• janosik
    13.12.2010 22:53
    Tekst jest ciekawy, bo zawiera ciekawe i jakże istotne zagadnienie. Jestem małżonkiem i ojcem 2 dzieci (od niedawna :-)) i mogę się do tego odnieść ze swojej perspektywy.
    To prawda, że seks w małżeństwie jest czymś pełniejszym i zdecydowanie innym niż wcześniej (no cóż, pomimo, iż jestem katolikiem, to mogę to stwierdzić :-)) jest na pewno czymś więcej niż tylko aktem fizycznym i z całą pewnością jest niemal dotknięciem Boga - o czym kapłani nie powinni wiedzieć :-)
    Zgodzę się też z tym, że antykoncepcja nastręcza problemów natury zdrowotnej i decyzja i jej wyborze niesie za sobą pewne konsekwencje, czasem poważne, a czasem na szczęście żadne.
    Niestety ten poprawnie teologiczny tekst brzmi bardzo teoretycznie, jakby pisała go osoba, która nie bardzo wie o co chodzi, chociaż przeczytała wiele książek na ten temat.
    Mówienie, że dziecko poczęte przez "wpadkę" na wskutek błędu obliczeniowego w kalendarzyku, będzie inaczej przyjęte niż dziecko poczęte wskutek niezadziałania środka antykoncepcyjnego, mimo wszystko nadużycie - ja nigdy bym tak nie pomyślał, a co dopiero zareagował (oczywiście mówimy tylko o seksie w małżeństwie).
    Jednak za najbardziej chybione (pomimo dobrych intencji) uważam propagowanie "naturalnego planowania rodziny". Odwoływanie się w tym przypadku do natury stworzenia człowieka, to już jakaś karykatura. Więc może uświadomię, tych co seksu nie uprawiali; kobieta jest "nieco" bardziej wrażliwa niż mężczyzna, który zawsze jest gotowy do strzału :-). Podlega cykom (które są naturalne i zgodne z naturą stworzenia) i czasem ma chęć, a czasem nie, i nie chodzi o to, czy dostała kwiatka, czy miłe słowo, tylko czy jest płodna, czy nie. Sęk w tym, że ona ma ochotę wtedy kiedy jest płodna i nikogo to nie powinno dziwić. Zgodnie z nauczaniem Kościoła właśnie wtedy powinniśmy powstrzymywać swoje żądze i kontrolować je, a jak ona już nie chce, no to wtedy można :-) Niestety tak ułożony świat to męski świat i z równym traktowaniem płci nie ma nic wspólnego. W ten sposób skazujemy kobietę na ciągłe niespełnienie a jakość seksu obniża się do poziomu zaspokojenia męskiej żądzy - o ironio, próbowaliśmy tego właśnie uniknąć - i może wpłynąć na jakość relacji w związku, o czym psychologia już nas poinformowała. Z doświadczenia wiem, że właśnie w fazie najbardziej płodnej seks jest udany i daje spełnienie małżonkom. Zapominają o sobie samych na tyle, że potrafią odczuć dotyk Stworzyciela. Dodam tylko, że najpiękniejszym okazaniem szacunku kobiecie, jest wstrzymanie się od "nagabywania" jej wtedy, kiedy nie ma na to ochoty. Uszanowanie tej natury, którą ją Bóg obdarzył.
    Jak widać, co do zasady zgadzam się w 100%, jednak uważam, że kolejność uczuć, ktoś postawił na głowie i poprzez wywody teoretyczne, próbuje uzasadnić, dlaczego nazywa czarne białym, a białe czarnym.
    PS. Piszę to bo jestem w Kościele, który kocham i dlatego mi zależy.
    Z Bogiem
    • jagna
      14.12.2010 09:16
      popieram tego pana. a co do cyklu nie każdy ma jak w książce.ja w drugą planowaną ciążę zaszłam jakimś cudem, za co oczywiście jestem wdzięczna Bogu, a mianowicie kiedy już myślałam że się się nie udało a nawet test to potwierdzał to w 7 tyg ponowiłam test i badanie USG i okazało się że poczęcie nastąpiło w 1,5 m-ca od pierwszego dnia cyklu, lekarze nie za bardzo wiedzieli jak obliczyć termin porodu więc opierali sie na kilku USG wykonywanych w pewnych odstępach czasowych podczas ciąży i tylko na tym można było bazować.Zatem opierając się tylko na współżyciu w okresach niepłodnych może jak widać też spłodzić dziecko w moim przypadku było to akurat błogosławieństwem
    • elka
      14.12.2010 14:16
      A ja jestem mężatką z 19-letnim stażem, z czego 14 lat stosujemy z mężem NPR - zaczęliśmy po trzecim dziecku ;-)
      I zgadzam się z tekstem artykułu w 100% :-)
      Przede wszystkim kobieta tez ma panować nad swoim popędem, jeśli para nie chce więcej dzieci :-) co nie znaczy, że w czasie, gdy apetyt kobiety na seks jest większy, małżonkowie mają omijać się szerokim łukiem. My przynajmniej tego nie robimy ;-)
      Jest to za to czas, gdy mąż okazuje mi dużo więcej czułości w sposób nie zmierzający do współżycia (musiał się, biedak, tego nauczyć :D) Poza tym ten czas oczekiwania na siebie sprawia, że ciągle jesteśmy siebie spragnieni :-)
      Za to czas, gdy apetyt kobiety na seks jest mniejszy, nie oznacza, że on w ogóle nie istnieje. Seks bowiem zaczyna się w mózgu ;-) Owszem, wymaga to od mężczyzny ciut więcej wysiłku, by kobietę rozbudzić, ale która kobieta nie pragnie dłuższej gry wstępnej? :D
      Tak więc kosztem opanowania się wtedy, gdy mogłabym zajść w ciążę, mam w zamian więcej czułości ze strony męża w dniach płodności (ale bez współżycia), nieustanne napięcie erotyczne między nami, a dodatkowo dłuższą grę wstępną w czasie, gdy możemy współżyć ;-)
      Wcale nie czuję się tym pokrzywdzona, wręcz przeciwnie - dowartościowało mnie to :-)
      A ponieważ wiąże się to z wartością, to oznacza, że musi kosztować trochę trudu :-)
  • Gość
    25.09.2016 17:51
    kobieta jestem. 100 % prawda
  • Łukasz
    16.02.2019 01:55
    Ale co wy za głupoty opowiadacie :
    "Opinia wyrażona przez Benedykta XVI w książce „Światłość świata” na temat dopuszczalności stosowania prezerwatyw"

    Gdzie to jest niby powiedziane w tej książce , że papież dopuszcza prezerwatywy ?!! lol
  • Aleksander.
    22.06.2019 22:34
    Janosik ma w pelni racje. Jestem katolikiem. Uwazam ze NPR jest dyskryminacja kobiet. Maja wspolzyc wtedy kiedy nie maja ochoty a powstrzymywac sie kiedy pragna seksu. To jest bardzo powazny problem nie rozwiazany przez humane vitae.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6