No wlasnie. Problemem jest nie swoisty nadmiar dzieci, ale nierwnowaga demograficzna miedzy pnocna o pludniowa polkula Ziemii. A rozwiazaniem jest emigracja z pludnia na polnoc.
Nie tylko emigracja, ale także podnoszenie poziomu życia, zwiększanie dostępu do usług medycznych i edukacja na przeludnionych terenach, zwłaszcza w przypadku kobiet. Te czynniki w naturalny sposób zmniejszają liczbę posiadanych dzieci.
W propozycjach ekologów ani razu nie padło słowo "aborcja". Ograniczenie liczby ludności na świecie odbywa się przede wszystkim przez świadome i odpowiedzialne rodzicielstwo. Alternatywa jest taka, że nasze dzieci w przyszłości będą się wzajemnie zabijać o dostęp do wody pitnej.
Byłbym w stanie sobie wyobrazić, ale to tylko moja wyobraźnia, że pani Sylwia Spurek, (po wyborach już nie Wiosna), zachęca do upowszechniania aborcji by chronić siedlisko chomika w Polsce.
Różnica między Tobą a autorami artykułu jest taka, że Ty przynajmniej masz świadomość, że fantazjujesz. A autorzy artykułu wymyślili sobie, że ekolodzy chcą aborcji i te swoje wymysły biorą za prawdę.
Początek XX wieku około miliarda ludzi Obecnie ponad 7 Liczba ta rośnie lawinowo I nie, nie da się wyżywić 30 miliardów ani nawet 15. Może 12 przy unowoczesnieniu zacofanego rolnictwa wielu panstw np. afrykańskich i drastycznej zmianie nawyków żywieniowych Obie opcje mało prawdopodobne Aborcja to kwedtia etycznie sporna, rozumiem, ale co jest złego w antykoncepcji do dziś nie umiem pojąć (zwłaszcza w obliczu nadchodzącej katastrofy związanej z przeludnieniem)
Przykład krajów katolickich, których episkopaty odrzuciły encyklikę Humanae Vitae pokazuje, że w antykoncepcji nie ma nic złego, a ponure wizje się nie spełniły. Mniej jest za to aborcji.
Co jest złego w antykoncepcji? Że jest anty-koncepcją, czyli "sprzeciwem wobec stwarzania". Na problem przeludnienia jest jedno proste lekarstwo - powstrzymanie się od współżycia. Ja wiem, że to duże poświęcenie, ale przecież chodzi o dobro naszej planety - chyba można dla jej dobra zrezygnować z małych przyjemności w życiu?
Bóg jest Miłością i chce żeby coraz więcej osób było nią obdarowanych. Tutaj właśnie naprzeciw planom Boga wychodzi tzw "planowanie rodziny". Społeczeństwa zachodu wymierają, bo niestety działa Zły.
Ale przecież "co uczynisz na Ziemi będzie uczynione w Niebie" więc jeśli Papież zaakceptuje antykoncepcję jako niegrzeszną to ona będzie niegrzeszna, prawda? Mam nazdzieję, że najbardziej postępowy od dawna Franciszek dojdzie do tej prawdy.
A co do miłości w rodzinach wielodzietnych radzę zapoznać się ile osób definiuje się jako DDD lub DDA i w dorosłym życiu musi chodzić po terapiach albo jedzie na antydepresantach
I mówię tylko o Polsce (nie wiem jak jest w innych bogatszych krajach) W Afryce dzieci umierają z głodu albo w wieku 10 lat stają się członkami gangów. W Azji możesz trafić do fabryki produkującej buty, czy ubrania dla fircyków z Zachodu, odzyskiwac surowce lub wykonywać od 6 roku życia inną niewolniczą pracę rzadko kiedy dożywając 15 urodzin, albo trafić do burdelu dla pedofilów.
Ale hejtu I komentarz wyżej to już nie zauważyłaś? Ani w tym, że wpisujesz mnie od razu w jakis stereotyp i piszesz jakie mam przykazania? Mój komentarz jest odrobinę niefortunny jednak nigdzie nic tam nie ma, że dotyczy wszystkich rodzin wielodzietnych, bo nie dotyczy.
Dla mnie bardziej przedziwne (a może i demoniczne, kto wie) jest myślenie, że ludzkość może się rozmnażać w nieskończoność, a Ziemia ma nieskończone zasoby żeby tę ludzkość wyżywić To oczywista naiwność, niestety bardzo niebezpieczna.
Wiem wiem, tylko regulacja poczęć najróżniejszymi metodami z igłą wczesnoporonną, która też jest przecież aborcją, z kastracją, która jest przestępstwem... Ale dalej widzę to, co widzę - grunt, że ja żyję, inni mogą nie istnieć. Ot i całe myślenie "ekologiczne" j.w.
