Ale lans. Obrzydliwosc. Jedna pani prof "ze srodka tygodnia" lansuje sie na gwiazde anty, a druga feministka koscielna chce tez zablysnac w tym samym Instytucie. Niech lepiej powie co robila 15 lat temu.
Zejdzmy na ziemię i do realiów. Pani profesor "dynda nogami w powietrzu". Brak znajomości życia wychodzi jak na dłoni. Pokolenie naszych matek, szło do pracy nie po to, aby robić karierę, a jedynie dlatego aby zarobic na chleb (suchy) dla dzieci. Za komuny, ojcowie nie zarabiali tyle aby utrzymac rodzinę i matka szła do pracy dlatego, aby głodu w domu nie było. No chyba, że ojciec pani prof. należał do nomenklatury komunistycznej i świetnie zarabiał, i wtedy jej matka nie dla chleba ale dla realizacji feminstycznych haseł szła do pracy pobawić się w pracowanie. Uczciwi ludzie, pomimo tego, że obydwoje pracowali ledwie mieli na utrzymanie rodziny.
Dobrze, że obok lewackich wojujących feministek oraz bogobojnych ale w praktyce dość odpychających "katoliczek" w falbaniastych spódnicach są także intelektualistki jak prof. Nogal:-)
Profesorowa Noga uzywa koscioła jako tarnpoliny do kariery. Taka tendencja - jak sama słaba to musi się czymś podpierać i wyszło jej, bo nigdzie więcej jej nie chcieli, że najlepiej za laseczkę do podpierania posłuży kosciół. Karierowiczostwo.
W pogardliwym stosunku do innych, chodzi o wywyższanie się nad nimi poprzez poniżanie ich, frustrowanie, degradację. Jestem wielki, kiedy inni obok mnie stają się mali. W tym celu wykorzystuje się relacje międzyludzkie. Codziennymi rozmowami w rodzinie, w grupie koleżeńskiej czy środowisku pracy, można umiejętnie manipulować w kierunku złośliwych żartów, cynizmu, obmów i oszczerstw. Wykorzystuje się również piastowane funkcje. Kierowanie zespołem ludzi, zarządzanie finansami, wydawanie poleceń, upominanie może łatwo przerodzić się wówczas w poniżanie swoich podwładnych. I o kim to. A no właśnie, nie o kim innym jak o autorce tego tekstu. Pani Agnieszko - opamietania w pomiataniu ludźmi. Ludzie to osoby, a nie pionki do rozgrywania w pani gierkach. Ludzkości a nie egoistycznego karierowiczostwa.
Dlaczego Gość Niedziely drukuje nieżyciowe teksty? Ta pani nie ma pojecia o normalnie funkcjonującej rodzinie ani o motywacjach kierujących ludźmi w podejmowaniu takiej a nie innej aktywności. Tego wywodu, nie można nazwać nawet teoretyzowaniem. To stek banialuków i mącenie. Znam, dobre matki i żony pracujące zawodowo (bo finanse je do tego zmuszają), a nie idologia "feminizującek matki". Brak logiki w tym całym wywiadzie. Wstyd, że Gość na taki mierny tekst się skusił.