Ratzinger prędzej, czy później zostanie ogłoszony doktorem Kościoła. Jego teologia jest genialna. Szkoda, że zdecydował się na odejście. Pokora bynajmniej nie sprowadza się do gestów. Franciszek przemienia Kościół, zwłaszcza w Watykanie, samą swoją odmiennością. Ale - czasu ma mało. To jest największa wada tego pontyfikatu.
Pontyfikat Benedykta XVI był wielki nie ze względu na jego "genialną teologię", jak sądzą niektórzy, lecz głównie "Anglicanorum Coetibus" i "Summorum Pontificum", które umożliwiły powrót anglikanów na łono KK oraz "uwolniły" Mszę Wszechczasów. Ordynariat dla anglikanów jest w istocie przeciw współcześnie rozumianemu ekumenizmowi, bo ukazuje finał prawdziwego ekumenizmu. Lekkie wyhamowanie modernizmu poprzez Motu Proprio przywracające Mszy trydenckiej nalezne jej miejsce ukazało z kolei trwonione dziedzictwo Tradycji (nie tylko chodzi o Mszę). A teologia, no cóż, "hermenutyka ciągłości" nie padła na podatny grunt. Wszyscy o tym mówią, ale mało kto rozumie, o co chodzi. Z Bogiem.
A teologia, no cóż, "hermenutyka ciągłości" nie padła na podatny grunt. Wszyscy o tym mówią, ale mało kto rozumie, o co chodzi.
Z Bogiem.