Najłatwiej jest dawać rady innym niż samemu się do nich stosować. To wpajanie patriotyzmu w rodzinach niesie już dzisiaj owoce w dzieleniu obywateli na lepszych i gorszych, na zdrowych i chorych, na wierzących i nie wierzących itd. Może by biskupi zrobiliby porządek najpierw u siebie wyrzuciliby z kapłaństwa wszystkich którzy nadużywają swoją pozycję w stosunku do dzieci, którzy otwarcie opowiadają się za nienawiścią do inaczej myślących i także tych którzy katechizm zamienili na agitację polityczną. Bez tych zmian kościół stanie się tylko jeszcze jedną partią polityczną i będzie w wyborach konkurował z prawicą ale jego znaczenie będzie malało jeszcze szybciej niż na zachodzie.
Co ma czułość do prawdziwej męskości? Pomysły Wojtyły na ojcostwo, męskość i rodzinę, które tak bardzo propagują biskupi, wcale nie są rozwiązaniem współczesnych problemów. Przeciwnie, zawierają wiele fundamentalnych błędów teologicznych i antropologicznych. Biskupi mają obowiązek głosić nauczanie Kościoła, a nie jakieś prywatne teorie różnych osob, choćby kiedyś szalenie polarnych, jak Wojtyła.
Teologia ciała jest znakomita. Trzeba tylko sobie zadać trud jej zgłębienia, bo łatwa nie jest. Dla mnie to jak wydobycie skarbu ukrytego w roli. Dramatem jest natomiast zamknięcie polskiego Kościoła, w tym środowisk duszpasterstwa rodzin na tę teologię. A ojcostwo z czułością ma wiele wspólnego, tylko w kulturze maczyzmu trudno to przyjąć.
Katechizm Kościoła Katolickiego wymienia 4 cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie, męstwo. Czyżby Kościół mylił się przez dwa tysiące lat nie umieszczając na tej liście czułości? Również wśród darów Ducha Świętego nie ma daru czułości. Duch Święty też tkwi w błędzie? Tak więc oskarżenie o "kulturę maczyzmu" jest dość chybione. Co do teologii ciała, jest to jedynie autorska koncepcja Jana Pawła II, można powiedzieć nowinkarstwo teologiczne, takie jak teologia wyzwolenia czy theologie nouvelle, a nie oficjalne nauczanie Kościoła. Teologia ciała w Polsce nie doczekała się rzeczowej analizy, bo to nasze, janopawłowe, w innych krajach dyskusja na ten temat toczyła się otwarcie i nie na klęczkach. Między innymi podkreślano pewne sprzeczności teologii ciała z Magisterium Kościoła. U nas to tabu, a teologia ciała podnoszona jest do rangi dogmatu, choćby w kręgach Kościoła Domowego.Temat na długą dyskusję.
Że czułości nie ma wśród cnót czy darów Ducha Świętego? Zwykłe czepialstwo. Bo jest na przykład łagodność, czułości bardzo bliska. Co do teologii ciała, ma ona świetną recepcję w USA. A nam się nie chce wnikać w jej genialne i spójne spostrzeżenia, wolimy kremówki.
Zwykłego czepialstwa ciąg dalszy. Łagodność jest owocem Ducha Świętego, nie darem i co z tego? Jest przymiotem Boga i Bożego człowieka. Oj, coś mi się zdaje, że niektórzy to by się widzieli na Sądzie Ostatecznym w roli ławników.
Prawicowcu jak cię bolą kolana albo biodra to na pewno idziesz do dentysty by cię uzdrowił, życzę Ci uzdrowienia. Trochę przeceniasz możliwości tych starszych panów skoro u siebie na podwórku mają bałagan.