Z kilkoma rzeczami się nie zgodzę. Artykuł dosyć autorytarnym tonie, co do mnie nie trafia. Ale przechodząć do rzeczy, autor pisze:
"Dlaczego to, a nie inne słowo? Ma być pomocą w skupieniu się, w koncentracji na obecności Boga i niczym więcej. W pewnym sensie nie jest ważne, co oznacza. "
Otóż JEST ważne, co oznacza. Jeśli powtarzam podczas medytacji zwrot do Jezusa, wymawiam Jego Imię, to ma ogromne znaczenie. Pismo Św. mówi, że nie ma innego Imienia, w którym byłoby zbawienie. Nie mogę więc sobie klepać dowolnych słów.
Kolejna rzecz, z którą się nie zgadzam to to: "Czym jest zatem medytacja? Może zacznijmy od tego, czym nie jest. Nie jest zatem modlitwą myślną. Jest najbardziej bez-myślną z wszelkich modlitw. Jej założenie mówi: odrzuć myśli. Wyłącz swoje rozumienie, obciążone ciałem. Zostaw siebie i swoje obrazy Boga. Tylko bądź w Jego obecności. Nie rozważaj. Rozważanie jest dobre, ale to inna forma modlitwy. Nie uwielbiaj. Nie adoruj. Nie przepraszaj. Nie proś. Bądź w Jego obecności. On jest wokół ciebie. Jest w tobie."
Owszem, na pewnym etapie medytacji takie "bezpojęciowe" podejście jest potrzebne, ale ono przychodzi z łagodną łaską Boga, która wprowadza nas w Jego Obecność. Natomiast wszelkie próby "nie-myslenia" na siłę, wywiernie zbytniego nacisku, presji na gonitwę myśli może się źle odbić na psychice czy duchowości. Wszystko trzeba robić z ŁAGODNOŚCIĄ, której życzę wszystim czytlenikom, autorowi artykułu i sobie samemu:)
"Dlaczego to, a nie inne słowo? Ma być pomocą w skupieniu się, w koncentracji na obecności Boga i niczym więcej. W pewnym sensie nie jest ważne, co oznacza. "
Otóż JEST ważne, co oznacza. Jeśli powtarzam podczas medytacji zwrot do Jezusa, wymawiam Jego Imię, to ma ogromne znaczenie. Pismo Św. mówi, że nie ma innego Imienia, w którym byłoby zbawienie. Nie mogę więc sobie klepać dowolnych słów.
Kolejna rzecz, z którą się nie zgadzam to to:
"Czym jest zatem medytacja? Może zacznijmy od tego, czym nie jest. Nie jest zatem modlitwą myślną. Jest najbardziej bez-myślną z wszelkich modlitw. Jej założenie mówi: odrzuć myśli. Wyłącz swoje rozumienie, obciążone ciałem. Zostaw siebie i swoje obrazy Boga. Tylko bądź w Jego obecności.
Nie rozważaj. Rozważanie jest dobre, ale to inna forma modlitwy. Nie uwielbiaj. Nie adoruj. Nie przepraszaj. Nie proś. Bądź w Jego obecności. On jest wokół ciebie. Jest w tobie."
Owszem, na pewnym etapie medytacji takie "bezpojęciowe" podejście jest potrzebne, ale ono przychodzi z łagodną łaską Boga, która wprowadza nas w Jego Obecność. Natomiast wszelkie próby "nie-myslenia" na siłę, wywiernie zbytniego nacisku, presji na gonitwę myśli może się źle odbić na psychice czy duchowości. Wszystko trzeba robić z ŁAGODNOŚCIĄ, której życzę wszystim czytlenikom, autorowi artykułu i sobie samemu:)