> Wymierzanie kary śmierci, dokonywane przez prawowitą władzę, po sprawiedliwym procesie, przez długi czas było uważane za adekwatną do ciężaru odpowiedź na niektóre przestępstwa i dopuszczalny, choć krańcowy, środek ochrony dobra wspólnego. < Zrezygnowano z tych sformułowań, ale czy aby nie dlatego, że dzisiaj pojęcia prawowitej władzy i sprawiedliwego procesu są już powszechnie kwestionowane i kontestowane w krajach gdzie wydawałoby się że nic takiego nigdy się nie wydarzy, tych przodujących w praworządności, sprawiedliwości i demokracji? Pod wpływem ruchów przykrywających swoje rzeczywiste cele (albo ich brak) obłudnie i fałszywie interpretowanymi hasłami nieograniczonej wolności i niezbywalnej godności człowieka właśnie, które stają się narzędziami walki politycznej, rozkładu państwa i systemu sądowniczego i prowadzą wprost do anarchii. Jak państwo sparaliżowane wewnętrznymi walkami, rozkładem wartości moralnych i staczające się w stronę anarchii może zapewnić pewną i niezawodną obronę swoich obywateli przed najgroźniejszymi przestępcami? Czyżby fałszywe argumenty środowisk zwalczających Państwo i porządek prawny znajdowały mimowolny posłuch i w Kościele, i odbicie w jego nauce? Co nawet takie postawy umacnia i upowszechnia. Oczywiście argumentem za karą śmierci nie może być ani zemsta, ani odstraszanie, i w warunkach panującego nad sytuacją Państwa nie musi i nie powinna ona być wykonywana. Jednak może i powinna być orzekana. Istnieją zbrodnie zasługujące na najwyższe moralne potępienie, które w ten sposób odróżniane by były od tych zasługujących "tylko" na dożywotnie więzienie. Społeczeństwo potrzebuje przede wszystkim moralnego wartościowania i oceny poszczególnych działań, uporządkowanej hierarchii wartości których każdy powinien przestrzegać. Oczywiście te właśnie założenia są przez wielu kwestionowane i atakowane, co prowadzi do rozkładu i Państwa i społeczeństwa. A i przestępca z kolei, świadomy że nie grozi mu kara ekwiwalentna do popełnionej zbrodni, tym łatwiej się do niej może posuwać. Swoistą "pobłażliwość" państwa i prawa, wielu rozumie nie jako wyraz uszanowania ludzkiej godności i wartości życia, ile odbiera jako słabość i nieudolność państwa, a nawet przyzwolenie. Nie czarujmy się, ktoś atakujący i niszczący te podstawowe wartości, z pewnością nie bierze ich pod uwagę w chwili popełniania czynu. Nie zostały mu wcześniej zaszczepione przez jednoznaczny i akceptowany przez wszystkich system wartości moralnych. Owszem, może mieć czas na refleksję odbywając dożywotnią "karę śmierci", ale wiadomość od Państwa i społeczeństwa na temat "wyceny" swojej zbrodni powinien bezwzględnie otrzymać. Zaprawdę godne to i sprawiedliwe.
Brakuje mi tutaj jakiegoś fundamentu to znaczy odniesienia do Pisma Sw. Przecież nauczanie Kościoła powinno być na tym oparte. A tutaj mamy kolejne zmiany w katechizmie , raz wolno innym razem czasami a może w cale ? W obronie zycia nienarodzonych Kosciól potrafi być bardziej określony.