Tak właśnie należy zawsze postąpić, gdy zaczynają nas ogarniać - być może nawet dręczyć - pytania, czy wątpliwości, dotyczące Świętych, Bożych zamierzeń - jak Rupert z Deutz. Nie uciekać się do czczych spekulacji, płytkich, powierzchownych "rozwiązań" pozornych (TYLKO pozornych - bo niedostępnych dla naszego ludzkiego umysłu, a zanurzonych głęboko w Nieskończoności Bożej Mądrości) sprzeczności tego, co obserwujemy na co dzień (np. wszechobecności Zła) z tym, co WYDAJE nam się, że "wiemy" o Bogu jako Nieskończonym Dobru i Miłości. On Tym istotnie jest - ale poza wszystkim jest Stwórcą i absolutnym Panem wszystkiego, co istnieje - więc gdzież nam - pyłkom na wietrze, którzy milimetra długości włosa na głowie nie jesteśmy w stanie sobie dodać ani odjąć - gdzież nam "bawić się" w dociekania, czemu jest tak, a nie inaczej - np. tak, jak naszym umysłom by się "widziało"... Nie. Najlepiej jest zawsze uciec się do pomocy Ducha Świętego i prosić, czasem błagać o łaskę akceptacji Wielkiego i Mądrego Planu Bożego dla Wszechświata i Wszechczasów...