zrozumieć ale, co tu dużo ukrywać, myślę w sposf3b heretycki, po swojemu, bo inaczej nie umiem. I dopiero ta heretycka wersja chrześcijaństwa zaczęła do mnie przemawiać, zaczęłam myśleć o tej tradycji jako o swojej, co więcej, dostrzegłam wreszcie jej aktualność. Ale więcej dała mi lektura Jaegera czy Nhata właśnie niż wiele lat obcowania z katolickimi katechetami. To nie zarzut, to fakt.Żeby nie było to nie są w żadnym razie pretensje pod adresem Siostry. Z większością argumentf3w się zgadzam. Święta racja nie ma co koncentrować się na realnych czy domniemanych winach innych, trzeba zaczynać od siebie. I tego chyba wypadałoby, w perspektywie nowego otwarcia, życzyć Kościołowi.Jak i sobie samym, oczywiście A.A.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11