Najbardziej rozbrajające jest to dorabianie znaczeń Nie ma słowa o aborcji to pojawia się cała dyskusja na ten temat "Bo przecież to ci źli ekolodzy, na pewno tak mysleli!" , Trzaskowski podpisuje deklarację, ktoś coś bredzi (chyba Kukiz, nie pamiętam) o "nauce onanizowania dzieci w przedszkolu" i już wszyscy to żywo komentują jakby to miało cokolwiek wspólnego z rzeczoną deklaracją. Inny nie umie odróżnić pedofilii homoseksualnej od homoseksualizmu, a choćby do wikipedii ma za daleko i już wszyscy z oburzeniem stwierdzają, że "geje to chcą adoptować, żeby dzieci gwałcic" Ja zaś po kilkunasru krytycznych wpisach awansowałem do rangi przedstawiciela jakiegoś tajnego stowarzyszenia niszczenia Koscioła albo czegoś podobnego. :D
Nic dodac nic ujac , bardzo trafne podsumowanie . Niestety wydaje mi sie , ze co niektorzy po prostu tego nie ogarniaja , logiczne myslenie za trudne....
Ale rozważasz jakieś dwa ekstrema. Albo niech się ludzie rozmnazaja na potęgę albo w ogóle. A przecież chodzi jedynie o świadome używanie antykoncepcji żeby powstrzymać lawinowy przyrost, który prowadzi do katastrofy (już dzisiaj duża część populacji ludzkiej gloduje, a wielu z głodu umiera. Akceptacja antykoncepcji przez Kosciół + praktyczne w tym względzie dzialania już w latach 80 tych mogłoby powstrzymać plagę wirusa HIV w Afryce, którego żniwem są miliony ofiar)
Poza tym przecież promowany przez Kosciół kalendarzyk jest również metodą antykoncepcyjną. Więc pod względem sposobu działania nie różni się od tabletek, czy prezerwatyw.
Owszem prezerwatywa jak najbardziej zabezpiecza przed zakażeniem wirusem HIV. Nie w stu procentach, ale nic nie dziala w stu procentach. Antynatalizm nie jest szeroko rozpowszechnioną ideą, podejrzewam, że 95% ludzi nawet nigdy o nim nie slyszało. Nie chodzi też o to, żeby od razu nie mieć dzieci. Ktoś chce, proszę bardzo. Ale ciąża to chyba o wiele częściej kwestia wpadki, niż planowania. Zwłaszcza w krajach o największym przyroscie naturalnym nikt o czymś takim nie myśli (pomijam Chiny gdzie odgórnie wprowadzono nakazy, co też prowadzi do wielu złych rzeczy). Zachód owszem, może sobie pozwolić na dzietność, ale globalnie nic to nie zmienia, a przynajmniej w chrześcijańskich krajach Afryki Kościół cieszy się poważaniem i mógłby sporo zdziałać naklaniając tych ludzi do antykoncepcji.
Elle1, powstrzymanie epidemii HIV nastąpiło nie przez to, że ludzie wrócili do nauk Kościoła, ale głównie dzięki prezerwatywom. I odwrotnie, nadal trwająca epidemia HIV w Afryce wynika z motywowanego religijne oporu przed stosowaniem prezerwatyw.
To jest kompletnie nielogiczne Dremorze. Kościół nawołuje do powstrzymania się od relacji pozamałżeńskich a nie do powstrzymania się od antykoncepcji w takich relacjach. Hiv sie rozprzesytrzenia w wyniku rozwiązłości czyli w wyniku dzialań potępianych przez Kościół. Domaganie się od Kościoła Katolickiego, żeby propagował antykoncepcje jest perwersją. Zresztą jest tam duzo kosciołow protestanckich , ktore takich uprzedzen nie mają - więc jednak rozwiązłość jest przyczyną. Nic tez nie stoi na przeszkodzie, zeby ktos inny wykopał tym ludziom studnie, wybudował szpital, szkole - uczył i leczył ich za darmo, to tez zdobedzie zaufanie.
Czyli sugerujesz, że powstrzymanie epidemii HIV w Europie, czy USA to zasługa tego, że ludzie wrócili do nauk Kościoła i przestali żyć rozwiąźle, przez co problem znikł? Czy może udało się to dzięki prezerwatywom?
U protestantów zgoda na używanie antykoncepcji dotyczy ewangelików reformowanych, czy lokalnych kościołów narodowych, jak anglikanie. W Afryce wśród protestantów dominują ruchy pentekostalne i adwentystyczne, które mają podobny stosunek do antykoncepcji, co katolicy. Owszem, istnieją tam kościoły protestanckie, które propagują antykoncepcję, ale są ostro zwalczane przez Kościół Katolicki.
Na problem przeludnienia jest jedno proste lekarstwo - powstrzymanie się od współżycia. Ja wiem, że to duże poświęcenie, ale przecież chodzi o dobro naszej planety - chyba można dla jej dobra zrezygnować z małych przyjemności w życiu?
U protestantów zgoda na używanie antykoncepcji dotyczy ewangelików reformowanych, czy lokalnych kościołów narodowych, jak anglikanie. W Afryce wśród protestantów dominują ruchy pentekostalne i adwentystyczne, które mają podobny stosunek do antykoncepcji, co katolicy. Owszem, istnieją tam kościoły protestanckie, które propagują antykoncepcję, ale są ostro zwalczane przez Kościół Katolicki.